Koniec płatnych testów i kolejna odsłona napięć na linii lekarze rodzinni – resort zdrowia.

Resort zdrowia chce, aby testy na COVID-19 znalazły się w koszyku świadczeń gwarantowanych. Co to znaczy? Przychodnia będzie miała obowiązek wykonać test na COVID-19 bezpłatnie.
Po tym, jak na przełomie marca i kwietnia rząd ogłosił koniec pandemii, zrównując ją z innymi chorobami zakaźnymi, zlikwidował również powszechny dostęp do bezpłatnych testów na COVID-19. Można je teraz wykonać tylko na zlecenie lekarza oraz w szpitalu, ale jedynie antygenowe (w postaci testu kasetkowego). Jak pisał wówczas DGP, część przychodni zapowiadała wprowadzenie odpłatności za usługę, bo nikt nie nałożył na nich obowiązku jej wykonywania. A, jak argumentowali, do końca marca NFZ refundował lekarzom badanie, płacąc za wykonanie diagnozy pod kątem obecności koronawirusa ok. 24 zł. Po tych informacjach MZ zareagował dość szybko, przygotowując rozporządzenie nowelizujące koszyk świadczeń gwarantowanych w podstawowej opiece zdrowotnej i wpisał testy na listę zadań lekarza rodzinnego. W efekcie nie będzie można pobierać opłat, jeżeli lekarz na taki test się zdecyduje. Obecnie większość lekarzy i tak ich nie robi, bo jak przyznają, to dla nich dodatkowe obciążenie. Nie ma też testów w aptekach. Skutek? Liczba testów spadła dziesięciokrotnie – ostatniego dnia marca wykonano ponad 66 tys. diagnoz, wczoraj zaledwie 6,6 tys.
Kłopot w tym, że zmiana po raz kolejny stała się zarzewiem konfliktu między POZ a Ministerstwem Zdrowia. Resort wskazuje, że lekarze mają dostęp do darmowych testów, a samo badanie nie jest obciążające. Początkowo nie zmieniano przepisów, bo nikomu nie przyszło do głowy, że lekarze mogą pobierać za to opłaty. Teraz, przygotowując zmianę, pominięto w konsultacjach… głównych zainteresowanych, czyli środowiska pracodawców podstawowej opieki zdrowotnej. Co zostało odebrane jako afront.
– Lekarze POZ nagle dowiedzieli się, że Ministerstwo Zdrowia przedstawiło projekt rozporządzenia, w którym do koszyka świadczeń gwarantowanych dokłada testy antygenowe. Na opiniowanie tego projektu były… dwa dni – pisało Porozumienie Zielonogórskie.
Projekt nowelizacji otrzymała za to m.in. Naczelna Izba Lekarska. A ta, opiniując, zwróciła uwagę na jeszcze jedną kwestię. „Zapisy projektu rozporządzenia nie gwarantują bezpłatnych dostaw testów (...), sama zawarta w uzasadnieniu do projektu informacja, że świadczeniodawca może zamawiać bezpłatne testy z RARS, nie jest dla świadczeniodawcy równoznaczna z zapewnieniem stałego źródła finansowania wykonania tego świadczenia gwarantowanego” – napisała NIL.
Poza kłótnią o to, kto zapłaci za test, problemem może być – zdaniem ekspertów – brak monitoringu przebiegu pandemii. „Brak monitoringu jest jak odłączenie czujników pożaru – może spowodować, że przy kolejnej fali zakażeń będziemy poruszać się ponownie po omacku, a dopiero pełne oddziały intensywnej terapii powiedzą nam, że zareagowaliśmy zbyt późno” – napisali w najnowszym stanowisku naukowcy z zespołu doradczego ds. COVID-19 Polskiej Akademii Nauk. Dodali, że potrzebna jest spójna strategia monitoringu nie tylko częstości nowych zachorowań, lecz także śledzenia ewentualnego pojawienia się nowych wariantów wirusa, szczególnie takich, które mogą powodować cięższy przebieg COVID-19. „Naturą nie kierują politycy ani naukowcy. Wirus SARS-CoV-2 może nas jeszcze zaskoczyć” – napisali eksperci. ©℗
Po wprowadzonych zmianach liczba testów spadła 10-krotnie