Na szybsze leczenie mogą liczyć tylko pacjenci, którymi zajmować się będą lekarze z uprawnieniami do kierowania na krótszą ścieżkę diagnostyczno-terapeutyczną.
Na szybsze leczenie mogą liczyć tylko pacjenci, którymi zajmować się będą lekarze z uprawnieniami do kierowania na krótszą ścieżkę diagnostyczno-terapeutyczną.
Od 2015 r. pacjenci onkologiczni mają uzyskać szybszy dostęp do diagnostyki i leczenia. Wszyscy lekarze pracujący w placówkach podstawowej opieki zdrowotnej będą mogli wydawać pacjentom, u których podejrzewają raka, specjalną Kartę Pacjenta Onkologicznego. Jednak po określonym czasie tylko część placówek będzie do tego uprawniona. Możliwość wydawania karty zachowają ci lekarze, którzy wykażą się trafnością diagnoz.
Zgodnie z nowymi rozwiązaniami, jeśli lekarz będzie posiadał uprawnienia do wydawania karty i zauważy u swojego pacjenta niepokojące objawy, skieruje go na szybką diagnozę do odpowiedniego specjalisty. Ten musi go przyjąć w ciągu dwóch tygodni, bowiem NFZ tylko wtedy zrefunduje diagnostykę poza limitem. Wyłącznie w przypadku gdy specjalista współpracuje ze szpitalami i zależy mu na nielimitowanym finasowaniu, ustali swojemu pacjentowi kontynuację leczenia w nowej przyspieszonej procedurze. W idealnym trybie wizytę w wybranej placówce ustala mu w ciągu trzech tygodni od zdiagnozowania zmian nowotworowych. Podaje wówczas pacjentowi czas i miejsce, gdzie ma się zjawić, żeby rozpocząć terapię.
W szpitalu zbiera się konsylium lekarskie złożone m.in. z chirurga, chemioterapeuty, radiologa i psychologa (w przypadku raka piersi), i wybiera dla danego chorego najlepszą terapię. Jedna z osób, która brała udział w konsylium, zostaje koordynatorem tego pacjenta.
– To będzie osoba, która kontaktuje się z chorym. Przekaże mu informacje o jego leczeniu, m.in. terminy kolejnych wizyt – tłumaczy minister zdrowia Bartosz Arłukowicz.
Różnice w realizacji procedury, którą przechodzi pacjent od podejrzenia do wyleczenia raka, może się różnić ze względu na wielkość miejscowości, dostęp do specjalistów, aparatury i szpitali. Ostatecznie ma jednak nie przekraczać 9 tygodni.
Zachętą do posiadania uprawnień do wydawania karty ma być dodatkowe finansowanie. Lekarz rodzinny do stawki kapitacyjnej otrzyma dodatek motywacyjny za każdego prawidłowo zdiagnozowanego pacjenta. Podobnie stanie się w przypadku specjalistów. Jeżeli dotrzymają terminów w wysłaniu swojego pacjenta na leczenie do szpitala, też otrzymają dodatkowe pieniądze.
Również szpitale onkologiczne mają być zachęcane do współpracy ze specjalistami. Jeśli dotrzymają obowiązujące je terminy, mogą przyjmować pacjentów bez limitów. Będą musiały jednak spełniać normy jakościowe. Zostaną więc zobowiązane do wywieszania na swoich stronach internetowych aktualizowanych co miesiąc danych dotyczących m.in. liczby powikłań, przeżywalności pacjentów onkologicznych leczonych w ich placówce, a także innych danych dotyczących jakości i efektywności leczenia. Monitorować ma je specjalnie powołana rada nowotworowa.
Lekarze rodzinni i specjaliści, którzy nie będą przestrzegać 9-tygodniowego terminu, nie otrzymają dodatków motywacyjnych. Z kolei szpitale mogą odmówić nowego sposobu leczenia z powoływaniem konsylium oraz wyznaczaniem koordynatora, jeżeli nie będzie im zależeć na leczeniu bez limitów. Kija nie będzie. Zostanie tylko marchewka.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama