Zdaniem ekspertów Związku Powiatów Polskich lecznice podlegające starostom muszą się łączyć, jeśli chcą przetrwać. Fundusz przy zawieraniu nowych kontraktów będzie premiował duże placówki.
Zdaniem ekspertów Związku Powiatów Polskich lecznice podlegające starostom muszą się łączyć, jeśli chcą przetrwać. Fundusz przy zawieraniu nowych kontraktów będzie premiował duże placówki.
Od ponad roku w Ministerstwie Zdrowia trwają prace nad mapą potrzeb zdrowotnych. Ma ona określić, ile w danym województwie jest potrzebnych szpitali, łóżek i na jakich oddziałach. Po jej stworzeniu dostęp do świadczeń zdrowotnych ma być równomierny w całym regionie.
– W efekcie może jednak wyjść na jaw to, o czym eksperci wiedzą od dawna: że w Polsce jest za dużo szpitali, a niektóre oddziały się dublują, np. w placówce powiatowej i wojewódzkiej – podkreśla Krzysztof Jeżowski, ekspert ds. ochrony zdrowia z Pharmed Consulting.
Jednocześnie zbyt wiele procedur jest wykonywanych w szpitalach, mimo że na Zachodzie są to działania ambulatoryjne. Resort zdrowia chce odwrócić ten trend i część świadczeń przenieść o jeden poziom niżej – do przychodni specjalistycznych. To oznacza, że zapotrzebowanie na usługi szpitalne się zmniejszy.
To nie wróży dobrze szpitalom podlegającym starostom. Zdaniem ekspertów obsługują one zbyt mało pacjentów. W niektórych powiatach, np. bytowskim czy czarnkowsko-trzcianeckim, w odległości 30–40 km są dwa szpitale powiatowe konkurujące z sobą o kontrakt NFZ. Zdarza się też, że odległość między lecznicami podlegającymi dwóm różnym starostom wynosi zaledwie 20 km.
Eksperci podkreślają, że placówka, która posiada cztery podstawowe oddziały, blok operacyjny oraz intensywną terapię, aby być rentowna, musi obsługiwać co najmniej 100 tys. ludności. Tymczasem niektóre szpitale powiatowe obejmują obszar zamieszkiwany przez 40–70 tys. osób.
– Nie wytworzą one zapotrzebowania na tyle świadczeń zdrowotnych, by pokryć koszty funkcjonowania szpitala – wskazuje Janusz Atłachowicz, ekspert Związku Powiatów Polskich (ZPP).
Dla takich placówek jest tylko jedno wyjście: powinny się łączyć. Ich scalanie pozwoliłoby lepiej wykorzystać potencjał kadrowy, lokalowy i sprzętowy.
– W jednym szpitalu jest lepsza np. pediatria, w drugim – ginekologia. Segmentacja usług, polegająca na tym, że jeden oddaje drugiemu oddział pediatryczny, przejmując od niego ginekologiczny, ma sens, bo zmniejszy koszty ich funkcjonowania. Można je zredukować nawet o 30 proc. – przekonuje Janusz Atłachowicz.
Od 1998 r. doszło do konsolidacji ponad 80 SPZOZ. Podejmowali je przede wszystkim prezydenci miast i marszałkowie. W ubiegłym roku zdecydował się na to np. samorząd województwa lubelskiego, który policzył, że w trzech podlegających mu placówkach wskutek dublowania się oddziałów codziennie było wolnych ok. 450 łóżek, co powodowało wielomilionowe straty.
Wśród starostów takie działania nie były popularne.
– Było zaledwie kilka prób łączenia szpitali powiatowych. Przykładem udanego scalenia jest konsolidacja SPZOZ w Malborku i Nowym Dworze Gdańskim – mówi Marek Wójcik, zastępca sekretarza generalnego ZPP.
Krzysztof Jeżowski tłumaczy, że jest tajemnicą poliszynela, iż niektóre szpitale powiatowe nie mają racji bytu, ale ich organy założycielskie z powodów społecznych nie chcą podejmować radykalnych decyzji. Łączenie oddziałów, jeśli ma być skuteczne, musi się wiązać z redukcją zatrudnienia.
– Szpital w powiecie jest zazwyczaj głównym pracodawcą. Dlatego dla starostów takie rozwiązanie to ostateczność – podkreśla Krzysztof Jeżowski.
Tę tezę potwierdza sytuacja w powiecie bytowskim, który nie tylko nie zamierza scalać szpitali, ale ostatnio wręcz dokonał ich podziału. Dwie placówki w Bytowie i Miastku, które przez kilka lat funkcjonowały jako jedna spółka, od początku roku działają oddzielnie. Szpital w Bytowie podlega staroście, drugi prowadzi gmina Miastko. Władze samorządowe nawet nie chcą słyszeć o ponownej ich konsolidacji, mimo że obie placówki świadczą te same usługi.
– Połączenie nic nie zmieni. Mogłoby przynieść efekt, gdyby była decyzja o reorganizacji, ale nie ma zgody na likwidację miejsc pracy. Każda próba restrukturyzacji kończy się potężnym protestem społecznym – tłumaczy Jacek Żmuda, starosta bytowski.
Postulowane przez ekspertów zmiany będzie więc bardzo trudno przeforsować.
Jednak, jak wskazuje Marek Wójcik, może je wymusić NFZ. Fundusz będzie kontraktował usługi na 2015 r. według nowych kryteriów (m.in. kompleksowości). – Preferowane będą duże szpitale, oferujące pacjentom całościową usługę – od podstawowej opieki zdrowotnej aż po długoterminową. To wymusi konsolidację na rynku usług zdrowotnych – uważa Marek Wójcik.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama