Lekarze niechętnie wystawiają elektroniczne dokumenty, bo ich zdaniem procedura jest zbyt skomplikowana. Na dodatek nie mają pewności, czy system działa poprawnie
Lekarze niechętnie wystawiają elektroniczne dokumenty, bo ich zdaniem procedura jest zbyt skomplikowana. Na dodatek nie mają pewności, czy system działa poprawnie
/>
Od nowego roku lekarze mogą wystawiać elektroniczne zwolnienia lekarskie (e-ZLA). Taki dokument trafia drogą elektroniczną bezpośrednio z gabinetu lekarskiego do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, który przekazuje go dalej pracodawcy. Nowe rozwiązanie ma umożliwić organowi kontrolę krótkich niezdolności do pracy. Okazuje się jednak, że medycy nie chcą z niego korzystać.
Lekarze przeciwni
Medycy od początku sceptycznie podchodzili do e-zwolnień, których wprowadzenie umożliwia ustawa z 15 maja 2015 r. o zmianie ustawy o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2015 r. poz. 1066). Z najnowszych danych ZUS wynika, że w ciągu 12 dni stycznia wystawiono 2613 elektronicznych zwolnień. Średnio w ciągu miesiąca lekarze wystawiają około 2 mln zwolnień w formie papierowej.
– System przygotowany przez ZUS jest tak skomplikowany, że lekarz, próbując wystawić e-zwolnienie, straci więcej czasu niż w przypadku papierowego dokumentu. Naszym zadaniem jest leczenie pacjentów, więc nadal będziemy wystawiać zwolnienie tradycyjną drogą – tłumaczy dr n. med. Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.
Podobnie uważają związkowcy. – Nie mamy żadnej gwarancji, że system działa poprawnie. Z tego powodu do końca 2017 r. będziemy wystawiać papierowe zwolnienia – uzupełnia lek. med. Krzysztof Bukiel, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. – Nie chcemy ryzykować, że osoby ubezpieczone zostaną dyscyplinarnie zwolnione przez pracodawcę – dodaje.
Pierwsi odważni
Z kolei ZUS twierdzi, że dochował wszelkich prawnie wskazanych terminów. – Przygotowaliśmy się do zmian – wyjaśnia Wojciech Andrusiewicz, rzecznik prasowy ZUS. – Na dziś profil na Platformie Usług Elektronicznych ZUS ma około 590 tys. z 2,4 mln wszystkich płatników składek. Zakład niejednokrotnie sam wychodzi do grup i stowarzyszeń pracodawców z inicjatywą rejestracji profili na PUE. Nie spotykamy w tej materii oporów czy niechęci po stronie przedsiębiorców – dodaje.
Wyjaśnia, że pierwsze e-ZLA wpłynęły do organu rentowego już 1 stycznia, a wystawione zostały przez medyków z Włocławka i podwarszawskich Marek. Najwięcej, bo około 200 dokumentów, wpłynęło z terenu działania trzech warszawskich oddziałów ZUS. Na kolejnych miejscach znalazły się oddziały w Krakowie i Gdańsku. Jednym z pierwszych wystawiajacych e-zwolnienia był lekarz ortopeda Tomasz Ziółek.
– Nie było to proste, bowiem wymagało ręcznego uzupełniania niektórych danych. Udało się to dzięki dużej wyrozumiałości pacjenta – tłumaczy dr Tomasz Ziółek.
Przyznaje, że nim wystawił pierwszy dokument, musiał przebrnąć przez skomplikowany proces rejestracji związany z osobistym zgłoszeniem się do oddziału ZUS.
– Do tej pory wystawiłem kilka takich dokumentów, ale jeśli w przygotowaniu zwolnień może mi pomóc pielęgniarka, to wolę korzystać z papierowych dokumentów – tłumaczy Tomasz Ziółek.
Wielkie liczenie
Wdrożenie e-zwolnień miało przynieść ZUS oszczędności m.in. związane z brakiem potrzeby zakupu bloczków zaświadczeń lekarskich – co przy średniorocznym zużyciu 900 890 dawało kwotę ponad 1,3 mln zł w skali roku. Zamiast oszczędności zakład miał wydatki, bowiem na całość prac informatycznych związanych z przygotowaniem wdrożenia e-ZLA wydano 13 mln zł. Niestety nie zadbano o oprogramowanie gabinetowe dla lekarzy, które znacznie skróciłoby czas wystawiania elektronicznego dokumentu. Chodzi o automatyczne przenoszenie danych pacjenta i lekarza bezpośrednio do bazy ZUS. Dlaczego tak się stało? Jak wyjaśnia DGP Rafał Dunal, wiceprezes zarządu Stowarzyszenia Twórców Oprogramowania Rynku Medycznego, ZUS zdecydowanie za późno zdecydował się na prowadzenie konsultacji z twórcami tego oprogramowania. Co prawda pierwsze spotkania dotyczące e-ZLA miały miejsce już pod koniec 2014 roku, jednak po zawirowaniach w służbach informatycznych ZUS na początku 2015 r. wszelkie kontakty robocze zostały zawieszone. Powrócono do nich dopiero w pod koniec października 2015 roku, czyli zdecydowanie za późno, aby możliwe były jakiekolwiek zmiany merytoryczne i techniczne w systemie e-ZLA.
– ZUS nie udostępnił również środowisk testowych dla producentów systemów gabinetowych, więc nie można mówić o zakończeniu jakichkolwiek testów – tłumaczy Rafał Dunal.
Twórcy oprogramowania wskazują, że system autoryzacji z e-ZLA oparty na podpisach kwalifikowanych spotyka się ze zdecydowanym sprzeciwem środowiska medycznego. Wynika to z konieczności zakupu przez każdego lekarza zestawu do składania podpisu kwalifikowanego.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama