Już nie grupa w wieku 70 plus, tylko 80 plus będzie pierwsza w kolejności do przyjęcia preparatu przeciw COVID-19. Jego podawanie ruszy pod koniec stycznia. Rząd zmienia zasady, które chwilę wcześniej ustanowił

W ramach pierwszej grupy, której szczepienia mają się zacząć od 25 stycznia, priorytet będą miały osoby powyżej 80. roku życia. Wcześniej zapowiadano, że będzie to większa grupa – w wieku 70 plus . To 4,5 mln osób, podczas gdy powyżej osiemdziesiątki jest ponad 1,7 mln obywateli. Do końca marca Polska ma otrzymać 3 mln szczepionek. Czyli do końca I kw. możliwe jest zaszczepienie wszystkich powyżej 80. roku życia oraz wszystkich z grupy 0, których jest około miliona – to m.in. personel medyczny. Możliwe będzie także rozpoczęcie szczepień kolejnych seniorów z grupy 70 plus. Ale to, ile z nich będzie można zaszczepić jeszcze w lutym i marcu, będzie zależało od frekwencji we wcześniejszych grupach.
Pojawia się pytanie o techniczne szczegóły całego procesu. Z naszych informacji wynika, że grupa 80 plus będzie miała priorytet w zapisywaniu się na szczepienia – od 15 do 22 stycznia.
Tempo szczepień lokalnych może się różnić od tego regulowanego centralnie. Dlatego samorządy proszą o większą elastyczność w zapisach. Być może rozwiązaniem będzie to, że zapisy dla młodszej grupy ruszą, zanim skończą się szczepienia 80 plus.
Szczegóły całego procesu mają być uregulowane w rozporządzeniu. Ma się w nim znaleźć zasada, że jeśli istnieje zagrożenie, że szczepionki się zmarnują, to wzywane mogą być osoby z kolejnej grupy priorytetowej. – To nauczka z ostatnich tygodni – przyznał wczoraj minister zdrowia Adam Niedzielski. Chodzi o nagłośnione w mediach przypadki szczepień poza kolejką znanych i zamożnych osób czy lokalnych samorządowców.
Rząd deklaruje, że będzie chciał zaszczepić jak najszybciej jak największą grupę Polaków – obecnie połowa dawek, które przychodzą do nas, jest z automatu odkładana do magazynu, aby zagwarantować drugą dawkę tym, którzy przyjęli pierwszą. Kłopot w tym, że spowalnia to dystrybucję pierwszej dawki. Dlatego rząd we współpracy z matematykami pracuje nad optymalnym algorytmem podziału, który zakłada zmniejszenie buforu odkładanych szczepionek. Obecnie do Polski dociera 360 tys. dawek tygodniowo. Jak wynika z naszych informacji, będzie tak, że w I grupie będzie szczepionych ponad 300 tys. osób tygodniowo, z reszty szczepionek będzie tworzona rezerwa. – Dostawy od Pfizera są płynne, co pozwala na działanie bez zasady pół na pół. Jak będzie więcej chętnych, to możemy poziom zapasów zmniejszyć, ale przynajmniej tygodniowa rezerwa powinna być utrzymana w magazynach ARM – podkreślał ministra zdrowia.
Dyrektorzy szpitali podkreślają, że tempo jest też uzależnione od dostaw już bezpośrednio do placówek: jeżeli szpital otrzyma fiolki w poniedziałek, to już w piątek upływa termin ich ważności, dlatego nie będzie można szczepić w weekend.

