NFZ będzie płacił za gotowość, ale i za procedury wykonane w szpitalnych oddziałach ratunkowych. Te, które robią ich mało, będą likwidowane albo przekształcane w izby przyjęć
NFZ będzie płacił za gotowość, ale i za procedury wykonane w szpitalnych oddziałach ratunkowych. Te, które robią ich mało, będą likwidowane albo przekształcane w izby przyjęć
Po latach oczekiwań dyrektorów szpitali NFZ zmienia zasady opłacania szpitalnych oddziałów ratunkowych (SOR). Nad urealnieniem wyceny pracował od roku specjalny zespół. Zakończył pracę i są już pierwsze efekty jego ustaleń.
Od lipca placówki będą musiały sprawozdawać świadczenia wykonywane pacjentom. Pod koniec roku, w zależności od ich liczby i rodzaju zastosowanych procedur, nastąpi różnicowanie finansowania.
– Chodzi o to, żeby promować te oddziały, które nie są zwykłą izbą przyjęć czy miejscem, gdzie leczy się przeziębienia – podkreśla Krzysztof Tuczapski, wiceprezes NFZ.
Wszystkim po równo
Obecnie, w przeciwieństwie do innych jednostek szpitala, oddziały ratunkowe nie dostają pieniędzy z NFZ za rzeczywiste badania, porady i zabiegi wykonane pacjentom. Są bowiem opłacane za gotowość ryczałtem dobowym. Jego wysokość jest wyliczana na podstawie skomplikowanego wzoru i zróżnicowana w zależności m.in. od wyposażenia i kadry (od 5 do 20 tys. zł za dobę). Obowiązujący algorytm nie różnicuje jednak płacenia w zależności od liczby pacjentów i wykonanych im procedur. W efekcie oddziały, które mają mało pacjentów, wychodzą na plus, a te w dużych miastach, borykające się z ich nawałem, są deficytowe. – Ich finansowanie jest na poziomie 30–50 proc. kosztów. Generują więc długi szpitali – podkreśla prof. Juliusz Jakubaszko, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Ratunkowej.
Lepsi dostaną więcej
Zmiany wynikają z konsultowanego właśnie projektu zarządzenia prezesa NFZ dotyczącego leczenia szpitalnego. Przewiduje on, że wycena za punkt dla wszystkich SOR wzrośnie z 30 do 52 zł. To jednak jest tylko jedna ze składowych, na podstawie których wyliczany jest dobowy ryczałt. Projekt przewiduje ponadto, że oddziały ratunkowe zostaną podzielone na 6 kategorii, w zależności od liczby i rodzaju wykonywanych procedur. Nowy system finansowania będzie bowiem mieszany: dobowy ryczałt zostanie uzupełniony ekwiwalentem za badania, porady i zabiegi, które mogą być realizowane w tego typu oddziale. Bazowa stawka nadal ma być wyliczana na podstawie wzoru, ale w zależności od kategorii oddziału i jego możliwości wykonawczych ma być mnożona przez odpowiedni współczynnik.
– Im więcej wysokospecjalistycznych procedur wykonuje dany oddział, tym wyższe będzie miał finansowanie – zapewnia Krzysztof Tuczapski.
SOR powinny bowiem udzielać pomocy osobom w stanie nagłego zagrożenia zdrowia, np. w przypadku urazu, złamania czy pogorszenia stanu zdrowia, a często trafiają tam m.in. osoby odesłane przez lekarza rodzinnego czy placówkę nocnej i świątecznej pomocy, np. ukąszone przez kleszcza.
Cenne raporty
Dodatkowo już od lipca szpitale będą musiały szczegółowo sprawozdawać, jakie świadczenia zrealizowały w SOR. Dotychczas nie miały takiego obowiązku. NFZ chce także wiedzieć, jakie zasoby mają poszczególne jednostki.
Szpitale otrzymały już do wypełnienia ankiety, w których muszą określić, ile w SOR zatrudniają personelu medycznego, jaki mają sprzęt, ile łóżek intensywnej terapii (IT) czy stanowisk resuscytacyjnych.
– To wszystko są elementy, które podwyższą wycenę. Dwa stanowiska IT powinien mieć każdy oddział, ale te, które mają ich więcej, będą lepiej opłacane przez NFZ – podkreśla Joanna Bierawska, konsultant wojewódzki ds. medycyny ratunkowej w woj. podkarpackim.
Pod uwagę będzie też brana liczba pacjentów. Gorzej będą opłacane te oddziały, które obsługują mniejszą populację chorych, czyli np. te funkcjonujące w małych szpitalach powiatowych.
– Różnica w finansowaniu będzie powodowała, że część dyrektorów takich placówek może uznać, że nie opłaca im się utrzymywać oddziału i będą go przekształcać w izbę przyjęć – prognozuje Joanna Bierawska. Potwierdza to prof. Juliusz Jakubaszko.
– Takie zjawisko miało miejsce 30 lat temu w Wielkiej Brytanii, gdzie w trakcie weryfikacji aktywności oddziałów ratunkowych okazywało się, że te, które przyjmowały mniej niż 20 tys. pacjentów rocznie, były wygaszane – podkreśla. Dodaje jednak, że nowy system będzie bardziej sprawiedliwy i motywujący, ponieważ lepsze i aktywniejsze oddziały będą mogły się rozwijać, np. kształcąc specjalistów.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama