Na alkohol i papierosy wydaliśmy w zeszłym roku w sklepach, hurtowniach i u producentów ponad 57 mld zł. Najwięcej wydają na alkohol pracownicy zatrudnieni na stanowiskach nierobotniczych – kierownicy oraz specjaliści, którzy zarabiają najwięcej. W ubiegłym roku przeciętny dochód rozporządzalny (oprócz pensji obejmujący również inne dochody – np. z wynajmu mieszkania) w ich gospodarstwach domowych na osobę wyniósł blisko 1700 zł i był aż o ponad 400 zł większy od przeciętnego. – Dlatego stać ich na droższe trunki – ocenia prof. Henryk Domański, socjolog z Polskiej Akademii Nauk. Tuż za nimi są osoby pracujące na własny rachunek, których dochody są również większe od przeciętnych – w ubiegłym roku o ponad 250 zł. Pod tym względem na trzecim miejscu są emeryci, których przeciętne dochody także pozwalają na większe wydatki na alkohol, choć znacznie niższe niż białych kołnierzyków.
To nie znaczy, że robotnicy czy rolnicy, których wydatki na alkohol są najmniejsze, piją najmniej. Sięgają po prostu po tańszy alkohol, często z przemytu lub samogon. O tym, że w środowisku np. robotniczym nie wylewa się za kołnierz, świadczą wyniki Diagnozy Społecznej. Najbardziej dotknięci problemem alkoholowym są robotnicy budowlani (ok. 17 proc. z nich przyznaje się do nadużywania alkoholu), dalej górnicy, agenci handlowi i robotnicy w przemyśle spożywczym oraz operatorzy maszyn i urządzeń. Także lekarze znacznie częściej od średniej przyznają się do nadużywania alkoholu (11 proc.).
Po trzech latach stabilizacji w spożywaniu alkoholi mocnych w ubiegłym roku ich konsumpcja spadła do 3 litrów na osobę (w przeliczeniu na 100 proc. alkohol) z 3,2 litra. Zmniejszyło się również spożycie wina i miodów pitnych do 5,9 litra – o 0,5 litra w porównaniu z rokiem poprzednim.
Zyskuje piwo. W ubiegłym roku mieszkaniec naszego kraju wypił średnio 99,2 litra tego trunku – o blisko 5 litrów więcej niż w 2011 r. To efekt zmian kulturowych i dostępności piwa serwowanego w coraz większej liczbie piwiarni, lokali gastronomicznych i dostępnego w innych placówkach handlowych.
Od 2000 r. podwoiła się liczba sklepów alkoholowych, do ponad 4,4 tys. w roku ubiegłym. Ale ich udział w sprzedaży alkoholu w całym kraju jest niski, bo Polacy wolą kupować np. wódkę w dyskontach. Wzrost liczby wyspecjalizowanych sklepów może wynikać z tego, że Polacy coraz częściej sięgają po ekskluzywne alkohole, np. po whisky.
Ale jeśli chodzi o spożycie, lokujemy się nieco poniżej średniej europejskiej. Pod tym względem zajmujemy w UE 19. miejsce.