Przeciwko przekształceniom szpitali w spółki, pracy w oparciu o kontrakty oraz wydłużeniu wieku emerytalnego protestowały w piątek w Warszawie pielęgniarki. W kancelarii premiera złożyły petycję a przed budynkiem rozstawiły symboliczne "europejskie białe miasteczko".



Manifestację zorganizował Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych oraz Sierpień 80. Uczestniczyli w niej także przedstawiciele Forum Związków Zawodowych, ratownicy medyczni, górnicy. Według służb miejskich w proteście wzięło udział 4 tys. osób, organizatorzy podawali, że było ich 5 tys. Razem z polskimi związkowcami protestowali przedstawiciele związków zawodowych z Francji, Belgii, Niemiec, Austrii, Portugalii, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii.

Pielęgniarki wyjaśniały, że pięć lat po "białym miasteczku" z czerwca 2007 r. znów są przed siedzibą szefa rządu, bo przez ten czas ich sprawy nie zostały załatwione.

Protestujący trzymali transparenty z hasłami: "Szpitale dla ludzi, nie dla zysku", "Umowa o pracę jest prawem", "Praca 24 godziny - bomba zegarowa". Wznosili okrzyki, m.in.: "Tusku, Tusku wywieziemy cię na wózku". Pielęgniarki miały czepki i białe fartuchy. Słychać było dźwięk gwizdków i wuwuzeli.

"Domagamy się podjęcia działań w celu zapobiegania degradacji naszych zawodów" - napisały przedstawicielki OZZPiP w petycji, którą złożyły w kancelarii premiera. Pod petycją podpisały się także inne związki medyczne zrzeszone w Forum Związków Zawodowych. Autorzy petycji sprzeciwiają się wyprzedaży majątku publicznego, likwidacji miejsc pracy, omijaniu przepisów określających normy zatrudnienia pracowników medycznych. Organizacja systemu opieki zdrowotnej jest obowiązkiem publicznym. Zdrowie nie jest towarem - napisano w petycji.

"Nasza rola może zostać poważnie ograniczona, gdyż działania i zamierzenia rządu RP prowadzące do komercjalizacji placówek ochrony zdrowia dla tzw. rachunku ekonomicznego zaburzają prawidłowe działania systemu, komercjalizacja oznacza w konsekwencji prywatyzację. Dla zysku korporacje przejmą publiczne usługi szpitalne i usługi ambulatoryjne" - napisano. Zdaniem autorów petycji komercjalizacja prowadzi do niedopuszczalnych dla pacjentów i pracowników ochrony zdrowie konsekwencji, których wynikiem jest ograniczenie dostępu do opieki zdrowotnej i pogarszająca się jakość usług zdrowotnych.

Członkowie delegacji, która złożyła petycję, wyrazili oburzenie, że przyjęto ich tylko w holu budynku. Obecny był tam m.in. wiceminister zdrowia Sławomir Neumann.

Poseł SLD Dariusz Joński zapowiedział podczas manifestacji, że Sojusz zorganizuje w Sejmie konferencję na temat ochrony zdrowia, na którą zaproszeni zostaną: premier, minister zdrowia i minister finansów. Joński powiedział, że w przyszłym tygodniu SLD spotka się z prezydium OZZPiP. Tematem rozmów mają być postulaty związku.

"Przyszliśmy tu podziękować za państwa pracę. Jesteśmy państwa pacjentami" - mówił Joński do zgromadzonych przed kancelarią premiera. Większość z nich na te słowa zaczęła buczeć i głośno się śmiać. Joński powiedział, że SLD jest przeciwko komercjalizacji szpitali. Posłanka SLD Małgorzata Sekuła-Szmajdzińska podkreślała, że posłowie Sojuszu solidaryzują się z protestującymi. "Będziemy robili wszystko, co państwo nam wskażecie" - powiedziała. Na te słowa protestujący zaczęli krzyczeć: "Baju, baju, baju".

Protestujący wygwizdali także eurodeputowanego SP Tadeusza Cymańskiego. "Przepraszam. Czuję się jako poseł wielu kadencji odpowiedzialny za obecną sytuację w ochronie zdrowia" - powiedział. Dodał, że zły stan ochrony zdrowia jest odbiciem sytuacji w kraju w ogóle. Według niego związki zawodowe powinny się solidaryzować w walce o zmianę tego stanu rzeczy. Cymański ocenił też, że władza w ostatnich miesiącach pokazała, że jest zamknięta na dialog społeczny.

"Jesteśmy tu znów, bo przez pięć lat nasze sprawy nie zostały załatwione" - podkreślała Jolanta Kwas z OZZPiP, otwierając "europejskie białe miasteczko" przed kancelarią premiera. Kwas wspominała, że była w tym samym miejscu także w czerwcu 2007 r., gdy powstawało "białe miasteczko".

Przewodnicząca OZZPiP Iwona Borchulska podkreślała, że "minęło 5 lat, a problemy cały czas narastają (...) pielęgniarki pracują coraz więcej, a zarabiają coraz mniej". "Dziś mówimy dość" - podkreśliła i zapowiedziała, że jeżeli będzie taka potrzeba, wówczas pielęgniarki wrócą protestować w Warszawie.

Z kolei Zdzisław Bujas z OZZPiP ocenił, że sytuacja w polskiej służbie zdrowia jest bardzo zła. "Jeśli ktoś ma pieniądze, to się leczy. Jeżeli nie ma - to czeka. Na to nigdy nie damy zgody" - powiedział.

Przed kancelarią premiera przemawiali też przedstawiciele związków zawodowych, w tym delegaci z zagranicy. "Jesteśmy tu, bo walczymy o to samo i chcemy walczyć razem. Razem tworzymy europejską siatkę przeciwko prywatyzacji szpitali, bo ta sama polityka jest prowadzona w całej Europie" - mówiła przedstawicielka jednego z francuskich związków zawodowych.

Manifestujący przeszli trasę: od placu Defilad, Marszałkowską, Alejami Jerozolimskimi, Nowym Światem, Alejami Ujazdowskimi przed Kancelarię Prezesa Rady Ministrów.

Manifestacja zakończyła się ok. godz. 15.30 po złożeniu petycji w kancelarii premiera. "My tu wrócimy" - skandowały pielęgniarki na zakończenie zgromadzenia. Po tym, jak organizatorzy ogłosili koniec manifestacji, pielęgniarki i związkowcy sprawnie rozeszli się, a w Al. Ujazdowskich przywrócono ruch drogowy. Usunięto też namiot, który stał na jezdni. Był to symbol "białego miasteczka" sprzed pięciu lat. Pielęgniarki nie otrzymały zgody na taką formę protestu od Zarządu Dróg Miejskich.

od 1 do 7 października w krajach unijnych, także w Polsce, trwa "Tydzień Akcji Europejskiej na rzecz prawa do zdrowia społeczeństw i przeciwko niszczeniu publicznej służby zdrowia oraz jej urynkowieniu". W ramach akcji szpitale oklejane są plakatami. W piątek także w innych stolicach europejskich odbyły się pikiety solidarnościowe.

W sobotę w Warszawie odbędzie się IV Europejska Konferencja w Obronie Publicznej Służby Zdrowia. Poprzednie jej edycje miały miejsce w Amsterdamie (maj 2011), Katowicach (listopad 2011) i w Paryżu (maj 2012).

W 2007 r. domagające się podwyżek pielęgniarki z OZZPiP najpierw okupowały jedną z sal kancelarii ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego, a potem zorganizowały przed siedzibą szefa rządu "białe miasteczko". Trwało ono od 19 czerwca do 15 lipca.