Od wakacji być może zaczną się szczepienia dzieci przeciw COVID-19. Jak się dowiedział DGP, od lipca jest szansa na dołączenie 16- i 17-latków do harmonogramu.

Obecnie preparaty uodparniające na koronawirusa podawane są osobom od 18. roku życia wzwyż. To w większości pokrywa się z wytycznymi firm, które w pierwszym rzucie skupiły się w badaniach skuteczności i bezpieczeństwa swojego preparatu na dorosłych. Dostępny w Polsce Pfizer testował również 16- i 17-latków. W Charakterystyce Produktu Leczniczego jest zapisana granica wiekowa: 16. rok życia (w USA preparat podawany jest od tego wieku).
To zamierza wykorzystać polski rząd. Jak mówią nasi rozmówcy: kluczowe jest teraz nawet nie kto, tylko ilu będzie zaszczepionych. Zgodnie z zasadą, że im więcej i im szybciej, tym lepiej. Dlatego władze chcą – być może już od wakacji, kiedy zwiększy się liczba dostarczanych dawek – włączyć do programu uodparniania nastolatków. To jest istotne także dlatego, że lekarze coraz częściej obserwują u nich cięższy przebieg choroby – do tej pory przechodziły one COVID-19 najczęściej bezobjawowo.
Z danych MZ wynikało, że w trzeciej fali – czyli od stycznia do marca – wykryto o wiele więcej zakażeń u najmłodszych niż podczas jesiennej fali (niemal 28 tys. wobec ok. 20 tys. wcześniej) w grupie od 0 do 10 lat. I choć te dzieciaki na razie nie są brane pod uwagę, jeśli idzie o zaszczepienie, to mogą być chronione, jeżeli zwiększy się liczba odpornych w całej populacji.
Zresztą nie można też wykluczyć, że preparaty będą dostawać coraz młodsi – firmy prowadzą testy wśród dzieci. Wczoraj Pfizer i BioNTech poinformowały o zakończeniu badania – ich szczepionka była podawana młodzieży w wieku od 12 do 15 lat (w badaniu wzięło udział 2,2 tys. nastolatków). Efekt? Preparat okazał się bezpieczny i wykazał 100-proc. skuteczność. Podczas gdy w grupie placebo COVID-19 stwierdzono u 18 osób, w grupie kontrolnej na chorobę nie zapadł nikt. Nikt w związku z tym nie trafił też do szpitala.
Koncern już zwrócił się do amerykańskiego urzędu nadzorującego leki, żeby uwzględnił w programie szczepień także młodsze osoby. Własne badanie na młodzieży w wieku 12–17 lat prowadzi również Moderna, producent drugiej szczepionki genetycznej przeciw koronawirusowi.
Obie firmy w marcu rozpoczęły także badania, które mają wykazać bezpieczeństwo i skuteczność produkowanych przez nie preparatów wśród pacjentów w wieku od sześciu miesięcy do 11 lat. Podobne testy, skoncentrowane najpierw na nastolatkach, a potem na dzieciach, planuje także Johnson & Johnson. AstraZeneca również przygląda się skuteczności swojego preparatu u osób między 12. a 17. rokiem życia.
W II kw. planowane jest zwiększenie wolumenu dostaw szczepionek. W samym kwietniu ma ich przyjść ok. 7 mln (według deklaracji producentów), w tym po raz pierwszy od koncernu Johnson & Johnson dostarczającego szczepionkę jednodawkową. Z harmonogramu wynika, że 19 kwietnia do Polski przyjedzie 300 tys. sztuk. W maju od tej firmy mamy dostać około miliona dawek, a w czerwcu nawet 3 mln. Prawdopodobnie w maju będą mogli zapisywać się już wszyscy, a do końca sierpnia – jak zapowiadał premier Mateusz Morawiecki – mogą być zaszczepieni wszyscy chętni.