Ramowa konwencja WHO o ograniczeniu użycia tytoniu (WHO FCTC) przyjęta przez Światowe Zgromadzenie Zdrowia w 2003 roku została ratyfikowana przez 182 kraje i jest wiążąca prawnie w 124 państwach zamieszkałych przez 2,3 miliarda ludzi. Powodem była chęć skutecznego zwalczania epidemii palenia tytoniu. Szwecja dowodzi, że jest to możliwe i zbliża się do zredukowania odsetka palaczy do poziomu niższego, niż 5 proc., który zgodnie z ideą WHO – dowodzi uwolnienia się społeczeństwa od dymu tytoniowego.
W roku 2020, po prawie dwóch dekadach obowiązywania FCTC rozpowszechnienie palenia w Unii Europejskiej wynosiło wg. Eurobarometru średnio 23 proc., przy czym w Polsce 26 proc., Wielkiej Brytanii 12proc., a w Szwecji 7 proc.
W 2020 r. (również według badania Eurobarometru) chęć rzucenie palenia deklarowało 12 proc. Polaków, czyli o 6 punktów procentowych mniej, niż w poprzedniej edycji badania z 2018 roku. I był to jeden z trzech najniższych wskaźników w Unii Europejskiej, oprócz Węgier i Rumunii – mówi profesor Andrzej Sobczak, kierownik Zakładu Chemii Ogólnej i Nieorganicznej Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, oceniając szanse podążenia drogą Szwecji i tworzenia w Polsce społeczeństwa bez dymu tytoniowego.
Dziś Szwecja zbliża się do zredukowania odsetka palaczy do poziomu niższego, niż 5 proc., a tym samym stworzenia – zgodnie z ideą WHO – społeczeństwa bez dymu tytoniowego.
- Jest wielce prawdopodobne, że w tym roku rozpowszechnienie palenia w Szwecji spadnie poniżej 5 proc., co oznacza, że oficjalnie, według standardów WHO, zakończy się tam epidemia palenia tytoniu. Szwecja stanie się więc pierwszym europejskim krajem, który poniżej tej granicy zejdzie – mówi profesor Andrzej Sobczak. - Nasze wyniki obniżenia liczby osób palących papierosy wyglądają marnie. Są poniżej średniej europejskiej, jesteśmy na siódmym czy szóstym miejscu od końca w Europie. Jest oczywiście jakiś zapas w kwestii restrykcji dotyczących używania wyrobów tytoniowych, jaki można wprowadzić, ale to nie jest aż taki zapas, który spowodowałby, że z 26 proc. spadniemy do pięciu – dodaje.
Kluczem do sukcesu Szwecji było przyjęcie tzw. strategii redukcji szkód. Szwecja aktywnie wdrożyła to, co sugeruje FCTC. Dzięki zastosowaniu surowych środków kontroli, konsumpcja palnych wyrobów tytoniowych stała się mniej atrakcyjna dla dorosłych palaczy, ułatwiając jednocześnie stosowanie mniej szkodliwych niepalnych jego form oraz produktów nikotynowych. W ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat Szwedzi stopniowo i systematycznie czynili bezdymne i mniej szkodliwe alternatywy dla palenia papierosów dostępnymi, niedrogimi i akceptowalnymi dla ich populacji. Pragmatyczne podejście szwedzkich decydentów wspierające opcje bezdymne, takie jak snus, a w ostatnich latach doustne saszetki z nikotyną i e-papierosy, przyniosło niekwestionowane korzyści w zakresie zdrowia publicznego. Dowodem jest najniższa w UE śmiertelność z powodu wszystkich chorób związanych z paleniem tytoniu. W porównaniu do średniej europejskiej - o prawie 40 proc.
Sukces Szwecji nie jest jednak równoznaczny z sukcesem programu WHO przyjętego przed laty. Dlatego wiele krajów podąża własnymi drogami, usiłując ograniczyć palenie papierosów w swoim społeczeństwie. Szczególnie wyraźne są tu przykłady Wielkiej Brytanii i Nowej Zelandii – ta pierwsza postawiła na szeroką dystrybucję e-papierosów wśród palaczy, drugi z tych krajów – znacznie bardziej radykalnie – zakazał sprzedaży papierosów nowym pokoleniom konsumentów.
- Niestety, w dalszym ciągu, w zdecydowanej większości krajów europejskich liczba palaczy wciąż jest wysoka. Mówiąc o tym, zazwyczaj wracam do artykułu, który się w zeszłym roku ukazał w prestiżowym czasopiśmie Lancet. Stwierdza się w nim, że FCTC w obecnym kształcie nie spełnia swojej funkcji i że potrzebna jest nowa strategia w polityce WHO. Autorzy tego artykułu twierdzą, że brakującą strategią jest właśnie redukcja szkód, która polega -w skrócie - na zastąpieniu palnych wyrobów tytoniowych - alternatywnymi, mniej szkodliwymi produktami, dostarczającymi nikotynę – podkreśla prof. Sobczak, nawiązując również do sytuacji Polski. - Nasi decydenci stosują tak zwaną zasadę ostrożności. Dopóki na 100 proc. nie będzie stwierdzone, że dana strategia w jakimkolwiek stopniu nie szkodzi, nie zostaje ona dopuszczona. Elementem, który powoduje, że redukcja szkód nie jest brana pod uwagę, jest hipotetyczny wpływ alternatywnych wyrobów tytoniowych na młodzież.
Biorąc pod uwagę produkty zastępcze dla papierosów, nie sposób pominąć źródeł szwedzkiego sukcesu. Popularny od lat 70-tych snus bez wątpienia przyczynił się do spadku liczby palaczy tytoniu w Szwecji. Dowody na jego mniejszą od papierosów szkodliwość znane były od dawna. Mimo to w krajach UE oraz w USA istnieje zakaz produkcji i sprzedaży tego produktu. Dopiero 22 października 2019 r. Food and Dug Administration (FDA) oficjalnie ogłosiło, że marka General Snus (najpopularniejsza w Szwecji) jest mniej szkodliwą alternatywą dla papierosów. Jednocześnie FDA upoważniła firmę do stwierdzenia, że stosowanie General Snus zamiast papierosów zmniejsza niektóre zagrożenia dla zdrowia, w tym raka jamy ustnej, chorób serca, raka płuc, udaru mózgu, rozedmy płuc i przewlekłego zapalenia oskrzeli.
Drugim produktem, który wniósł swój udział w sukces Szwedów, są saszetki nikotynowe. Według raportu niemieckiego Federalnego Instytutu ds. Oceny Ryzyka (BfR), saszetki nikotynowe są produktami najniższego ryzyka w porównaniu z tradycyjnymi wyrobami tytoniowymi, a nawet z podgrzewaczami tytoniu lub e-papierosami, co potwierdza profesor: - Jeśli nakreślimy sobie kontinuum ryzyka, to okaże się, że saszetki są relatywnie mniej szkodliwe od pozostałych bezdymnych alternatyw papierosów, a zawarta w nich nikotyna odpowiada chemicznej jakości nikotyny zawartej w nikotynowej terapii zastępczej– zaznacza prof. Sobczak.