Dziś wchodzi w życie nowelizacja ustawy refundacyjnej. Został z niej wykreślony przepis o karach dla lekarzy za złe wypisanie recepty. Mimo to NFZ będzie mógł nadal karać przychodnie i szpitale, a także lekarzy prowadzących prywatną praktykę. Dlatego w Naczelnej Radzie Lekarskiej (NRL) powstał pomysł kolejnej akcji protestacyjnej.
Jak dowiedział się DGP, jutro NRL będzie głosować nad uchwałą rekomendującą lekarzom mającym własną praktykę, aby po 1 lipca nie podpisywali umów z NFZ na realizację recept, jeśli znajdą się w nich postanowienia o karach.
Lekarzy zatrudnionych w przychodniach i szpitalach samorząd lekarski zamierza wezwać do tego, żeby składali pracodawcom wypowiedzenia zmieniające umowy o pracę w taki sposób, aby do ich obowiązków nie należało wypisywanie recept na leki refundowane.
– To nieetyczne i uderzyłoby w pacjentów, bo zostaliby praktycznie bez dostępu do takich leków – mówi Jerzy Gryglewicz, ekspert w sprawachochrony zdrowia.
Pomysł jest jednak mało realny w świetle prawa pracy. Robert Tarnacki, radca prawny prowadzący własną kancelarię, podkreśla, że wypowiedzenia warunków pracy i płacy może dokonać wyłącznie pracodawca. Lekarze nie mogą więc tego zrobić. Mogą jedynie prosić pracodawców o zawarcie porozumienia zmieniającego albo wypowiadać obecne umowy i zawierać nowe o zmienionej treści.
Skąd wziął się problem
Przychodnie i szpitale, a także lekarze prowadzący prywatną praktykę podpisują właśnie umowy z NFZ o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej. Znajduje się w nich zapis, że w przypadku wystawienia recepty osobie nieuprawnionej lub w nieuzasadnionym przypadku NFZ może na szpital lub przychodnię nałożyć karę stanowiącą równowartość nienależnej refundacji wraz z odsetkami.
Dzięki nowelizacji ustawy refundacyjnej, jeśli dojdzie do takiej sytuacji, karany będzie zakład opieki zdrowotnej, a nie lekarz, który wypisał zakwestionowaną receptę. Taki stan rzeczy obowiązuje zresztą od 2008 roku. Niektóre placówki odczuły już dotkliwość tych przepisów.
Szpitale płacą kary
W ubiegłym roku NFZ ukarał SPZOZ w Siedlcach kwotą 91 tys. zł. To skutek kontroli, podczas których NFZ zakwestionował niektóre recepty przepisane pacjentom od 2007 roku. Łączna wartość szkody to zaledwie 3,14 tys. zł.
– Choć lekarze nie naruszyli przepisów w rażący sposób, NFZ nałożył na zakład karę 30-krotnie większą niż szkoda. Sprawa zostanie rozstrzygnięta na drodze sądowej – mówi Mirosław Leśkowicz, dyrektor SPZOZ w Siedlcach.
Wyjaśnia, że większość uchybień dotyczyła lekarza rodzinnego zatrudnionego w szpitalu, który wypisywał pacjentom recepty, choć nie miał dostępu do ich dokumentacji medycznej, bo leczenie prowadził specjalista.
– W innym przypadku fundusz twierdził też, że lek został przepisany pacjentce rzekomo nieżyjącej, bo tak wynikało z wykazu ubezpieczonych NFZ. Po naszych wyjaśnieniach okazało się, że nie jest to prawdą – mówi Mirosław Leśkowicz.
Dzięki nowelizacji ustawy refundacyjnej lekarze zatrudnieni u świadczeniodawców (czyli w przychodniach i szpitalach) unikną takich kłopotów, bo aż tak drastyczne kary już im nie grożą. Wciąż jednak ich pracodawca może ukarać ich do wysokości trzykrotności miesięcznej pensji (bo sam podlega sankcjom NFZ).
