Resort Bartosza Arłukowicza od 2015 r. zyska pełny wpływ na obsadę najważniejszych stanowisk w funduszu i nadzorujących go instytucjach.
Zmiany w Narodowym Funduszu Zdrowia / Dziennik Gazeta Prawna
Zmiany są częścią pakietu, który minister zdrowia przygotował w celu skrócenia kolejek do leczenia. Po ich wejściu w życie kluczowe decyzje, nie tylko personalne, dotyczące instytucji zarządzającej prawie 64 mld zł, będą zapadały w resorcie zdrowia.
– Według mnie oznacza to przejęcie pełnej odpowiedzialności za system ochrony zdrowia przez ministra – komentuje Małgorzata Gałązka-Sobotka, przedstawicielka pracodawców w radzie Narodowego Funduszu Zdrowia.

Spory personalne

Obecnie za organizację opieki zdrowotnej odpowiadają dwa urzędy centralne: Ministerstwo Zdrowia i NFZ. W przeszłości wielokrotnie dochodziło do konfliktu między szefami obu instytucji. Trudno było o wspólną wizję, a powodem spięć była najczęściej zbyt duża samodzielność prezesa NFZ.
Agnieszka Pachciarz, poprzednia szefowa funduszu, została odwołana w grudniu 2013 r., ponieważ domagała się od szefa resortu zwiększenia budżetowej dotacji na leczenie osób nieubezpieczonych. Następnie pozwała ministra do sądu o zapłatę brakujących środków.
Jej poprzednik Jacek Paszkiewicz stracił stanowisko w wyniku awantury z lekarzami. Sejm w 2012 r. znowelizował ustawę refundacyjną, wykreślając kary dla medyków za błędy w refundacji. Jednak ówczesny prezes NFZ – wbrew woli ministra – wprowadził zapis o takich karach do projektu umów, które lekarze mieli podpisać z funduszem.
Bartosz Arłukowicz chce uniknąć kolejnych konfliktów. Zamiast zapowiadanej wcześniej likwidacji NFZ proponuje więc scentralizowane zarządzanie i przejęcie przez siebie sporej części uprawnień prezesa funduszu. Takie rozwiązania znalazły się w projekcie nowelizacji ustawy z 27 sierpnia 2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (t.j. Dz.U. z 2008 r. nr 164, poz. 1027 ze zm.). Trwają jego konsultacje społeczne. Uwagi można zgłaszać do jutra.

Będzie centralizacja

Zgodnie z projektem nowelizacji nowego prezesa będzie wybierał i odwoływał minister zdrowia. Resort wskazuje, że w ten sposób zostanie zlikwidowana niekonsekwencja, która występuje w obecnym stanie prawnym. Szefa NFZ powołuje na urząd premier, ale nadzór nad jego pracą sprawuje minister. Do uprawnień szefa resortu zdrowia będzie należało także powoływanie i odwoływanie zastępców prezesa, członków rady funduszu oraz rad oddziałów wojewódzkich, a także dyrektorów oddziałów NFZ. Eksperci mają jednak zastrzeżenia do tych rozwiązań.
– Oznaczają one całkowite podporządkowanie funduszu ministrowi zdrowia – uważa Agnieszka Pachciarz.
Marek Balicki, były minister zdrowia, wskazuje natomiast, że projekt przewiduje daleko idącą centralizację, choć wcześniej Bartosz Arłukowicz zapowiadał odwrotny kierunek zmian.
Zastrzeżenia wywołuje zwłaszcza przyznanie szefowi resortu prawa do decydowania o obsadzie kadry kierowniczej w oddziałach wojewódzkich.
Przez to zmieni się podległość służbowa szefów oddziałów, bo ich pracodawcą stanie się resort zdrowia, a nie prezes funduszu. Rola tego ostatniego zostanie istotnie ograniczona. Utraci narzędzia do efektywnego zarządzania funduszem.
– Jest to model unikatowy, w którym prezes NFZ, menedżer zarządzający ogromną instytucją, nie będzie miał wpływu na powoływanie i odwoływanie dyrektorów oddziałów regionalnych funduszu, czyli w rzeczywistości będzie pozbawiony możliwości egzekwowania swoich poleceń i wyciągania konsekwencji z realizacji swojej polityki. Nie potrafię sobie wyobrazić, jak w praktyce będzie funkcjonował NFZ, którego szef będzie pozbawiony wpływu na podległe mu kadry – zastanawia się Małgorzata Gałązka-Sobotka.

Konkursy pod kontrolą

Na tym jednak nie koniec poszerzania kompetencji ministra zdrowia. Po zmianie prawa będzie on regulował pewne obszary działalności funduszu, które obecnie są domeną prezesa NFZ lub dyrektorów oddziałów.
Zgodnie z projektem noweli to w resorcie, a nie – jak obecnie – w centrali funduszu będą ustalane kryteria wyboru ofert obowiązujące w konkursach.
– To będzie duże wyzwanie dla urzędników ministerstwa. Obecnie jest to jedno z najważniejszych i najtrudniejszych zarządzeń, które opracowuje prezes NFZ – uważa Agnieszka Pachciarz.
Dodaje, że kryteria te są bardzo dynamiczne, zmieniają się praktycznie po każdym konkursie. – Dlatego, moim zdaniem, powinien je ustalać ktoś, kto ma doświadczenie w przeprowadzaniu konkursów i kto w nich uczestniczył. To musi być wiedza z dwóch stron. Po zmianie prawa będą za to odpowiedzialni urzędnicy, którzy nigdy nie robili ani jednego, ani drugiego – podkreśla była prezes NFZ.
Zgodnie z nowelizacją minister zdrowia będzie miał też wpływ na tryb prowadzenia konkursu. Określi go też w drodze rozporządzenia. Do tej pory nie musiał być on nawet regulowany zarządzeniem prezesa NFZ. Dyrektorzy oddziałów mieli dużą samodzielność i w zasadzie przeprowadzali konkursy na podstawie ustawy.

O pół kroku za mało

Eksperci zastanawiają się więc, dlaczego – wobec znacznego ograniczenia roli funduszu – resort zdrowia zatrzymał się w połowie drogi i nie zamierza likwidować centrali NFZ.
– Nie ma żadnego uzasadnienia dla jej dalszego istnienia, zwłaszcza w sytuacji, gdy wycena świadczeń będzie się odbywała poza NFZ – podkreśla Marek Balicki.
Eksperci wskazują także, że nie wiadomo, jaki ma być docelowy model systemu, bo nowelizacja tego nie przesądza.
– Nie wyłania się z niej obraz tego, w jakim kierunku dążymy. Biorąc pod uwagę sprawy fundamentalne, zdaje się, że idziemy w stronę systemu budżetowego, czyli podporządkowania podmiotu, który dysponuje pieniędzmi ubezpieczonych, administracji rządowej. To może oznaczać, że odchodzimy od systemu ubezpieczeniowego, który opierał się w założeniach na apolityczności. Po wprowadzeniu zmian nie można wykluczyć ręcznego sterowania kontraktowaniem świadczeń – uważa Agnieszka Pachciarz.
Etap legislacyjny
Projekt w konsultacjach społecznych