Resort zdrowia wycofał się z pomysłu, by wyższe szkoły zawodowe mogły otwierać kierunki lekarskie. Poprawkę do procedowanego w Sejmie projektu, który przewidywał taką możliwość, złożył poseł Bolesław Piecha (PiS), a wiceminister Sławomir Gadomski rekomendował jej przyjęcie.
Resort zdrowia wycofał się z pomysłu, by wyższe szkoły zawodowe mogły otwierać kierunki lekarskie. Poprawkę do procedowanego w Sejmie projektu, który przewidywał taką możliwość, złożył poseł Bolesław Piecha (PiS), a wiceminister Sławomir Gadomski rekomendował jej przyjęcie.
Chodzi o nowelizację ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce oraz niektórych innych ustaw, która dotyczy przede wszystkim stypendiów dla studentów płatnych kierunków lekarskich (kredytów z opcją umorzenia pod warunkiem pracy w Polsce po zakończeniu kształcenia). Już po konsultacjach dodano do niej przepis umożliwiający uruchamianie studiów dla przyszłych lekarzy przez uczelnie zawodowe prowadzące wcześniej np. studia pielęgniarskie czy fizjoterapeutyczne oraz posiadające kategorię w dyscyplinie nauk medycznych lub o zdrowiu. Propozycja ta spotkała się z krytyką ze strony środowiska akademickiego i medycznego, oburzano się również na tryb jej wprowadzenia do projektu – po cichu i bez konsultacji.
To właśnie powszechna krytyka była głównym powodem odstąpienia od tego pomysłu. – Po wątpliwościach zgłoszonych przez różne środowiska, w tym Naczelną Radę Lekarską, prosimy o przyjęcie poprawki, która ten artykuł modyfikuje – mówił wiceminister Gadomski podczas posiedzenia sejmowych komisji, które rozpatrywały projekt. – Jedyne szersze możliwości otwierania kierunków lekarskich przewidujemy dla uczelni prowadzących kształcenie o profilu akademickim, rezygnujemy z wyższych szkół zawodowych – dodał.
Okazało się jednak, że to nie zakończyło sporu. Poseł Piecha zgłosił bowiem poprawkę modyfikującą sporny przepis, podczas gdy opozycja domagała się wykreślenia go. Taką poprawkę forsował prof. Wojciech Maksymowicz (Polska 2050), tożsame zgłosili Jerzy Hardie-Douglas (KO) oraz Marek Rutka (Lewica). Mimo ich odrzucenia poseł Maksymowicz podtrzymał swoją propozycję jako wniosek mniejszości. Przekonywał, że poprawka posła Piechy obniża wymogi jakościowe dla studiów lekarskich. – Dobrze, że będą dopuszczone do ich tworzenia tylko uczelnie akademickie, ale otwiera to furtkę placówkom, które np. obecnie kształcą jedynie fizjoterapeutów i uzyskały ze zdrowia publicznego kategorię C. To nie jest prawidłowe – podkreślał. Jednak poseł Piecha twierdził, że jego propozycja rozwiewa wątpliwości co do jakości kształcenia. Tym bardziej że kierowana jest tylko do uczelni akademickich i to spełniających kryteria na dzień złożenia wniosku.
Co zatem przewiduje przepis w nowym brzmieniu? Rzeczywiście nie będzie kształcenia lekarzy w uczelniach zawodowych, będą mogły ich kształcić tylko uczelnie akademickie, tak jak teraz. Jednocześnie jednak zmniejszą się wymogi dla tych uczelni, bo kierunki lekarskie będą mogły otwierać te, które prowadzą studia na co najmniej jednym kierunku przygotowującym do wykonywania zawodu, o którym mowa w art. 68 ust. 1 pkt 1–8, i posiadają kategorię naukową w dyscyplinie nauki medyczne lub w dyscyplinie nauki o zdrowiu. Zatem dla tych uczelni akademickich, które obecnie kształcą m.in. farmaceutów, pielęgniarki, diagnostów, fizjoterapeutów i ratowników, nie będzie wymogu posiadania kategorii A+, A albo B+.
Z wycofania się z pomysłu kształcenia lekarzy w szkołach zawodowych zadowolony jest samorząd lekarski. Ubolewa jednak nad tym, że i tej zmiany z nim nie skonsultowano. Ma również zastrzeżenia do zaproponowanego kształtu przepisu – podobne do tych, które zgłaszał prof. Maksymowicz.
– Dobrze się stało, że stanowisko Prezydium NRL zostało wzięte pod uwagę. Jako środowisku odpowiedzialnemu za zdrowie Polaków zależy nam, by kształcenie szło w jakość, a nie w bylejakość – mówi DGP prezes NRL Andrzej Matyja, komentując decyzje komisji. Jak dodaje, ma nadzieję, że wprowadzona do projektu poprawka zablokuje pomysł kształcenia lekarzy w „zawodówkach”. – Na pewno całe to zamieszanie ma jakieś drugie dno, możliwe, że ma ono na celu odciągnięcie uwagi środowiska lekarskiego od protestu, ale w chwili obecnej bardzo się cieszę, że się opamiętano i doszło do refleksji, a te niebezpieczne zapisy zmieniono – dodaje.
Współpraca Urszula Mirowska-Łoskot
Etap legislacyjny
Projekt ustawy w sejmowej komisji
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama