Już co dziesiąty szpital podlegający samorządom został sprywatyzowany. Dla powiatów to sposób na pozbycie się odpowiedzialności za wyniki finansowe placówek medycznych.
Już co dziesiąty szpital podlegający samorządom został sprywatyzowany. Dla powiatów to sposób na pozbycie się odpowiedzialności za wyniki finansowe placówek medycznych.
/>
Rządową receptą na zadłużanie się szpitali miało być ich przekształcanie w spółki. W praktyce okazało się, że nie jest to panaceum na wszystkie ich problemy. Samorządy chętnie pozbywają się udziałów w spółkach, a ich zarządzanie powierzają prywatnym podmiotom. W Polsce są już 43 sprywatyzowane szpitale samorządowe.
Drogę do kolejnych prywatyzacji otwiera orzecznictwo sądów. Najnowsze rozstrzygnięcie w tej sprawie zapadło 17 marca w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Krakowie. Oddalił on skargę prokuratora okręgowego w Krakowie, który w ubiegłym roku żądał stwierdzenia nieważności uchwały podjętej przez Radę Powiatu w Olkuszu w sprawie prywatyzacji miejscowego szpitala. W 2009 r. radni zdecydowali, że w miejsce istniejącego ZOZ powstanie niepubliczna placówka, w której 30 proc. udziałów obejmie samorząd, a resztę – prywatny inwestor Grupa Nowy Szpital. W ocenie sądu nie doszło do naruszenia przepisów. W ustnym rozstrzygnięciu wskazał on, że w katalogu zadań powiatu nie znajduje się prowadzenie samodzielnego publicznego zakładu opieki zdrowotnej czy szpitala. Powiat powinien natomiast zapewnić ciągłość udzielania świadczeń zdrowotnych i tak się stało, bowiem uchwała rady zawierała zapis o ich utrzymaniu, nawet jeśli NFZ nie wyraziłby zgody na przeniesienie kontraktu na nowy podmiot.
– Rozstrzygnięcie to, choć nieprawomocne, potwierdza, że władze powiatu w sposób zgodny z prawem przeprowadziły procedurę przekształcenia – podkreśla Marcin Szulwiński, prezes Grupy Nowy Szpital.
Powiat w Olkuszu jest jednym z prawie 40 starostw w Polsce, które oddały szpitale w prywatne ręce i nie posiadają w nich żadnych udziałów lub zachowały tylko ich mniejszościowy pakiet. Zwykle drogą do prywatyzacji była najpierw komercjalizacja, czyli przekształcenie w spółkę samorządową. Głównym powodem takich zmian były problemy finansowe lecznic. SPZOZ w Tuchowie (woj. małopolskie) przed zmianą formy prawnej miał 2,9 mln zł zadłużenia i wykazał stratę finansową w wysokości ponad 61 tys. zł. Sytuacji nie poprawiło udzielenie mu przez powiat tarnowski pożyczki w wysokości 1,7 mln zł. Powiat podjął więc decyzję o likwidacji SPZOZ i przejął jego zadłużenie. Od 2008 r. szpital prowadzony był najpierw jako spółka pracownicza, a następnie został sprzedany prywatnemu inwestorowi. Powód? Placówka, aby się rozwijać, musi mieć kapitał, a dużo łatwiej o jego pozyskanie, gdy spółka posiada prawa własności gruntów i obiektów. Podobne rozwiązanie (100 proc. udziałów i własność nieruchomości dla prywatnego inwestora) przyjęło starostwo w Świebodzinie. Jak tłumaczy Zbigniew Szumski, starosta świebodziński, firma inwestując, chce mieć kontrolę zarządczą nad prowadzoną przez siebie placówką medyczną.
– Zewnętrzny inwestor bardziej angażuje się w rozwój placówki niż w przypadku dzierżawy majątku od samorządu – dodaje Zbigniew Szumski.
Prywatyzacja szpitala dla samorządu oznacza zdjęcie z niego odpowiedzialności za jego wyniki finansowe.
– Oczywiście bat ekonomiczny wisi także nad spółką samorządową, bo musi się ona bilansować. Jednak w praktyce zdarza się, że szpital po przekształceniu nadal się bezkarnie zadłuża, bo liczy na to, że starosta i tak spłaci długi. Tego wentyla bezpieczeństwa nie ma, gdy placówka jest sprywatyzowana. Nie ma dobrego wujka w postaci samorządu, który łagodzi wszelkie spory pracownicze, a przed wyborami przybiega z workiem pieniędzy – komentuje Zbigniew Szumski.
Jednak m.in. z tego powodu prywatyzacji towarzyszy zwykle duży opór społeczny. Samorządowcy przekonują, że nie jest on uzasadniony. Szpitale po zmianach nadal działają na podstawie kontraktu. Nie dochodzi w nich zwykle do pogorszenia jakości świadczeń.
– Spółka nie tylko nie ograniczyła zakresu świadczonych usług medycznych, ale wręcz poszerzyła swoją ofertę – podkreśla Roman Łucarz, starosta tarnowski.
– Nasz szpital cały czas się rozwija, obecnie budowane są nowy blok operacyjny, sala wybudzeń oraz podjazd do izby przyjęć – wylicza Krzysztof Maćkiewicz, starosta wąbrzeski.
Jedyną bolączką szpitali jest zbyt niskie finansowanie NFZ. Samorządowcy skarżą się na nierówne traktowanie przez fundusz , który faworyzuje podmioty publiczne. Problemem są także niekorzystne trendy demograficzne, które powodują, że właścicielom byłych powiatowych szpitali nie opłaca się prowadzić porodówek. Porody nie są odbierane już np. w Wąbrzeźnie, a mieszkanki powiatu rodzą dzieci w sąsiednim Świeciu.
– Jednak w to miejsce szpital w Wąbrzeźnie zaoferował inne usługi – ortopedyczne i neurochirurgiczne – których nie było wcześniej. NFZ zgodził się na przesunięcie kontraktu, a dla mieszkańców pojawiła się nowa oferta – tłumaczy Krzysztof Maćkiewicz.
Jak wskazują eksperci, na rynku jest wielu inwestorów zainteresowanych nabywaniem placówek medycznych od samorządów. Największymi graczami są Grupa Nowy Szpital i EMC.
– Dla inwestora bardziej atrakcyjna jest możliwość budowy sieci niż kupno pojedynczej placówki. Jest duże zainteresowanie, ale zdecydowanie mniej dostępnych na rynku spółek, które można byłoby kupić – podkreśla Bernard Waśko, dyrektor medyczny w PwC.
Wszystko dlatego, że przekształcenia szpitali wyhamowały. Od 1999 r. powstały 183 szpitalne spółki, ale w tym pod rządami ustawy o działalności leczniczej jedynie 58.
Jednak zdaniem ekspertów niektóre powiaty będą skazane na sprzedaż szpitali.
– Samorządy, które pozyskiwały środki unijne i musiały dokładać do unijnych projektów własne pieniądze, będą musiały racjonalizować gospodarkę finansową, a jednym ze sposobów jest szukanie inwestorów dla placówek medycznych – podkreśla Zbigniew Szumski.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama