Pakiet onkologiczny obowiązuje od stycznia. Miał przyspieszyć diagnostykę raka, ale jest krytykowany przez lekarzy. M.in. za to, że nie objął wszystkich chorych leczonych na raka. Z kolei posłanka PiS Józefa Hrynkiewicz alarmowała wczoraj, że wprowadzenie pakietu w znaczący sposób pogorszyło sytuację pacjentów, u których nowotwór został zdiagnozowany przed wejściem w życie nowych przepisów
– Muszą oni czekać w kolejkach. A te są coraz dłuższe, gdyż priorytetowo są traktowani nowi pacjenci – tłumaczyła posłanka.
Wtórowała jej Agata Polińska z Fundacji Onkologicznej Osób Młodych Alivia. – Kart nie otrzymało bardzo wielu chorych, którzy żyją z choroba nowotworową, ale ich schorzenie nie rokuje szybkiego wyleczenia – mówiła Polińska. – To sprawia wrażenie, że państwu zależy tylko na tych obywatelach, którzy płacą podatki – dodała.
Wiceminister zdrowia Piotr Warczyński zapewniał wczoraj, że dla lecznictwa hospicyjnego powstanie odrębny pakiet.
– Przewidujemy dla niego osobne rozwiązanie, ponieważ w hospicjach są leczeni nie tylko pacjenci onkologiczni – zapowiedział.
– To rozwiązanie jest bez sensu, przecież chorzy paliatywni są leczeni nie tylko w hospicjach, ale także w centrach onkologii – komentowała na gorąco Agata Polińska.
Posłów i ekspertów interesowały także kwestie finansowania onkologii. Z powodu nowych wycen oraz zasad kontraktowania w onkologii placówki medyczne się zadłużają. Problemem jest to, że część kontraktu mają zamrożoną na teoretycznie nielimitowane świadczenia onkologiczne. I choć w rzeczywistości tych środków nie są w stanie wykorzystać, to pomniejszają one pulę pieniędzy na procedury objęte limitem.
– Pakiet onkologiczny generuje miesięcznie w szpitalach 300–400 tys. zadłużenia – podkreślał Czesław Hoc, poseł PiS.
– Padły deklaracje, że będzie możliwość dokonania przesunięć w ramach kontraktu, ale kiedy te zapowiedzi zostaną zrealizowane? – dopytywała się Anna Banaszewska z Polskiej Federacji Szpitali. Odpowiedź na to pytanie jednak nie padła.