Fundusz płaci za część nadwykonań i żąda zrzeczenia się pozostałych roszczeń. Placówki medyczne godzą się na taki dyktat, mimo że jego przyjęcie zamyka im drogę sądową
Z roku na rok rosną nadwykonania szpitali, czyli procedury medyczne wykonane przez nie ponad wartość umowy z NFZ. W 2014 r. osiągnęły one rekordowy poziom. Jak ustalił DGP, szpitale za tego typu świadczenia zażądały od funduszu około 1,7 mld zł. Już wiadomo, że na zaspokojenie tych roszczeń nie ma pieniędzy.
Proponują ugody
Obecnie w oddziałach NFZ trwa rozliczanie świadczeń z 2014 r. Co roku jest ono przedmiotem sporów między NFZ a placówkami medycznymi. Fundusz zaproponował im w tym roku ugody. Przewidują one częściową spłatę nadwykonań. Przy czym warunki podpisania porozumienia w poszczególnych województwach się różnią. Wspólne jest jedno – NFZ zobowiązuje się zapłacić w całości tylko za usługi ratujące życie.
W województwie łódzkim fundusz chce sfinansować nadwykonania w 30-70 proc. – w zależności od specyfiki oddziału, na którym zostały one zrealizowane.
– W przypadku ugód zaproponowaliśmy zapłatę za wszystkie nadwykonane świadczenia – w wybranych zakresach – po niższej cenie – ujawnia Anna Leder, rzeczniczka łódzkiego oddziału NFZ.
Podlaski oddział opłaci wszystkie procedury nielimitowane i ratujące życie, a pozostałe tylko w 40 proc. W Małopolsce fundusz ureguluje w całości zaległe płatności za usługi nielimitowane oraz ratujące życie, a także chemioterapię niestandardową i programy lekowe. W pozostałych zakresach świadczeń pokryje od 30 do 80 proc. nadwykonań. Z kolei na Śląsku zostaną opłacone wszystkie świadczenia anestezjologiczne, a za pozostałe fundusz zapłaci tylko od 60 do 80 proc.
Jednak nie wszystkie oddziały upubliczniają warunki, na jakich chcą podpisać ugody z placówkami medycznymi. Na przykład żadnych oficjalnych informacji nie udziela na ten temat oddział mazowiecki. – Fundusz zaproponował nam ok. 2,3 mln zł za świadczenia anestezjologiczne, pediatryczne i urologiczne. Jednak to stanowi tylko ok. 20 proc. wszystkich naszych nadwykowań. Nie mamy wyjścia, chyba się zgodzimy – ujawnia Jarosław Rosłon, dyrektor Międzyleskiego Szpitala Specjalistycznego w Warszawie.
Średnio w 20 proc. będzie miał zapłacone za usługi wykonane poza umową także Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej w Makowie Mazowieckim.
Nie chcą, ale muszą
Większość dyrektorów publicznych szpitali akceptuje zaproponowane warunki, ponieważ ich placówki są w złej kondycji finansowej i liczy się dla nich każdy grosz.
– Zgodziliśmy się na to, by fundusz zapłacił nam tylko za 40 proc. nadwykonań. Lepsze tyle, niż nic – mówi Waldemar Kwaterski, dyrektor SPZOZ w Sejnach (województwo podlaskie).
W praktyce zawarcie porozumienia oznacza, że szpital nie będzie mógł się już ubiegać o pozostałe kwoty. Ugoda, jaką proponuje im NFZ, zawiera bowiem klauzulę o zrzeczeniu się roszczeń.
– Jej podpisanie oznacza, że placówka już nie może dochodzić zapłaty na drodze sądowej za pozostałe nadwykonania z 2014 r. – podkreśla Katarzyna Fortak-Karasińska, radca prawny z kancelarii Fortak & Karasiński.
Tymczasem NFZ w umowach zastrzega sobie także prawo skontrolowania tych świadczeń, za które płaci w ramach ugody z placówką. Jeżeli któreś z nich zakwestionuje, ta będzie musiała oddać pieniądze.
– Taki zapis jest niedopuszczalny. Ugoda powinna kończyć spór między stronami w sposób całkowity – podkreśla Katarzyna Fortak-Karasińska.
Część odmawia
Niektóre szpitale już zapowiedziały, że odrzucą warunki zaproponowane przez NFZ. – Nie przyjęliśmy ich, żeby nie pogorszyć naszych wyników finansowych – stwierdza prof. Piotr Kuna, dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego nr 1 w Łodzi.
Tłumaczy, że nawet niezapłacone nadwykonania placówka medyczna może ująć w swoim bilansie jako przychód.
Niestety pozwanie NFZ oznacza, że sporne pieniądze placówka otrzyma najwcześniej za dwa lata. Spory sądowe w tych sprawach trwają zwykle od 2 do 4 lat. Niektórzy świadczeniodawcy są jednak skazani na drogę sądową, ponieważ nie otrzymali od funduszu żadnych propozycji ugody. Tak jest w przypadku Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego (WSS) im. Biegańskiego w Grudziądzu.
– Przez ostatnie cztery lata uzbierało się prawie 70 mln zł niezapłaconych nadwykonań. Będziemy o nie walczyć w sądzie. To jednak niesprawiedliwe, że na sali sądowej będziemy musieli udowadniać, że świadczenia udzielane osobom po zawale lub wylewie należą do procedur ratujących życie – podkreśla Marek Nowak, dyrektor WSS w Grudziądzu.