Kłopot z umową z NFZ
Kary za nienależną refundację są natomiast wciąż realną groźbą dla lekarzy prowadzących prywatne praktyki. Do końca czerwca muszą oni podpisać z NFZ nowe umowy uprawniające ich do wystawiania recept refundowanych. Mają one uregulować kwestię kar za nienależną refundację.
W listopadzie ubiegłego roku NRL ustaliła z byłą minister zdrowia Ewą Kopacz, że powstanie zespół składający się z przedstawicieli samorządu lekarskiego i urzędników NFZ, który wypracuje kompromisowy wzór umowy.
– Zespół już pracuje – mówi Andrzej Troszyński, rzecznik prasowy NFZ.
Lekarze obawiają się, że NFZ przeniesie do umów zapisy wykreślone z ustawy refundacyjnej przewidujące kary za wypisanie recepty osobie nieubezpieczonej, niezgodnie z dokumentacją medyczną choroby oraz wskazaniami rejestracyjnymi leku.
Lekarze nie ustąpią
Nawet jeśli NRL nie podejmie jutro uchwały o proteście, samorząd nie odstąpi od wywierania presji na resort zdrowia i NFZ, aby zmienić zasady refundacji. Jak dowiedział się DGP, celem NRL jest taka zmiana systemu, aby lekarz nie musiał zajmować się refundacją. Rada chce dopłat bezpośrednich. Lekarz byłby jedynie pośrednikiem, który receptę wypisuje, ale nie określa uprawnień do refundacji. Po zwrot dopłaty chory musiałby występować do NFZ.
Ministerstwo Zdrowia tych pomysłów nie komentuje.
– Są określone przepisy dotyczące refundacji i tylko one obowiązują. Decyzję o ich zmianie podejmą minister zdrowia i rząd – podkreśla Andrzej Włodarczyk, wiceminister zdrowia.
Etap legislacyjny
Dziś wchodzi w życie
Komentarze (18)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeNie moge pojac z czego to wynika: czy ze slabosci merytorycznej i nieumiejetnosci myslenia, czy ze swiadomego lekcewazenia spoleczenstwa, czy jeszcze z innych przyczyn.
Wczoraj w życie weszła nowelizacja Ustawy Refundacyjnej, a według niej tylko Pan w tym kraju może zrefundować leki naszych dzieci!
Przepraszam – że co? Że tak mało czasu od stycznia, że potrzebne konsultacje! A wie Pan co to mnie obchodzi. Wprowadziliście takiego bubla. Pozbawiliście leków nasze dzieci, leków które jeszcze w grudniu były dostępne i refundowane, - a przepraszam są refundowane , tylko moje dziecko nie może z nich skorzystać. Myśli Pan że to zrozumiem, że zrozumieją to tysiące rodziców. CZEKAMY NA PANA DECYZJE PANIE DOKTORZE zdaje się pediatro. Rodzice robiąc zapasy w grudniu za cyklosporynę płacili od 3 do 8 zł za opakowanie wystarczające na 25 dni dzisiaj muszą zapłacić 460, metotrexatu w aptekach brak a „refundowany” zamiennik kosztuje 46 zł w grudniu niecałe 10 zł, sulfasarazin 68 w grudniu 19 zł itd…
W Łodzi w szpitalu w którym się leczymy mam kontakt z rodzicami których z dnia na dzień po prostu nie stać na wykupienie leków dla dziecka. Mama Ali ze szpitala im. M. Konopnickiej która ma czwórkę dzieci nie jest w stanie kupić leku dla córki za który w grudniu płaciła 3 zł a dzisiaj ponad 400 zł. Dziewczynka nie przyjmując go straci wzrok bo MIZS atakuje wiele narządów. Nasze leczenie trwa latami. Mój syn choruje od 3 roku życia, dzisiaj ma 10 lat. Ta choroba nie skończy się jutro, za miesiąc czy rok – jesteśmy skazani na dożywocie a przy braku refundacji….
