Obraz niebezpieczeństwa, przed jakim stoi Polska, daje sytuacja epidemiczna u naszych południowych sąsiadów, zmniejszenie restrykcji w Polsce i pojawienie się w kraju brytyjskiej mutacji koronawirusa. Jesteśmy na rozbiegu trzeciej fali - ocenił w rozmowie z PAP prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych dr Michał Sutkowski.
Resort zdrowia podał w poniedziałek, że badania laboratoryjne potwierdziły 3890 nowych zakażeń koronawirusem. Tydzień temu były 2543 nowe przypadki, a dwa tygodnie temu badania potwierdziły zakażenie koronawirusem u 2431 osób. Zmarło 45 chorych.
"Jest pewna tendencja, to nie jest bardzo duży jeszcze wzrost, ale od początku stycznia był spadek (...) potwierdzonych przypadków zakażeń i oczywiście zgonów, natomiast tutaj mamy i potwierdzone przypadki zakażeń i mamy mniej więcej podobną liczbę zgonów. I mamy także sytuację, w której mamy zajętych więcej miejsc szpitalnych i sytuację, w której mamy więcej osób pod respiratorem" - wyliczył prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych.
Dr Sutkowski zwrócił uwagę, że nasi "południowi, zachodni" sąsiedzi mają poważny problem z dużą liczbą zachorowań, z kolei w Polsce - restrykcje są zmniejszone i co najmniej 10 proc. zachorowań w Polsce wywołuje brytyjski wariant koronawirusa.
"To daje obraz tego niebezpieczeństwa, które się czai za drzwiami i jesteśmy na rozbiegu trzeciej fali" - ocenił. Wyraził nadzieję, że zachorowań będzie mniej, niż ubiegłej jesieni.
Pytany o szacowane maksimum zachorowań w tej fali przyznał, że nie da się tego określić. "Nasze możliwości są w tym zakresie niewielkie" - podkreślił.
W ocenie eksperta ciągle "słabo jest z odpornością populacyjną" ze względu na niewystarczającą liczbę szczepień.
Pytany o ewentualny powrót do szkół dzieci powiedział: "Wydaje mi się, że to wykluczone, żeby inne roczniki (od klas I-III szkół podstawowych - PAP) do szkół się wybrały. (...) Raczej bym tego nie rekomendował" - zaznaczył. W jego ocenie nie jest to też najlepszy moment na odmrożenie innych branż. "Cała Europa się generalnie zamyka" - dodał.
Zwrócił uwagę, że kluczowe jest przestrzeganie prostych zasad: noszenie maseczek czy zachowanie dystansu. Wiele osób jednak tego nie robi. "Tak jakbyśmy nie mogli wyjść poza ten gen nieufności do wszystkich ekspertów, władzy i ludzi, którzy się na tym znają i (...) to jest najgorsza nasza przywara w tym momencie, dlatego, bo mamy wtedy postawy zupełnie dekadenckie. Każdy uważa, że wie zdecydowanie lepiej, a już w grupie - to już na pewno" - zauważył dr Sutkowski.
"Jeżeli nauka nie może grupować ludzi wokół siebie, to czarno to widzę. To jest najgorsze od samego początku polskiej pandemii, że nawet nauka - uniwersalne narzędzie dla każdego dobre, nie jest w stanie ludzi zachęcić do sięgnięcia po te narzędzie" - podkreślił.