Od jutra kończy się specjalne traktowanie COVID-19 – wchodzi on do systemu na zasadach zwykłej choroby zakaźnej. Stan epidemii formalnie będzie jednak trwał. Jak wynika z informacji DGP, odejście od niego jest przewidziane w tym roku, być może przed wakacjami.
Od jutra kończy się specjalne traktowanie COVID-19 – wchodzi on do systemu na zasadach zwykłej choroby zakaźnej. Stan epidemii formalnie będzie jednak trwał. Jak wynika z informacji DGP, odejście od niego jest przewidziane w tym roku, być może przed wakacjami.
Zgodnie z zarządzeniem NFZ od piątku nie będzie dodatkowych pieniędzy na środki ochronne takie jak maseczki czy płyny do dezynfekcji – dotychczas placówki zdrowia otrzymywały na to równowartość 3 proc. kwoty udzielanych świadczeń. Od początku kwietnia zostają też zniesione dodatki na leczenie pacjentów z COVID-19 oraz obowiązek robienia przesiewowych testów. To oznacza, że szpital podczas przyjmowania pacjenta nie musi już sprawdzać, czy choruje on na koronawirusa. – COVID-19 został jakby wykreślony z systemu – podsumowuje jeden z dyrektorów szpitali. Wciąż dostępne będą jednak: bezpłatne szczepienia, rehabilitacja pocovidowa i bezpłatne testy antygenowe.
Te testy będą od początku kwietnia jedynym narzędziem do bezpłatnego zdiagnozowania, czy chory jest pozytywny, czy nie. Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych będzie wysyłała je do szpitali i lekarzy rodzinnych na ich prośbę. To jednak możliwość, ale nie obowiązek. – To jedynie rekomendacje – mówi Andrzej Zapaśnik, prezes przychodni BaltiMed, i dodaje, że podobnie jest z testami na grypę – można je robić, gdy lekarz podejrzewa tę chorobę, ale nie trzeba. Zresztą, jak mówią nasi rozmówcy, już teraz większość przychodni, choć mogła robić testy antygenowe na COVID-19, nie robiła ich. – Dlatego liczba testów na pewno spadnie, nawet jeżeli pacjenci będą mieli objawy, nikt nie musi ich sprawdzić – mówi kolejny z rozmówców.
Test PCR – czyli wykrywający obecność materiału genetycznego wirusa SARS-CoV-2 w próbce pobranej od pacjenta, a nie jedynie obecność przeciwciał – będzie można zrobić albo w laboratorium – ale za taki test pacjent sam zapłaci, albo w szpitalu – na koszt placówki. – Próbki, które otrzymamy w piątek ze szpitali, nie zostaną już przez nas zbadane. Dotychczas dostawaliśmy za takie badanie refundację z NFZ. Teraz, gdy finansowanie znika, obowiązek płatności przechodzi na szpital. Zatem próbkę zbadamy wyłącznie, jeśli wcześniej placówka podpisze z nami umowę w tym zakresie – tłumaczy dr n. med. Tomasz Anyszek, pełnomocnik zarządu ds. medycyny laboratoryjnej w spółce Diagnostyka, dodając, że obecnie firma współpracuje z około setką szpitali w kraju.
Przedstawiciele laboratoriów i szpitali przyznają, że nie podjęli jeszcze decyzji, co robić. – Trwa analiza, jakie rozwiązanie będzie dla nas najlepsze. Zapewne będziemy nadal badać pacjentów na obecność koronawirusa, ale z wykorzystaniem tańszych testów antygenowych. Częstotliwość dokładniejszych testów PCR zapewne spadnie. Być może będziemy wykonywali badania we własnym zakresie. Mamy urządzenie, które na to pozwala. Jednak na wynik trzeba poczekać, do tego jego przepustowość jest ograniczona – tłumaczy Paweł Bugira, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Szpitala im. Św. Ojca Pio w Przemyślu.
Szpitale w rozmowie z DGP na razie próbują oszacować koszty działania w nowych warunkach i od nich uzależniają kolejne kroki. Ale też przyznają, że liczba badań spadnie.
NFZ i MZ podkreślają, że wyceny świadczeń szpitalnych wzrastają o 4,5 proc. od 1 kwietnia – a dzięki temu, jak przekonują urzędnicy, szpitale będą miały w razie czego pieniądze na ewentualne wykonanie testu, jeżeli będzie to potrzebne. Decyzję o końcu finansowania m.in. testów Narodowy Fundusz Zdrowia uzasadnia spadkiem liczby zakażeń, a także wejściem w życie rozporządzenia dotyczącego zniesienia izolacji dla osób zakażonych wirusem SARS-CoV-2 oraz kwarantanny dla osób mających kontakt z zakażonymi.
Eksperci mają mieszane uczucia. Z jednej strony pytają, czemu – skoro COVID-19 „znika” z systemu – nadal trwa stan epidemii. – Bo wirus jeszcze jest obecny – mówi jeden z urzędników. Dodaje, że to na pewno ulegnie zmianie – stan epidemii być może zostanie zniesiony w okolicach wakacji.
Co z monitorowaniem rozwoju epidemii? Jak mówi DGP prof. Rafał Gierczyński z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Instytutu Badawczego zgodnie z definicją Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób przypadek COVID-19 może być potwierdzony badaniem antygenowym. Jednakże przyznaje, że materiał genetyczny, który jest pobierany tylko przy badaniu PCR, jest potrzebny do sekwencjonowania wirusa i monitorowania, czy nie pojawia się wariant o trudniejszym przebiegu. Dlatego ma nadzieję, że materiał do badań będzie zapewniony w inny sposób.
Dyrektorzy szpitali dodają, że choć liczba zakażeń zmniejsza się, a opublikowane kilka dni temu przez Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji „Zalecenia postępowania diagnostycznego w sytuacji zmniejszenia zagrożenia epidemicznego związanego z COVID-19” rekomendują odejście od przesiewowych badań, to moment nie jest optymalny. Również w związku z napływem do Polski dużej liczby uchodźców z Ukrainy, wśród których wiele osób jest nieza szczepionych.
Resort zdrowia podkreśla, że moment jest właściwy, bo kiedyś trzeba wrócić do normalności, a placówki muszą być otwarte na innych chorych. Nie tylko z koronawirusem.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama