Pomysł MON na wzmocnienie rodzimego bezpieczeństwa lekowego w niczym nie pomoże, a jedynie zniechęci przedsiębiorców do współpracy z państwem. Uważają tak krajowi producenci medykamentów

Dostęp pacjentów do produktów leczniczych może się pogorszyć, podczas gdy każdemu powinno chodzić o poprawę. Tak najkrócej da się podsumować stanowisko Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego (skupia on 18 wiodących krajowych producentów leków) do znajdującego się właśnie na etapie uzgodnień projektu ustawy o organizowaniu zadań na rzecz bezpieczeństwa i obronności państwa realizowanych przez przedsiębiorców i programie mobilizacji gospodarki. Jakkolwiek bowiem Ministerstwo Obrony Narodowej chciałoby zadbać o jedną z kluczowych kwestii, jaką jest bezpieczeństwo lekowe państwa, tak ‒ zdaniem branży ‒ zabiera się do tego w niewłaściwy sposób.
Tylko za zgodą urzędników
Projektowana ustawa przewiduje mechanizm wzajemnego wsparcia państwa i biznesu. To znaczy przedsiębiorcy zobowiążą się do świadczenia na rzecz kraju usług, które wzmocnią nasze narodowe bezpieczeństwo. W zamian za to będą mogli liczyć na stosowne wynagrodzenie.
I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie kontrowersyjny art. 9 projektu ustawy. Zgodnie z nim przedsiębiorca, który znajdzie się w wykazie firm istotnych dla obronności, będzie musiał uzyskiwać zgodę urzędników na najważniejsze działania biznesowe, np. przeniesienie siedziby za granicę, sprzedaż lub rozebranie ważnej infrastruktury (np. linii produkcyjnej) oraz zakończenie działalności gospodarczej. Nieuzyskanie zgody skutkować będzie nieważnością dokonanych działań.
Zasadą ma być to, że firmy samodzielnie będą zgłaszały się do ministerialnego wykazu. Ale w projekcie znajduje się furtka, która pozwoli urzędnikom wpisać określonych przedsiębiorców, choćby tego nie chcieli. Wystarczy np., że korzystali w ostatnim czasie z jakiejkolwiek pomocy publicznej.
„Przepisy, które radykalnie zwiększają uprawnienia państwa w zakresie dysponowania majątkiem prywatnym, zwiększają ryzyko inwestycyjne w stopniu trudnym do zaakceptowania” ‒ wskazują w swej opinii krajowi producenci leków, którzy wspólnie podkreślają, że poprzez nakładanie nowych obowiązków na przedsiębiorców nie uda się zwiększyć bezpieczeństwa lekowego państwa.
‒ Jeśli przepisy w obecnym brzmieniu wejdą w życie, to ‒ ze względu na to, jak one są sformułowane ‒ sektor farmaceutyczny nie byłby skory do współpracy, ponieważ rząd będzie mógł wpływać na to, jak dana firma powinna prowadzić swój biznes. Naszym zdaniem jest to zbyt daleko idące naruszenie swobody działalności gospodarczej ‒ przyznaje Kacper Olejniczak, ekspert Konfederacji Lewiatan. Podkreśla jednocześnie, że rozwiązania zawarte w projekcie nie zbudują bezpieczeństwa lekowego obywateli. Ten cel pomogłoby osiągnąć stworzenie instrumentów wspierających produkcję medykamentów w Polsce. ‒ Widzieliśmy na przykładzie kryzysu związanego z koronawirusem, że produkcja leków w danym kraju jest kluczowa. Część państw, które jej nie miały, w związku ze skracaniem łańcuchów dostaw miało problemy z dostępem do leków ‒ zaznacza Olejniczak.
