Zakażeń i zgonów spowodowanych koronawirusem z tygodnia na tydzień mniej, ale wciąż za dużo - powiedział w piątek PAP wirusolog prof. Włodzimierz Gut, komentując najnowsze dane Ministerstwa Zdrowia.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 3 288 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem i śmierci 289 osób z COVID-19. W szpitalach przebywa 12 984 chorych z COVID-19, a 1 690 z nich jest podłączonych do respiratorów. Tydzień temu, 7 maja, hospitalizowanych było 18 116 chorych.
"Biorąc pod uwagę liczbę osób w stanie ciężkim, podłączonych do respiratorów musimy spodziewać się kolejnych zgonów. Zachorowań w trzeciej fali pandemii było w Polsce dużo, stąd też liczba zgonów spada, ale nie tak szybko jak byśmy sobie tego życzyli" - powiedział prof. Gut.
Przypomniał, żeby rozważnie korzystać z luzowania obostrzeń, bo pandemia jeszcze nie minęła. "Zachowujmy dystans społeczny nawet na powietrzu, jeśli nie jest to możliwe zakładajmy maseczki" - podkreślił.
Zgodnie z decyzją rządu, od soboty będą mogły być otwarte na świeżym powietrzu ogródki w restauracjach; więcej osób będzie mogło także podróżować transportem publicznym, czyli np. pociągami, autobusami, tramwajami.
Od 21 maja otwarte będą kina, teatry, filharmonie oraz inne instytucje kultury. Od 28 maja zaczną działać w reżimie sanitarnym kluby fitness, baseny, siłownie i solaria.
Prof. Gut odniósł się również do pojawiających się w mediach opinii ekspertów dotyczących ewentualnego wprowadzenia przymusu szczepień przeciw Covid-19. Wprowadzenie ewentualnych kar za brak szczepień czy przymusu szczepień, zdaniem prof. Guta przyniosłoby efekt odwrotny do zamierzonego. Jego zdaniem "przeciwnicy szczepionek wykorzystaliby z pewnością ten argument w prowadzonych przez siebie kampaniach, co nie byłoby korzystne".
Dodał, że "istnieje istotna różnica między obowiązkiem szczepień a przymusem. Obowiązek oznacza administracyjne wymuszanie, czyli karę, jaką może być na przykład mandat z Sanepidu. Wtedy wiadomo, że zapłacić trzeba, ale czy osoba, która mandat zapłaci się zaszczepi nadal nie wiadomo. Przymus szczepienia oznaczałby, jak było to w przypadku szczepień przeciw ospie, że jak ktoś nie chciałby się zaszczepić, to siłą byłby doprowadzany do punktu szczepień".
Do szczepień, zdaniem prof. Guta, natomiast mógłby zachęcić na przykład "wydawany po szczepieniu dowód szczepień, dokument typu prawo jazdy, dający pewne uprawnienia. Bez jego posiadania nie można byłoby na przykład wejść do restauracji, samolotu czy pociągu".
Jak wynika z rządowych statystyk opublikowanych w czwartek, w Polsce wykonano więcej niż 15 mln szczepień przeciwko COVID-19. W pełni zaszczepionych jest ponad 4 mln osób.
Prof. Gut przypomniał, że "pierwsza dawka tylko w 60 proc. chroni przed chorobą, ale można powiedzieć, że odciąża służbę zdrowia, bo osoba, która ją przyjęła nie przechoruje ciężko".
Wskazał, że, "aby zmniejszyć zachorowalność należy przyjąć obie dawki szczepionki albo zejść ze szczepieniami do młodszych roczników. Dodał, że "szczepionki w Stanach Zjednoczonych dopuszczone są dla dzieci od 12 roku życia, w Europie musimy poczekać na rekomendację Europejskiej Agencji Leków".