Miała być zmiana przepisów i dentystyczna ofensywa w szkołach. Przepisy pozostały martwe. – Mamy epidemię próchnicy – ocenia rzecznik praw dziecka i apeluje do ministra o stworzenie narodowej strategii walki z tą chorobą
Statystyki są nieubłagane: 95 proc. 18-latków ma dziurawe zęby. Zaś szwedzcy dentyści przyjeżdżają, żeby zobaczyć, jak wyglądają dziurawe mleczaki. U nich takich nie ma.
Pełzająca ofensywa
Pół roku temu przeciwpróchniczą ofensywę zapowiedział poprzedni minister zdrowia Marian Zembala. Do szkół miały wrócić gabinety, a książeczka zdrowia dziecka miała zmuszać rodziców do regularnych przeglądów. Choć stosowne zarządzenie udało się nawet wymusić na NFZ, rewolucji nie ma. Z danych funduszu wynika, że na ogólną liczbę 8,9 tys. placówek dentystycznych mających kontrakt z funduszem tylko ok. 650 gabinetów jest zlokalizowanych w szkołach. Z danych Doroty Olczak-Kowalczyk, krajowej konsultant w dziedzinie stomatologii, wynika, że w Polsce wciąż są białe plamy w tym zakresie. W zeszłym roku aż 51 powiatów w całym kraju – najwięcej w województwie zachodniopomorskim – nie miało zabezpieczonej opieki stomatologicznej dla dzieci.
W Krakowie w 2010 r. m.in. dzięki staraniom urzędu miasta działało 70 gabinetów dentystycznych w szkołach. Od tego czasu zniknęło 50 z nich. Nie dostały pieniędzy z NFZ, przegrywając z gabinetami działającymi na wolnym rynku. Winne były przepisy, które ze względu na standardy premiowały wszystkie inne gabinety. W połowie zeszłego roku NFZ zmienił zasady, wprowadzając dodatkową punktację za prowadzenie działalności w placówkach oświatowych oraz podpisane porozumienie z dyrektorem szkoły.
Gabinetów jak na lekarstwo
Co z tego, jeżeli od tego czasu w Krakowie nie powstał żaden nowy gabinet? W całej Małopolsce stworzono tylko dwa. Powód? Przede wszystkim brak nowych konkursów. W większości województw umowy są zawarte do końca 2017 r., w Małopolsce do połowy 2018 r. Wtedy dopiero będzie nowe rozdanie. Teraz nie ma dodatkowych pieniędzy. Jak przekonuje Okręgowa Rada Lekarska w Krakowie w opinii przekazanej pod koniec roku do urzędu miasta: aby działania stały się realne, konieczne jest zagwarantowanie dodatkowych środków.
Poza tym lekarze z ORL podkreślają, że szkolnym stomatologom nadal pozostawione są takie wymagania, jak praca gabinetu po południu czy premiowanie aparatur RTG, których w szkole być nie może. Michał Marszałek z Urzędu Miasta Kraków uważa, że bez radykalnych zmian sytuacja będzie się tylko pogarszać.
Z kolei dyrektor ds. medycznych z lubelskiego funduszu przyznaje, że na jego terenie umowy były zawarte do końca czerwca 2017 r. – Pod koniec 2015 r. umowy zostały aneksowane na następny okres rozliczeniowy, co skutkowało wykorzystaniem środków planowanych na leczenie stomatologiczne na rok 2016 – dodaje. Nikt nowy się nie zgłosił. Oni jednak są spokojni: w lubelskim w szkołach gabinety znajdują się w 162 placówkach. To najwyższy wskaźnik w Polsce. Dla porównania w śląskim jest ich 14.
Umiesz liczyć? Licz na siebie
Niektóre samorządy starają się poprawiać sytuację na własną rękę. W tym tygodniu w Wałbrzychu otwieranych jest pięć gabinetów w szkołach. – Będą głównie służyły profilaktyce, przeglądom – informuje Zygmunt Nowaczyk, wiceprezydent Wałbrzycha. Miasto wydało kilkaset tysięcy złotych. Żaden z nich nie ma jednak kontraktu z NFZ.
Barbara Hamryszak, wojewódzka konsultant ds. stomatologii dziecięcej dla Opolszczyzny, przyznaje, że największe problemy z dostępnością usług stomatologicznych są w mniejszych miejscowościach. Wciąż zbyt mało jest też stomatologów dziecięcych. – Lekarze nie lubią pracować z dziećmi, bo to trudni pacjenci – tłumaczy Hamryszak.
– Do epidemii próchnicy wśród dzieci doprowadziły wieloletnie, nieskuteczne działania, a właściwie ich brak – przekonuje Marek Michalak, rzecznik praw dziecka. – Strategia Walki z Próchnicą wśród Dzieci, o którą zaapelowałem do obecnego ministra zdrowia, powinna promować profilaktykę i edukować dzieci oraz dorosłych. Rodzice muszą wiedzieć, że próchnica może doprowadzić do innych chorób oraz że zęby mleczne należy leczyć – komentuje Marek Michalak.
Dzieci są najważniejsze
Jego zdaniem gabinety stomatologiczne w szkołach to niejedyne wyjście. – Szkolne gabinety dentystyczne nieskoncentrowane na dzieciach, a utrzymujące się przede wszystkim z leczenia dorosłych, nie rozwiążą problemu. Tak naprawdę nieważne, gdzie będzie zlokalizowany gabinet, ważne, żeby dziecko do niego trafiło – mówi. Zgadza się z nim dr Hamryszak. – Wiele lat pracowałam właśnie w takim gabinecie, jakiś czas temu przeniosłam się do przychodni i przyjmuję tak samo dużo dzieci jak wtedy. Stomatolog w szkole nie może przyjmować na zasadach takich jak w PRL, kiedy wszystkie dzieci były po kolei wzywane z lekcji na borowanie. Dzisiaj rodzic musi być obecny przy zabiegach – wyjaśnia konsultant.
Na Opolszczyźnie NFZ zrefundował badania stanu uzębienia wszystkim sześciolatkom. W Opolu, z pieniędzy miasta, dodatkowo przebadano także pięciolatki. Jak przekonuje wojewódzka konsultant, w regionie są też inne programy profilaktyczne. Aby dbać nawet o mleczne zęby, uczula się rodziców już w szkołach rodzenia.
To jednak niekoniecznie przekłada się na to, czy dzieci będą miały zalepione dziury. – Procedury NFZ są źle wycenianie. Za wypełnienie mlecznego zęba NFZ płaci 30 zł – twierdzi Hamryszak. Także zdaniem RPD zabiegi są wycenione zbyt nisko. – Potrzebna jest wyższa wycena oraz wprowadzenie tzw. współczynnika korygującego dla stomatologów dziecięcych jako mechanizmu motywującego do podejmowania pracy z dzieckiem. Musimy także dobrze zadbać o leczenie już rozpoznanej choroby – mówi Michalak. ©?