O to zresztą apeluje od kilku lat krajowa branża. Jej przedstawiciele zaznaczają, że rząd nie powinien nastawiać się na tani import substancji czynnych wykorzystywanych do produkcji medykamentów z Azji, lecz pomyśleć o uniezależnieniu rodzimego przemysłu farmaceutycznego. Aby to osiągnąć, niezbędne jest wsparcie dla polskich producentów ‒ czy to w formie ulg podatkowych, czy zwiększenia refundacji za ich produkty, czy też w ramach nowo utworzonego programu rozwojowego.
Przymusowa współpraca
Przeciwko przepisom zaproponowanym przez MON protestują nie tylko producenci leków, lecz także wiele innych branż, w tym przede wszystkim telekomunikacyjna i metalurgiczna. Swoje zastrzeżenia do włączania firm na listę podmiotów zobowiązanych do współpracy z państwem w zakresie obronności oraz do wymogu uzyskiwania zgód na najważniejsze decyzje biznesowe zgłosiły niemal wszystkie reprezentatywne organizacje biznesu. Prawnicy przyznają, że projekt jest niedoskonały.
‒ O ile w przypadku spółek Skarbu Państwa podejmowanie pewnych decyzji strategicznych za zgodą właściwego ministra można uzasadnić, o tyle w przypadku przedsiębiorców prywatnych jest to zbyt daleko idąca ingerencja w ich swobodę. Decyzje strategiczne mają to do siebie, że często muszą być podejmowane błyskawicznie i zachowane w ścisłej poufności aż do samego końca ‒ zauważa Juliusz Krzyżanowski, adwokat w kancelarii Baker McKenzie Krzyżowski i Wspólnicy. Ponadto, jak wskazuje, projekt ustawy nie zawiera żadnych terminów ani przesłanek w zakresie wydawania decyzji, co oznacza pełną dyskrecjonalność oraz zastosowanie standardowych terminów instrukcyjnych z przepisów prawa administracyjnego. W praktyce oznacza to, że przedsiębiorcy na zgodę w sprawie np. zlikwidowania linii produkcyjnej będą mogli czekać długimi tygodniami.
Juliusz Krzyżanowski rozumie też, że obawy przedsiębiorców może budzić przymus realizacji zadań, jeżeli moce produkcyjne, naprawcze lub usługowe niezbędne do realizacji zadania na rzecz bezpieczeństwa podmiot pozyskał z udziałem środków finansowych Skarbu Państwa. ‒ Obecnie przedsiębiorcy, w ramach walki z gospodarczymi skutkami pandemii, zachęcani są do korzystania z pomocy państwa. W efekcie może to doprowadzić do nałożenia na nich kontroli państwa, o czym nie wiedzieli i na co nie godzili się, korzystając z tego wsparcia ‒ zaznacza prawnik. I dodaje, że kłopot jest tym większy, gdyż przepisy nie zawierają uregulowań w zakresie minimalnego udziału środków Skarbu Państwa w takich inwestycjach, ani czasu, w którym przedsiębiorca podlegałby przymusowi widnienia w wykazie i realizacji obowiązków.
Ministerstwo Obrony Narodowej analizuje właśnie zgłoszone uwagi. Zapytaliśmy resort o wątpliwości branży lekowej, jednak do chwili zamknięcia wydania nie udało nam się uzyskać odpowiedzi.
Ustawa ma wejść w życie po 30 dniach od jej ogłoszenia w Dzienniku Ustaw, ale na razie nie wiadomo nawet, kiedy trafi do Sejmu. Pierwsze prace nad nowymi rozwiązaniami, które mają zastąpić obowiązujące od niemal dwóch dekad przepisy, zaczęły się już w 2016 r. Jak twierdzą sami autorzy upublicznionego w marcu projektu, „ostatnie zdarzenia związane z epidemią COVID-19 zwróciły uwagę na pilną potrzebę rozszerzenia zakresu ustawy o zadania z obszaru bezpieczeństwa ‒ realizowane przez przedsiębiorców w sytuacjach zagrożenia życia i zdrowia ludzkiego, w szczególności związane ze zwalczaniem zakażeń i chorób zakaźnych”.
Rynek wart miliardy