Pakiet onkologiczny przyniósł nieoczekiwany efekt. Jak wynika z najnowszego barometru Fundacji Watch Health Care (WHC) świeżym zjawiskiem, które pojawiło się w służbie zdrowia w nowym roku, są kolejki do lekarzy rodzinnych.

Minął rok od zaprezentowania przez ministra zdrowia pakietów kolejkowego i onkologicznego. Dzięki nim Bartosz Arłukowicz zachował stanowisko. Jednocześnie obiecał, że w tym roku będzie łatwiej się dostać do specjalistów, a chorzy onkologiczni będą leczeni szybciej.

Jaka jest rzeczywistość? Z raportu fundacji Watch Health Care za I kw. 2015 r. wynika, że średnio na wizytę u lekarza trzeba teraz czekać trzy miesiące, czyli o 12 dni dłużej niż rok temu. Z prawie dwóch do trzech miesięcy wydłużył się czas oczekiwania na pomoc diabetologa, zaś kardiologa – z dwóch i pół miesiąca do trzech. Z kolei na protezę stawu biodrowego pacjent będzie musiał poczekać 52 miesiące, a rok temu czekał niecałe 30. – Pomysły Bartosza Arłukowicza nie poprawiły sytuacji pacjentów – komentuje Krzysztof Łanda, założyciel fundacji Watch Health Care.

Nie ma on też dobrych wiadomości dla chorych na raka. Ze wstępnych danych WHC wynika, że chociaż NFZ zniósł limity w leczeniu takich pacjentów, na poradę onkologiczną czeka się obecnie 21 dni, a wiosną ubiegłego roku – 18. Na biopsję, jedno z podstawowych badań, które wykazuje obecność komórek nowotworowych w organizmie, rok temu pacjenci czekali średnio nieco ponad miesiąc, obecnie ponad trzy miesiące. Zdaniem ekspertów mogło dojść do skrócenia kolejek dla pacjentów z zieloną kartą, która uprawnia do szybkiej diagnostyki, ale wydłużył się czas oczekiwania dla pozostałych chorych.

– Ten raport wcale mnie nie dziwi, bo pakiety kolejkowy i onkologiczny to wyjątkowe buble prawne. Minister i NFZ mają dużo szczęścia, że lekarze nie przestrzegają w pełni nowych procedur, gdyż kolejki byłyby jeszcze dłuższe. Po prostu ratujemy ludzi – komentuje Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.

Na biopsję czekamy dwa miesiące dłużej

Wcześniej (poza Warszawą) do przychodni podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) można się było zapisać od ręki. Taki jest zresztą wymóg NFZ, który zawierając umowy ze świadczeniodawcami, wymaga, aby pomoc pacjentowi w miarę możliwości została udzielona w dniu zgłoszenia.
Jednak po 1 stycznia kolejki przed gabinetami lekarzy POZ stały się czymś powszechnym. Z raportu WHC wynika, że osoba chora chcąca skorzystać z podstawowej opieki zdrowotnej pod koniec lutego czekała średnio na wizytę u lekarza rodzinnego dwa dni.
– Nie jesteśmy w stanie przyjąć wszystkich pacjentów tego samego dnia, kiedy się do nas zgłaszają. Chociaż i tak mamy więcej lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, niż wymaga tego Narodowy Fundusz Zdrowia. Ponad normę mamy pięć etatów – podkreśla Mariusz Klimczyk, dyrektor Samodzielnego Publicznego Zespołu Podstawowej Opieki Zdrowotnej w Busku-Zdroju.
Jeszcze gorsza sytuacja jest w miastach wojewódzkich. Z danych WHC wynika, że tam średni czas oczekiwania na poradę lekarza rodzinnego był dłuższy i wyniósł około trzy–cztery dni.
Raport ujawnił jeszcze jeden skutek wprowadzenia pakietu onkologicznego. Jednym z rozwiązań, które obowiązuje od 1 stycznia, jest wymóg przedkładania skierowań do okulisty i dermatologa. Okazuje się, że czas oczekiwania na wizytę do obu specjalistów minimalnie się skrócił. Obecnie na poradę okulisty czeka się średnio trzy miesiące, a w I kwartale ubiegłego roku – trzy i pół miesiąca. Natomiast chorzy z problemami dermatologicznymi uzyskują pomoc średnio po sześciu tygodniach oczekiwania, natomiast rok temu czekali około 10 dni dłużej.
– Część pacjentów została przekierowana do lekarzy rodzinnych, część zaczęła się leczyć u tych specjalistów za własne pieniądze – podkreśla Krzysztof Łanda, założyciel fundacji WHC.
Gorzej jest z osobami, które cierpią na poważne schorzenia dermatologiczne i okulistyczne. W ich przypadku wymóg posiadania skierowania do specjalisty okazał się barierą w dostępie do świadczeń.
– Kolejki do operacji okulistycznych nie tylko nie skróciły, ale wręcz wydłużyły. Wąskim gardłem jest liczba okulistów-operatorów, którzy potrafią takie zabiegi wykonywać – podkreśla Krzysztof Łanda. Tak jest w przypadku zabiegu zaćmy, na który wiosną ubiegłego roku chorzy czekali nieco ponad 26, a w tym roku już ponad 28 miesięcy.