Preparaty przeciw COVID-19 trafią do najmłodszych mniej więcej pod koniec roku

Dzieci w wieku od 5 do 11 lat mogą liczyć na szczepienie przeciw COVID-19 dopiero pod koniec roku. Dlaczego tak późno? Jak dowiedział się DGP, jest to związane z terminami dostaw preparatów dla tej grupy wiekowej. – Takowa przewidziana jest na ostatni tydzień grudnia, chociaż na razie nie znamy konkretnej daty. Nie jesteśmy wyjątkiem; szczepionki dla dzieci mają wówczas trafić do wszystkich państw europejskich – mówi nam rozmówca znający ustalenia z firmą Pfizer (o jej preparatach mowa).
Z punktu widzenia logistyki programu szczepień grupa 5–11 lat jest wyjątkowa, ponieważ trafi do niej inny (o zmniejszonej dawce składnika aktywnego) preparat niż ten, który obecnie otrzymują osoby od 12. roku życia. W praktyce oznacza to, że do Polski muszą przyjechać nowe szczepionki. Nasz rozmówca wskazuje ponadto, że cały czas trwają rozmowy nad zasadami kwalifikacji do szczepień (mogą być inne niż w przypadku dorosłych), co może wpłynąć na logistykę całego procesu.
Dostawa preparatów pod koniec grudnia oznacza, że szczepienie dzieci rozpocznie się później, niż wskazywałyby na to niektóre wcześniejsze deklaracje przedstawicieli resortu zdrowia. Zgodnie z nimi skierowania na podanie preparatów przeciw COVID-19 miały pojawić się w systemie wczoraj. Tak się jednak nie stało. Minister zdrowia Adam Niedzielski, zapytany na wczorajszej konferencji prasowej o szczepienia dzieci, odparł, że kontrakt z producentem przewiduje dostawy preparatów na początku stycznia. – Jeśli dostawa będzie miała miejsce w połowie grudnia, to i tak oznacza to przyspieszenie – dodał.
W kwestii szczepień system informatyczny sprawił wczoraj Polakom jeszcze jednego psikusa. Wczoraj rano swoich skierowań na podanie preparatu na Internetowym Koncie Pacjenta (IKP) nie zobaczyła część osób, która kwalifikuje się do podania dawki przypominającej. Szef resortu zdrowia tłumaczył, że miało to związek m.in. z koniecznością obsłużenia przez system większej liczby pacjentów. Powodem jest większe zainteresowanie szczepieniami Polaków.
W Centrum e-Zdrowia, operatorze systemu IKP, usłyszeliśmy, że przyczyną wczorajszych problemów było zwiększone obciążenie, a konkretnie fakt, że w poniedziałki system dokonuje „przetwarzania danych w związku z nową partią szczepień”. Otrzymaliśmy jednak zapewnienie, że wszyscy kwalifikujący się na dawkę przypominającą swoje skierowania otrzymali do południa.
O tym, że preparaty dla najmłodszych trafią do państw europejskich w drugiej połowie grudnia, poinformował w ubiegłym tygodniu minister zdrowia Niemiec. Jens Spahn stwierdził wówczas, że dostawa szczepionek dla dzieci trafi do krajów Wspólnoty 20 grudnia oraz że w przypadku Niemiec będzie obejmowała 2,4 mln dawek. Według naszego rozmówcy dostawa do Polski będzie obejmowała ok. 1 mln dawek.
Europejska Agencja Leków (EMA) – urząd odpowiedzialny za regulację rynku leków w UE – wystawiła glejt preparatowi Comirnaty, którego producentami są Pfizer i BioNTech, dla grupy wiekowej 5–11 lat pod koniec ubiegłego tygodnia. Jak wspomnieliśmy, w przypadku dzieci dawka preparatu będzie niższa (10 mikrogramów zamiast 30), taki sam za to będzie proces podawania: dwa zastrzyki domięśniowe w ramię w trzytygodniowym odstępie.
Agencja w komunikacie zwróciła uwagę, że wywołana przez preparat odpowiedź immunologiczna jest podobna do tej, jaką powoduje szczepionka dla dorosłych. W badaniach klinicznych przeprowadzonych przez Pfizera preparat wykazał skuteczność w zapobieganiu COVID-19 z symptomami na poziomie 90,7 proc., chociaż eksperci EMA szacują, że w rzeczywistości może się ona wahać od 67,7 do 98,3 proc. Wśród najczęściej występujących efektów ubocznych odnotowano ból w miejscu szczepienia, bóle mięśni oraz dreszcze. Najczęściej ich natężenie jest niewielkie lub umiarkowane i ustępuje w ciągu kilku dni od podania preparatu.
W Polsce do tej pory mogą się szczepić dzieci powyżej 12. roku życia. Iniekcję przyjęło jak dotąd ok. 1,6 mln nastolatków – to około jednej trzeciej uprawnionych. To za mało, żeby wytworzyć odporność stadną. A problem chorujących dzieci jest coraz poważniejszy – jak pisaliśmy wczoraj w DGP, najmłodsi nie tylko coraz częściej trafiają do szpitali, ale także w coraz cięższym stanie. Od początku pandemii ok. 19 tys. dzieci było hospitalizowanych, a – jak by wynikało z oficjalnych statystyk – zmarło ok. 30. ©℗