Ale co to was obchodzi … żenada
Piotr Piotrowski Łódź
Myślicie że służba zdrowia jest za darmo, ze te śmieszne składki, któee większość z was przeciętnie płaci wystarczą? Przecież to grosze, a wszystko w medycynie jest bardzo drogie.
Porównajcie sobie z mechanikiem samochodowym, w autoryzowanym salonie. Takie mniej więcej są koszta, bo to końcu ludzkie życie a nie dłubanie gdzieś brudnymi łapami.
W Polsce mamy system solidaryzmu społecznego. płacicie skłądki za swoje dzieci, które nie pracują,za bezrobotnych, za księży i inne męty społeczne.
W przeliczeniu wszystkich składek na rok wychodzi ok. 800 złotych do wydania na rok na głowę jednego mieszkańca Polski! To są grosze!
Wiecie, ze są ludzie którzy od państwa dostają za darmo leki na kilkadziesiąt tysięcy złotych? Kosztujace kilkanaście tysięcy leki antyretrovirisowe są za darmo. przykładów jest mnóstwo.
Najlepiej mieć klapki na oczach i tylko narzekać. Ogarnijcie się trochę bo ***** wiecie o tym jak służba zdrowia funkcjonuje.
Znam lekarza który zatrudniony w pięciu miejscach w każdym z nich płaci chorendalnie wysokie składki na ubezpieczenie zdrowotne, bo musi wg prawa. A w ogóle z nich nie korzysta, bo nie choruje.
Życze wam wyłącznie prywatnej służby zdrowia w Polsce. Przeżrecie te swoje składki a w przypadku jakiejś powazniejszej choroby pozostanie wam zdychać w samotoności. I taka prawda.
Następnym razem może ktoś pomyśli zanim zabierze głos w dyskusji na temat której nie ma bladego pojęcia.
A tymczasm szara rzeczywistość wyglada tak ze pacjent siedzi godzinami pod gabinetami, oczekuje w kolejkach, jest zmuszany do prywatnych wizyt/badan za spore pieniadze, generalnie wielki burdel!!!
państwowymi natomiast wszystkie placówki prywatne powinny
utrzymywać się z opłat pacjentów. Popieram stanowisko Gorola jako
słuszne i kładące kres protestom i pazernym zabiegom.
popieram twój wpis na 100%,
W Polsce nie ma obowiązku wykonywania zawodu lekarza, sędziego, prokuratora czy policjanta, każdy może przejść do innych zawodów lub wyjechać do krajów zachodnich.
To pomoże potencjalnym Pacjentom w zaplanowaniu chorób do końca roku 2012, a Chorym pomoże zaplanować miesiące zejścia z tego świata.
MEMENTO MORI ...
To własnie lekarze stali sie najwiekszymi beneficjentami zmian w służbie zdrowia ich wynagrodzenia wzrosły do poziomu 10-15 tys na miesiąc a np. pielegniarki nadal zarabiaja 2 tys brutto.
Jesli dla lekarza staje sie ważniejsza kasa niż dobro i zdrowie/życie pacjenta to nich wyjada z Polski!!!
Wszyscy "klęczeli" przed nimi--straszyli strajkami,wyjazdami itp... .
To teraz ---cały kraj---jest zakładnikiem--tchórzostwa decydentów..!!!
A NFZ ile by nie przeznaczał pieniędzy na sł. zdrowia ---to zawsze "biali" żądają więcej..! to dla nich "studnia bez dna" kura znosząca złote jaja"- Dlatego to WŁAŚNIE MEDYCY -nie zgodzą się na likwidację NFZ...
2.Jakiś pacjent nie wytrzyma, jak kopnie w du...ę znachora to łobuz okulary straci - i albo weżmie się do roboty, albo pójdzie w cho...ę i ktoś inny kto chce pracować będzie piguły przydzielał.