Nie zdobył się na to żaden z ministrów zdrowia przez 10 lat istnienia NFZ, choć pomysły reformy miały w swoich programach wyborczych wszystkie rządzące później partie wyborcze. Miała też Platforma Obywatelska. Zgodnie z jej wcześniejszą diagnozą, nie da się poprawić sytuacji szpitali i przychodni bez likwidacji centrali NFZ.
Nie zdobył się na to żaden z ministrów zdrowia przez 10 lat istnienia NFZ, choć pomysły reformy miały w swoich programach wyborczych wszystkie rządzące później partie wyborcze. Miała też Platforma Obywatelska. Zgodnie z jej wcześniejszą diagnozą, nie da się poprawić sytuacji szpitali i przychodni bez likwidacji centrali NFZ.
Przez dwa lata minister zdrowia utwierdzał w tym przekonaniu pacjentów i placówki medyczne. Teraz Bartosz Arłukowicz robi zwrot o 180 stopni. Odstąpił od pomysłu likwidacji centrali i decentralizacji oddziałów funduszu. Chce natomiast mieć realną władzę nad tą instytucją. Dlatego ogranicza kompetencje szefa NFZ i wzmacnia nadzór nad tą instytucją. Wygląda na to, że od przyszłego roku w sprawie kontraktowania świadczeń prezes UOKiK nie będzie miał do powiedzenia.
Dotychczas był praktycznie jedyną osobą, która miała w ręku skuteczny bat na prezesa i dyrektorów oddziałów NFZ. Kary nakładane przez niego na fundusz były niezwykle skuteczne i w ich efekcie monopolista natychmiast odstępował od stosowania niewłaściwych praktyk. Od przyszłego roku przed świadczeniodawcami zostanie zamknięta ta furtka. Czy wraz z przejęciem odpowiedzialności za fundusz przez szefa resortu zdrowia otworzą się jakieś nowe drzwi dla placówek medycznych, które od lat skarżą się na brak jasnych reguł przy podpisywaniu umów, nieterminowe płatności, niepewność kontraktu, obniżanie wartości procedur medycznych? Nie wiadomo.
Ciekawe jest to, że minister zdrowia uważa, że NFZ jako instytucja nie powinien ponosić odpowiedzialności za naruszenie zasady konkurencji. Odpowiadać mają tylko osoby zarządzające funduszem. Już obecna ustawa przyznaje szefowi resortu pewne możliwości ich dyscyplinowania. Może np. nałożyć na prezesa NFZ, jego zastępcę lub dyrektora funduszu, odpowiedzialnych za naruszenie prawa, kary finansowe w wysokości do trzykrotnego miesięcznego ich wynagrodzenia. Po zmianie przepisów kompetencje nadzorcze ministra nad funduszem będą znacznie szersze. Pytanie tylko, czy starczy mu odwagi do zrobienia porządków w tej stajni Augiasza? A może zapowiadana reforma będzie tylko zasłoną dymną do nic nierobienia?
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama