Program dotyczący in vitro ma objąć 15 tys. par. Na razie refundowany będzie tylko zabieg in vitro, leki związane z terapią hormonalną przygotowującą do zabiegu nie będą objęte refundacją.
Jak powiedział premier, program zdrowotny funkcjonujący nie na podstawie ustawy ani rozporządzenia, lecz tak jak kilkanaście innych programów ministerstwa zdrowia, mógłby ruszyć od połowy przyszłego roku.
Program rozpisany jest na trzy lata z możliwością przedłużania; jego dalsze losy będą zależały od zapisów ustawy, która miałaby powstać w ciągu pierwszych trzech lat działania programu. Ma ona rozstrzygnąć m.in., czy dozwolone będzie mrożenie lub niszczenie zarodków, a także kto będzie mógł korzystać z tej procedury.
"Jeśli nie wejdzie w życie ustawa, która to będzie regulowała, bo posłowie nie dojdą ze sobą do porozumienia, to będzie możliwość przedłużania takiego programu. Na początek mówimy o trzech latach" - dodał premier.
Tusk zapowiedział, że refundacja będzie dostępna dla par - nie tylko małżeństw - które będą w stanie udokumentować roczne leczenie niepłodności tradycyjnymi metodami.
"Siłą rzeczy będzie to dotyczyło par, które wspólnie od dłuższego czasu podejmują wysiłek leczenia niepłodności, ale nie oznacza to obowiązku ślubu. Lekarze nie są od tego, żeby definiować, kto ma prawo dostępu do danej procedury. (...) Na poziomie programu zdrowotnego nie możemy definiować uprawnienia do takiej procedury pod innym kątem niż medyczny" - powiedział Tusk.
Dodał, że w przyszłości ustawa rozstrzygnie, czy tylko małżeństwa, czy również single lub pary żyjące w związku niemałżeńskim będą mogły ubiegać się o finansowanie lub w ogóle korzystać z procedury in vitro. "Jeśli ustawa rozstrzygnie, że będzie to dostępne wyłącznie dla małżeństw, będzie to rozstrzygnięcie obowiązujące także w przypadku tego programu" - dodał premier. Przypomniał, że obecnie polskie prawo w ogóle nie przewiduje ograniczeń w tej kwestii. "Dziś każdy kto chce, jeśli ma pieniądze, może się poddać procedurze in vitro, nikt nie bada preferencji seksualnych, statusu prawnego danej pary. (...) Tak czy inaczej finansowanie przez program zdrowotny powinno ograniczyć tę pełną dowolność, która niepokoi bardziej konserwatywnie wrażliwych obywateli" - uznał Tusk.
Pytany o ograniczenia wiekowe dla kobiet, które będą korzystać z programu, poinformował, że górna granica wieku będzie wynosić 40 lat. W zależności od wieku zróżnicowane mają być też poszczególne elementy procedury.
Na razie nie będzie refundacji leków przygotowujących do zabiegu, jednak Tusk zapowiedział, że "w niedalekiej przyszłości, w perspektywie 2014 r.", rząd będzie chciał finansować terapię hormonalną choć częściowo.
"Mało kto sobie zdaje sprawę, że sama kuracja hormonalna przed zabiegiem może być relatywnie tania albo bardzo droga w zależności od problemu zdrowotnego osoby, która jej się poddaje; są także leki droższe i tańsze i w związku z tym mniej lub bardziej skuteczne. Te skrajne przypadki - jeden zabieg, taka jedna procedura - to (koszt) w granicach 9 tys. do 18 tys. zł. (...) Ceny leków wahają się znacznie, dlatego musimy ostrożnie przygotowywać ten program przynajmniej od strony refundacji leków" - dodał Tusk.
Według premiera wprowadzenie programu oznacza, że z pieniędzy państwa zostałaby sfinansowane ok. 70-80 proc. kosztów procedury.
Program ma ruszyć od połowy przyszłego roku. Od lipca do grudnia objąłby 5 tys. par, a w kolejnych dwóch latach - także po 5 tys. Według premiera koszt pierwszego pół roku funkcjonowania programu to ok. 50 mln zł. W następnych latach ma to być kwota dwukrotnie wyższa. Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz dodał, że na pozostałe kilkanaście programów zdrowotnych co roku jest przeznaczane kilkaset milionów zł.
Finansowane mają być trzy próby zapłodnienia metodą in vitro. "Program przewiduje finansowanie tzw. trzech cykli. To oznacza optymalizację szans zajścia w ciążę i uzyskania dziecka" - powiedział szef rządu.
Arłukowicz zapewnił, że o kwalifikacji do programu będą decydowali lekarze nie politycy. "Te decyzje będą w rękach lekarzy, jak we wszystkich innych dziedzinach medycyny" - zaznaczył. Jego zdaniem program umożliwi monitoring przeprowadzanych w Polsce zabiegów in vitro, a dane będą przekazywane do resortu zdrowia. "Będziemy mieli wiedzę o każdej przeprowadzonej procedurze, efektywności tej procedury, a także o losie zarodka" - powiedział. Zaznaczył, że obecnie nie wiadomo, czy bezpieczeństwo zarodków jest zapewnione we wszystkich miejscach w kraju, nie ma merytorycznego nadzoru nad jednostkami, które wykonują zabiegi.
Arłukowicz powiedział, że merytoryczną zawartość programu, czyli opisy poszczególnych typów niepłodności, sposób leczenia, dojścia do metody in vitro, przedstawią eksperci na konferencji w Ministerstwie Zdrowia w przyszły poniedziałek.
Premier podkreślił, że kwestia zabiegów in vitro musi zostać opisana jak procedura medyczna, ponieważ obecnie nie jest ona prawnie opisana. "W programie zastrzeglibyśmy finansowanie zabiegów wyłącznie w sytuacji, gdy byłaby gwarancja bezpieczeństwa także dla zarodka" - zaznaczył. Program ma opisać, co w jego ramach można robić z wytworzonymi zarodkami, które nie będą implementowane matce. Jak podkreślił Tusk, dziś nie ma tu żadnych ograniczeń - takie zarodki można mrozić i przechowywać, można też je niszczyć.
W programie będą wskazywane te ośrodki, które będą w stanie udokumentować - np. poprzez umowy podpisane z przygotowanymi do tego instytucjami - że niewykorzystany zarodek zostanie zamrożony i "będzie bezpiecznie czekał na szansę implementacji, czy - mówiąc innym językiem - adopcji lub wykorzystania przez dawców".
Jak powiedział Tusk, w ten sposób - nie mając ustawy o in vitro - państwo będzie jednak w stanie oddziaływać na "radykalne zwiększenie bezpieczeństwa tego zarodka w porównaniu do status quo".
Jest czymś niepokojącym, że wycięcie migdałków jest opisane procedurą medyczną, a zabieg in vitro nie ma takich regulacji
Premier przekonywał, że wprowadzenie programu oznacza równość dostępu do tej procedury (i koniec dyskryminacji finansowej pacjentów), a także zwiększenie bezpieczeństwa pacjentów poprzez opisanie i egzekwowanie tej procedury, przynajmniej w ośrodkach, które będą chciały skorzystać z finansowania jej przez państwo. Wprowadzenie programu stworzy także możliwość znacznie większej ochrony dla niewykorzystanych zarodków.
W jego opinii zaproponowane rozwiązania będą znacznie lepsze niż obecna sytuacja, choć - jak podkreślił - zapewne nie będą satysfakcjonujące dla wszystkich, zwłaszcza "bardziej konserwatywnej części parlamentu". Jak podkreślił, dzisiejszy brak uregulowań prawnych w sprawie in vitro jest rozwiązaniem "skrajnie liberalnym w złym tego słowa znaczeniu". "Jest czymś niepokojącym, że wycięcie migdałków jest opisane procedurą medyczną, a zabieg in vitro nie ma takich regulacji" - dodał.
Wyraził nadzieję, że przyjęcie programu zmobilizuje posłów - także z PO - do "znalezienia szybciej rozsądnego kompromisu". "W mojej ocenie rozsądny kompromis to taki, który chroni zdrowie pacjentów w czasie tej procedury, umożliwia taką procedurę, czyni ją dostępną także dla ludzi niezamożnych i skutecznie chroni zarodki przed niechlujnym traktowaniem" - powiedział premier.
Program zdrowotny to według przepisów zaplanowane działania umożliwiające w określonym terminie osiągnięcie założonych celów. Chodzi o wykrywanie i zrealizowanie określonych potrzeb zdrowotnych oraz poprawę stanu zdrowia określonej grupy świadczeniobiorców. Programy są finansowany ze środków publicznych. Wykaz programów zdrowotnych Ministra Zdrowia w roku 2012 obejmuje 13 takich programów m.in. Program Wieloletni na lata 2011-2020 "Narodowy Program Rozwoju Medycyny Transplantacyjnej" oraz Program badań przesiewowych noworodków w Polsce na lata 2009-2014.
Premier przypomniał, że przyjęcia przepisów regulujących niektóre z kwestii bioetycznych, m.in. opisanie procedury in vitro, wymaga od nas Unia Europejska.