Limity wystawiania recept zadziałały, nacisnęliśmy na odcisk biznesowi - stąd wrzawa – ocenia rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz. Jesteśmy otwarci na rozmowy dotyczące bezpieczeństwa pacjentów, to jest clou problemu – zaznacza.
Od 3 lipca obowiązują limity liczby pacjentów, którym lekarz przepisuje recepty, oraz liczby wystawionych recept. Lekarz w ciągu 10 godzin pracy może przyjąć do 80 pacjentów, którym przepisze receptę, a liczba przepisanych recept w dziesięciogodzinnym cyklu pracy nie może przekroczyć 300. Rozwiązania te – jak uzasadnia MZ – mają zapobiegać nadużyciom.
"Na bieżąco monitorujemy wystawianie e-recept i próby przekraczania progu maksymalnie 300 recept na góra 80 pacjentów w ciągu 10 godzin. Już pierwszego dnia mieliśmy nieco ponad 280 lekarzy, którzy próbowali testować, czy system działa. Do piątkowego wieczora liczba lekarzy, którzy chcieli przekroczyć limit 300 recept na 10h znacząco nie wzrosła. Mamy ich 323. W sumie próbowali oni obejść system i wystawić więcej recept aż 5,5 tys. razy" – powiedział PAP rzecznik MZ.
Co najważniejsze – jak zaakcentował- żadne z tych przekroczeń nie dotyczy wizyty stacjonarnej pacjenta w placówce podstawowej opieki zdrowotnej.
"Wszystkie próby przekroczenia limitu miały miejsce albo za pośrednictwem automatów receptowych zwanych receptomatami, albo za pośrednictwem tzw. lekarskich porad internetowych, które najczęściej z żadną poradą nie mają nic wspólnego" – podał Andrusiewicz. "Kłamstwem jest więc sugerowanie, że ograniczyliśmy możliwość wystawiania recept w Podstawowej Opiece Zdrowotnej. Żaden pacjent POZ nie miał utrudnień w otrzymaniu recepty" – zaznaczył.
Rzecznik resortu zdrowia zwrócił uwagę, że w systemie jest 136 tys. lekarzy wystawiających recepty, a więc limit próbowało przekroczyć 0,23 proc. lekarzy.
"Jeżeli ktoś pyta, jakim prawem wprowadziliśmy ograniczenia, to odpowiadam: prawem ochrony zdrowia pacjentów, którzy w tzw. receptomatach mogli otrzymać każdy lek bez żadnych konsultacji lekarskich i przynajmniej w dwóch przypadkach doprowadziło to do śmierci" – powiedział Andrusiewicz.
"Jesteśmy otwarci na rozmowy z Naczelną Izbą Lekarską dotyczące bezpieczeństwa pacjentów, bo to jest clou problemu. Nie ukrywam, że rozmowy o pewnych rozwiązaniach trwają. Jaki przyniosą efekt - za wcześnie mówić" – dodał.
Ocenił, że na pewno wprowadzone limity zadziałały. "Wiemy, że nacisnęliśmy na odcisk biznesowi i stąd taka wrzawa. Wolność prowadzenia biznesu ma jednak swoje granice i są nimi zdrowie i życie ludzkie. Nie regulujemy rynku sklepów z kosmetykami, tylko rynek porad medycznych. Dlatego będziemy tu kategoryczni" – podkreślił rzecznik MZ. (PAP)
Autor: Katarzyna Lechowicz-Dyl
ktl/ mir/