Nie chcą w weekendy

Szef Agencji Rezerw Materiałowych Michał Kuczmierowski podkreśla, że jeżeli placówka się do nich zgłosi, mogą dostarczyć preparat w innym terminie. Jak podkreśla, do tej pory tylko osiem placówek zgłosiło chęć szczepienia w weekendy. W soboty i niedziele liczba podanych dawek wynosiła ponad 4 tys., w trakcie tygodnia jest to nawet 50 tys. dziennie.
Gdy ruszą szczepienia powszechne, w kraju dostępnych będzie ok. 6 tys. punktów szczepień i 7,3 tys. zespołów szczepiących. – Oznacza to, że ponad 98,5 proc. Polaków ma dostęp do punktu szczepień blisko miejsca zamieszkania – mówi Sylwia Wądrzyk z biura komunikacji społecznej NFZ. Najwięcej punktów jest na Mazowszu – 841. W Małopolsce to blisko 500 punktów, na Śląsku – 670. Podkarpacie ma ok. 400 punktów, a w woj. opolskim jest ich 169.
Większość punktów – ponad 91 proc. – to placówki posiadające kontrakty z NFZ, 9 proc. punktów to placówki komercyjne. Niewykluczone jednak, że ostateczna liczba punktów nieco się skurczy. Dotąd podmioty zgłaszające się do Narodowego Programu Szczepień weryfikowane były jedynie pod względem formalnym (na podstawie dokumentów i rejestrów). Składając aplikację, składały oświadczenie, że do 28 grudnia 2020 r. zobowiązują się spełnić określone wymagania. Jak usłyszeliśmy w NFZ, właśnie kończył się proces wizytacji punktów szczepień, które mają potwierdzić prawidłowość złożonych przez nie oświadczeń. Już był przypadek, gdy na liście punktów szczepień w Świdwinie (woj. zachodniopomorskie) znalazł się nietypowy podmiot – Zakon Rycerski Kalatrawy. Ale po kontroli NFZ, jak informowała Wirtualna Polska, został wykreślony z listy, bo nie spełnił warunków. Podstawowe trzy kryteria to możliwość prowadzenia działalności w warunkach ambulatoryjnych (w gabinecie) lub na miejscu u pacjenta, dysponowanie kadrą i warunkami lokalowymi pozwalającymi na przeprowadzenie szczepień, wreszcie możliwość podłączenia do elektronicznej platformy P1, prowadzonej przez Centrum eZdrowia, dzięki której możliwa będzie rejestracja pacjentów.

Dowozy do białych plam

Pytanie, co w sytuacji gdy punktów szczepień nie ma na jakimś terenie. W Małopolsce do szczepienia populacyjnego zgłosiło się niemal 500 punktów szczepień w 206 gminach. Oznacza to, że niemal 100 proc. mieszkańców ma taki punkt blisko miejsca zamieszkania. Do pojedynczych gmin, gdzie w dwóch turach naboru do Narodowego Programu Szczepień nikt się nie zgłosił, dotrą mobilne punkty szczepień lub zespoły wyjazdowe. Będzie też możliwość skorzystania ze szczepień w sąsiadujących gminach.
W woj. opolskim mieszkańcy wszystkich gmin będą mieć dostęp do szczepień blisko domu – jest tam 169 punktów szczepień zlokalizowanych w 71 gminach.
Jak informuje NFZ, w woj. podkarpackim jest niemal 400 punktów w 158 gminach, ale do dwóch gmin (Bukowsko i Cisna) mimo dwóch tur naboru do Narodowego Programu Szczepień nie zgłosiła się żadna placówka. Ale gmina Bukowsko leży blisko Sanoka, a tam są cztery punkty. W Cisnej w praktyce będą szczepienia, bo zgłoszona do programu placówka z sąsiedniej gminy ma swój ośrodek na ich terenie. Wstępne zapisy już się zaczęły – można to zrobić osobiście lub przez telefon. W gminie mieszka 1600 osób i, jak mówi Małgorzata Gucwa, sekretarz gminy, nie wszystkie chcą się zaszczepić. Dlatego dla nich kluczowe jest nie to, komu podać wakcynę jako pierwszemu, tylko by otrzymali ją wszyscy chętni. Tak samo mówią przedstawiciele innych małych miejscowości: że potrzebują większej elastyczności. To oni będą wiedzieć, kiedy skończy się grupa 80 plus, i nie musi się to pokrywać z tempem szczepień ogólnopolskich.

Siedmiu pacjentów brak

Do 11 stycznia zaszczepiono 203 tys. osób, natomiast utylizacji poddano 392 dawek preparatu. Jak tłumaczy Michał Kuczmierowski, prezes ARM, tylko w siedmiu przypadkach dotyczyło to sytuacji, w której nie przyszedł pacjent. W pozostałych chodziło o problemy techniczne, np. uszkodzone fiolki. Jak tłumaczył wczoraj podczas senackiej komisji zdrowia minister Adam Niedzielski, kiedy pojawiają się jakiekolwiek wątpliwości, ze względu na bezpieczeństwo pacjentów, zapada decyzja o utylizacji.