Resort zdrowia chwali się pierwszymi sukcesami po tym, jak wypowiedział wojnę rekordzistom przepisującym medykamenty zdalnie. Lekarze ripostują: to działania bezprawne.
Dotychczas system zablokował możliwość wystawienia recept ponad limit 372 lekarzom. Najwięcej prób przekroczenia ograniczeń podjęły receptomaty. Łącznie było ich ponad 18 tys., z czego tylko z jednego podmiotu ponad 5 tys. Według Ministerstwa Zdrowia te dane potwierdzają, że zaproponowane przezeń ograniczenia zdają egzamin. Chodzi o zakomunikowane przez resort w ubiegłym tygodniu rozwiązanie, zgodnie z którym lekarz na 10 godzin pracy może przyjąć do 80 pacjentów, którym przepisze receptę nierefundowaną. W tym czasie liczba takich recept nie może przekroczyć 300.
Środowisko lekarskie podkreśla, że choć należy zmienić zasady funkcjonowania portali pośredniczących w zdalnej sprzedaży recept, gdzie są one wystawiane bez faktycznego badania, po dokonaniu przelewu, to jednak limit jest fatalnym pomysłem.
– Działania Ministerstwa Zdrowia są niedopuszczalne. Zasady wystawiania e-recept są uregulowane w rozporządzeniu ministra zdrowia z 23 grudnia 2020 r. w sprawie recept i w takiej samej formie powinny zostać ustanowione ewentualne limity ich wystawiania. W tym przypadku obowiązek przestrzegania prawa przez MZ nie został dopełniony – ocenia adwokat Weronika Tkaczyk-Mańka, specjalizująca się w prawie medycznym.
Resort zdecydowanie odpiera te zarzuty. „Wprowadzenie dziennego limitu przyjętych pacjentów oraz przepisanych recept nierefundowanych miało i ma charakter techniczny. Zostało oparte na szczegółowej analizie czasu niezbędnego do przeprowadzenia konsultacji medycznej oraz realnych możliwości wystawiania recept przez personel medyczny” – czytamy w przekazanym DGP stanowisku. Zdaniem MZ wdrożenie limitów nie wymaga zmian legislacyjnych. Pozwoli natomiast zapobiegać „potencjalnemu popełnianiu czynów penalizowanych z użyciem narzędzia administrowanego przez Centrum e-Zdrowia”. Limity zablokowały możliwość wystawiania recept przez podmioty nimi handlujące, których jedynym celem jest zysk finansowy” – podkreśla MZ.
Czy tak się na pewno stało? Kontestujący to rozwiązanie przekonują, że prowadzący portale znajdą rozwiązanie, by limity ominąć, chociażby angażując do pracy więcej lekarzy. A, niestety, potwierdzenia, że chętnych nie brakuje, słyszymy też w samym środowisku medyków.
DGP dotarł do korespondencji, którą właściciele portali prowadzą ze współpracującymi lekarzami. Dowodzą w niej, że mimo decyzji MZ mają pełną kontrolę nad prowadzoną działalnością. Uspokajają lekarzy, że limit jest na tyle wysoki, że mogą dalej prowadzić działalność, nawet jeśli konsultują pacjentów w innych miejscach. Trwa też nabór nowych chętnych do współpracy, a lekarz, któremu uda się zwerbować kolegę, może liczyć na pewne profity.
Zdaniem krytyków działań resortu limity mogą rykoszetem uderzyć m.in. w POZ. – Wprowadzenie ograniczeń wydawania e-recept wiąże się z mniejszą liczbą przyjętych pacjentów – ocenia adwokat Weronika Tkaczyk-Mańka. – Sposób walki z receptomatami narusza jednocześnie prawa pacjenta do świadczeń zdrowotnych i godzi w zasadę swobody wykonywania zawodu lekarza.
Jednak, jak informuje rzecznik praw pacjenta, nie wpłynęły dotąd żadne zgłoszenia na temat POZ czy opieki ambulatoryjnej od osób, które nie otrzymały recepty w związku z wprowadzeniem limitów.
– Nasze analizy wykazują, że nie ma problemu przekraczania limitu czy choćby zbliżania się do niego przez podstawową opiekę zdrowotną czy nocną i świąteczną opiekę medyczną. Jeżeli więc ktoś formułuje takie tezy, to zakłamuje rzeczywistość – podkreśla Adam Niedzielski, minister zdrowia. – Wiemy, jak olbrzymi lobbing prowadzą teraz podmioty handlujące receptami, bo ograniczyliśmy zdecydowanie ich wpływy. Oczywiście nie wyeliminujemy od razu wszystkich patologii. Nadal będą medycy, dla których biznes jest ważniejszy niż zdrowie. Dlatego podejmujemy kolejne działania, jak choćby wprowadzenie ograniczeń w przepisywaniu leków psychotropowych.
Minister zapewnia, że trwa monitoring systemu, gdzie mogą pojawić się i pojawiają nadużycia, a prawnicy analizują, jak można je wyeliminować. – Na pewno będziemy też kierować zawiadomienia do prokuratury, jeżeli będziemy widzieć łamanie prawa – dodaje Adam Niedzielski. Zastrzega jednak, że potrzeba kategorycznej postawy samorządu lekarskiego, której na razie nie widzi. – Lekarze, którzy igrają z ludzkim zdrowiem i życiem z chęci zysku, muszą czuć presję własnego środowiska, muszą wiedzieć, że ich postępowanie skończy się pozbawieniem prawa wykonywania zawodu – ucina.
Z samych izb płynie natomiast zapewnienie, że wszystkie zgłoszone do nich sprawy, czy to ostatnio przez MZ, czy przez DGP, są w toku, zaawansowane. Procedury wymagają jednak czasu, jeśli ma dojść do rzetelnego, nie kapturowego, sądu. ©℗
Niedzielski: Nie ma problemu limitów w POZ czy w nocnej opiece