Leczenie bólu opłaca się dla gospodarki – wykazywali eksperci podczas panelu poświęconego problemom neurologii na Kongresie Wyzwań Zdrowotnych HCC w Katowicach

Choć wiele chorób neurologicznych już doczekało się poprawy w systemie ochrony zdrowia, bez żadnej pomocy państwa nadal pozostają chorzy z przewlekłą migreną. Problem dotyczy nawet 1 proc. społeczeństwa, najczęściej kobiet w wieku od 20 do 40 lat, czyli w najbardziej produktywnym okresie życia, zarówno zawodowego, jak i społecznego.
– To czas edukacji, budowania kariery zawodowej, rodziny, posiadania małych dzieci. I właśnie w tym czasie osoby cierpiące na migrenę przewlekłą są nękane przez ból – tłumaczył prof. Jarosław Sławek, kierownik Oddziału Neurologicznego i Udarowego Szpitala św. Wojciecha, Copernicus, były prezes zarządu głównego Polskiego Towarzystwa Neurologicznego.
Jak dodawał, nie chodzi o zwykły ból: w skali 10-stopniowej jest określany przez pacjentów na 7–8 i dotyka ich przez 15, albo więcej, dni w miesiącu, a jego charakterystyczną cechą jest nawrotowość. To, jak podkreślali eksperci, oznacza, że taka osoba nie chodzi do pracy, jest wykluczona z życia społecznego i gospodarczego. Pomimo to, jak podkreślał prof. Sławek, jest to najbardziej zaniedbana grupa pacjentów neurologicznych. Podaje przykład: od lat trwała walka środowisk lekarskich i pacjentów o walkę z bólem jako podstawy m.in. leczenia w szpitalach. Dzięki temu od kilku lat istnieją „Szpitale bez bólu”, a normą staje się pomiar bólu obok pomiaru gorączki – pacjent wskazuje na skali stopień odczuwanej przez siebie dolegliwości. Chodzi o, jak dodawał prof. Sławek, najbardziej podstawowe podejście humanitarne: pozbawienie człowieka bólu. Robi się to przy okazji terapii różnego rodzaju. Ale w przypadku choroby, która składa się tylko z bólu, nie ma oferty leczenia refundowanej przez państwo.
– To biała plama na mapie refundacyjnej – wskazywał prof. Sławek.
Paneliści podkreślali, że to, co jest najbardziej zaskakujące, to fakt, iż leki, które pomagają w walce z migreną przewlekłą, nie tylko istnieją od dawna, lecz także są na polskim rynku, a część jest nawet refundowana, lecz w innych schorzeniach. W migrenie przełomem, jak tłumaczył prof. Sławek, było wykazanie, że działa toksyna botulinowa, co wykazały dwa duże badania kliniczne, zaś od 2018 r. udało się wprowadzić na rynek również cztery przeciwciała monoklonalne. Toksynę botulinową w migrenie przewlekłej refunduje 13 krajów w Europie, ma pozytywne rekomendacje m.in. brytyjskiego NICE, także w Polsce w 2021 r. toksyna otrzymała pozytywną rekomendację Agencji Oceny Technologii Medycznych. Prezes agencji pisał w niej, że „biorąc pod uwagę stanowisko Rady Przejrzystości, dostępne dowody naukowe, wytyczne kliniczne oraz rekomendacje refundacyjne, uważa za zasadne finansowanie ze środków publicznych wnioskowanej technologii”.
Problemem przy migrenie przewlekłej jest także nadużywanie leków przeciwbólowych. Zjawisko uzależnienia od opiatów dobrze opisano w USA. To zaś wywołuje ból głowy od zbyt częstego korzystania z leków, co doczekało się nawet swojej nazwy – medication overuse headache.
Wojciech Machajek z Fundacji Chorób Mózgu, przedstawiciel pacjentów, podkreślał, że pacjenci od dawna walczą o dostęp do tego rodzaju leczenia.
– Leczenie takich osób to także ulga dla opiekunów przewlekle chorych, dla których ta sytuacja jest także ciężka – mówił Wojciech Machajek.
Doktor hab. n. med. Anetta Lasek-Bal, prof. SUM, kierownik Katedry i Kliniki Neurologii Śląskiego Uniwersytetu Medycznego (SUM) w Katowicach, mówiła, że w województwie śląskim ok. 600 osób z powodu migreny jest hospitalizowanych. Jak dodawała, chociaż działają poradnie bólów głowy, to możliwość ordynowania pacjentom toksyny poprawiłaby sytuację wielu.
– Poprawiłaby jakość życia, ale także poziom absencji zawodowych – podkreślała dr hab. n. med. Anetta Lasek-Bal.
Profesor Jarosław Sławek dodawał, że te 600 hospitalizacji to o 600 pobytów w szpitalu za dużo, bowiem dzięki odpowiedniemu leczeniu można by ich uniknąć.
Profesor Agnieszka Słowik, kierownik Katedry i Kliniki Neurologii, Uniwersytetu Jagiellońskiego Collegium Medicum, konsultant krajowy w dziedzinie neurologii, dodawała, że w tym kontekście bardzo istotna jest edukacja: pacjenci powinni wiedzieć, jak się mogą leczyć. A decydenci, że opłaca się w takie leczenie inwestować. Tym bardziej że wprowadzenie leków byłoby bardzo proste, uwzględniające już istniejącą sieć poradni specjalistycznych.
Koszt leczenia migreny wynosi ok. 10 mln zł rocznie, to refundacja za leczenie ambulatoryjne. Jednak, jak wskazywali uczestnicy debaty, przy rozważaniach o leczeniu należy brać pod uwagę wymiar gospodarczo-ekonomiczny. Przewlekłe migreny to jeden z powodów absencji w pracy. W ostatnim roku ZUS odnotował 110 tys. absencji chorobowych, w poprzednim roku było ich 100 tys., a wydatki na absencję przekroczyły 12 mln zł. Jaki byłby koszt leczenia? Jak wskazywali eksperci toksyna botulinowa, refundowana w programach lekowych w innych schorzeniach, kosztuje państwo 14 mln zł na 12 tys. pacjentów. Na podstawie danych dotyczących porad lekarskich szacuje się, że z refundacji mogłoby korzystać 3 tys. osób w programie lekowym, którzy obecnie nie mają żadnej oferty ze strony rządu. To oznaczałoby początkowy koszt dla państwa ok. 5 mln zł.
Jak mówił prof. dr hab. n. med. Konrad Rejdak, kierownik Katedry i Kliniki Neurologii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie oraz prezes Polskiego Towarzystwa Neurologicznego, obecnie pacjenci sami kupują leki, które są dostępne i używane na całym świecie (czyli właśnie toksyna botulinowa), co jest obciążające dla chorego, który i tak często ma utrudnione życie zawodowe.
– Z tym preparatem mamy już doświadczenie, więc łatwo byłoby poszerzyć wskazania o migrenę przewlekłą – podkreślał prof. Rejdak.
foto: materiały prasowe

partner relacji:

foto: materiały prasowe