Spirala zadłużenia publicznych szpitali się nakręca. W drugim kwartale tego roku ich zobowiązania łączne wyniosły już 10,88 mld zł. To najwięcej w ciągu ostatnich 10 lat.
Dla porównania w 2003 r. było to 8,5 mld zł. To zła informacja dla wszystkich – pacjentów, samych placówek ochrony zdrowia czy NFZ. Ale szczególnie zła dla samorządów. Te bowiem do końca września muszą zdecydować, czy spłacą ubiegłoroczny ujemy wynik finansowy podległych SP ZOZ. Jeżeli tego nie zrobią, muszą albo taką placówkę przekształcić w spółkę, albo zlikwidować. Stratę za zeszły rok, jak wynika z danych resortu zdrowia, wykazało 205 SP ZOZ na łączną kwotę 1,5 mld zł. Po zastosowaniu księgowych sztuczek stopniała ona do 177 mln zł. Tyle że tylko na papierze. Kreatywność w liczbach nie przekłada się bowiem na sytuację finansową publicznych placówek. NFZ jeżeli płaci za nadwykonania, to w ograniczonym zakresie. Do tego podniesiony VAT na wyroby medyczne. Wartość kontraktów praktycznie się nie zmienia. Podobnie będzie w 2014 r. NFZ zamierza przeznaczyć na ten cel w przyszłym roku 62,4 mld zł. Czyli do oddziałów NFZ trafi dokładnie tyle samo pieniędzy na świadczenia zdrowotne, co w tym.
W takiej sytuacji przekształcenia to dla części SP ZOZ gwóźdź do trumny. Bo nie można sobie wyobrazić gorszej sytuacji, niż powstanie nowej spółki, która na starcie jest obciążona zobowiązaniami. Czy takim eksperymentem okaże się przekształcenie Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie Wielkopolskim? Czas pokaże, chociaż poród do najłatwiejszych nie należał. W drugiej połowie sierpnia z kierowania placówką zrezygnował Marek Twardowski, były wiceminister zdrowia. Wycofał również zgodę na objęcie funkcji prezesa zarządu przekształconego w spółkę szpitala. Powód – brak warunków do bezpiecznego funkcjonowania nowo powstałego podmiotu. W piśmie do marszałek województwa napisał, że nie przyszedł do pracy, aby pogrzebać, lecz żeby ratować gorzowską placówkę. Zachowanie ministra Twardowskiego może okazać się o tyle symboliczne, że sam przecież, obejmując funkcję dyrektora jednego z najbardziej zadłużonych szpitali w kraju, dał się poznać jako zwolennik przekształceń. Mówił wtedy, że komercjalizacja bywa czasem koniecznością. Gorzowska spółka liczy na to, że dostanie dotacje z resortu zdrowia. I jej dług zmniejszy się do 98 mln zł. Pozwoli to na zaciągnięcie przez marszałka kredytu na spłatę reszty zadłużenia. A co, jeżeli się nie uda?