Dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne to szansa dla naszego lecznictwa, bo w starzejącym się społeczeństwie wydatki na ochronę zdrowia rosną szybciej niż PKB. Projekt ustawy na ten temat ma jednak wady
Jednym z powodów trwającego od lat kryzysu polskiego systemu ochrony
zdrowia jest to, że pieniędzy pochodzących z powszechnych składek nie wystarcza do finansowania potrzeb, oraz to, że są one nieefektywnie wydawane. Pacjenci czekają na konsultacje specjalistyczne, zabiegi i operacje w trwających wiele miesięcy kolejkach. Rośnie zadłużenie szpitali. Bez poważnych zmian na poziomie legislacyjnym sytuacja będzie się pogarszać. Szykowany przez rząd projekt dodatkowych, prywatnych ubezpieczeń zdrowotnych ma być krokiem do poprawy sytuacji. Dzięki temu rozwiązaniu służba zdrowia może dostać równoległy strumień finansowania, a efektywność zarządzania pieniędzmi na świadczenia medyczne może wzrosnąć.
Zmiany demograficzne, takie jak starzenie się społeczeństwa, wzrost zachorowalności na choroby cywilizacyjne, a jednocześnie coraz szybszy rozwój technologii medycznych powodują stały wzrost wydatków na
zdrowie. Z danych OECD z lat 2000 – 2008 wynika, że w większości krajów wydatki te rosną zdecydowanie szybciej niż PKB. A to oznacza, że środki publiczne przestają wystarczać na sfinansowanie potrzeb zdrowotnych społeczeństwa oraz że ciężar finansowania obciąża budżety domowe. Dlatego w wielu krajach, w których istnieją ku temu odpowiednie regulacje, obserwujemy wzrost znaczenia dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych.
Słuszne założenia, szczegóły do poprawy
Według badań CBOS dla Polaków zdrowie jest absolutnym priorytetem obok takich wartości jak szczęście i szacunek innych ludzi. Odpowiedziało tak aż 97 proc. ankietowanych. Polacy chcą, żeby stan ich
zdrowia był jak najlepszy, są więc gotowi w nie inwestować. Za opiekę zdrowotną płacą z własnych kieszeni już ponad 30 mld zł rocznie. Tylko kilka procent tej kwoty wydawane jest w formie abonamentów i składek ubezpieczeniowych. Ponad 90 proc. pochodzi bezpośrednio z kieszeni pacjentów. To najmniej efektywna forma kupowania świadczeń zdrowotnych, jaką można sobie wyobrazić. Rozwiązanie to utrwala podział na bogatych i biednych – zamożny pacjent płaci w prywatnej klinice, by nie czekać w kolejce w szpitalu czy do specjalisty. Temu, którego na to nie stać, pozostaje tylko system publiczny z jego ograniczeniami.
Ministerstwo Zdrowia przedstawiło w marcu projekt ustawy o dodatkowych ubezpieczeniach zdrowotnych. Zawarte w nim rozwiązania mają poważnie przyczynić się do poprawy sytuacji w polskim lecznictwie.
Prywatne polisy będą tanie tylko wtedy, gdy będą powszechne
Dokument jednak ma
wady. Brakuje w nim jasnej definicji dodatkowego ubezpieczenia zdrowotnego, która określałaby potencjalny zakres świadczeń, warunki ich realizacji oraz wskazywała, jakie podmioty mogą je oferować.
Duże wątpliwości budzi także zdefiniowanie NFZ jako instytucji nadzorującej wszystkich świadczeniodawców, zarówno publicznych, jak i prywatnych, oraz w pewnym zakresie prywatnych ubezpieczycieli. Instrumenty, w które projekt ustawy wyposaża fundusz, sprawiają, że państwowy płatnik stanie się jednocześnie konkurentem ubezpieczycieli i kontrolerem ich umów ze świadczeniodawcami.
Ważne dla pacjenta
Z punktu widzenia pacjenta ważne jest, by ubezpieczenia zdrowotne były dostępne cenowo i by dawały kompleksową ochronę. Aby stały się one powszechne, oferta musi być atrakcyjna, a zakres gwarantowanej w ramach ubezpieczenia opieki zdrowotnej na tyle szeroki, by zaspokoić rzeczywiste potrzeby pacjenta. Jednocześnie upowszechnienie dodatkowych ubezpieczeń sprawi, że będą one tańsze – im więcej osób zdecyduje się na wykupienie polisy, tym składka będzie niższa, bo ryzyko ubezpieczeniowe rozłoży się na większą liczbę osób. Bodźcem do upowszechnienia dodatkowych ubezpieczeń mogłaby być ulga podatkowa, ale na to rozwiązanie nie zgodziło się Ministerstwo Finansów. Nie jest to jednak warunek konieczny – wystarczy dobre, precyzyjnie skonstruowane prawo i systemowe zachęty do rozwoju produktów grupowych. Te zachęty to objęcie ubezpieczeniem świadczeń z zakresu medycyny pracy oraz możliwość finansowania polis z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych.
Ważne dla lecznictwa
Jakie korzyści mogą przynieść dodatkowe ubezpieczenia systemowi opieki zdrowotnej? Osoby, które wykupią prywatne polisy, odciążą w dużym stopniu system publiczny. NFZ, nie płacąc za ich leczenie, będzie mógł za zaoszczędzone pieniądze wyleczyć inną osobę, czyli zwiększyć limity, jakie w danym roku wykonają świadczeniodawcy. To pozwoli na skrócenie kolejek do specjalistów, skróci czas oczekiwania na planowane operacje. Na rozwiązaniu skorzystają więc nie tylko osoby ubezpieczone dodatkowo, lecz także te, które nie zdecydują się na ofertę. Każda dodatkowo ubezpieczona osoba to jeden pacjent mniej w kolejce do lekarza. To ważne. Z danych GUS z 2009 roku wynika, że jedna trzecia osób skierowanych do szpitala nie podejmuje leczenia z powodu długich kolejek oczekujących.
Osoby nieubezpieczone prywatnie będą dodatkowo chronione poprzez odpowiednie przepisy ustawy. Placówki medyczne mające kontrakt z NFZ, które podpiszą także umowę z prywatnym ubezpieczycielem, zostaną zobowiązane do regularnego przekazywania funduszowi informacji na temat list oczekujących na udzielenie świadczeń opieki zdrowotnej. Przepisy takie chronią prawa pacjentów korzystających jedynie ze świadczeń finansowanych ze środków publicznych, zapobiegają faworyzowaniu ubezpieczonych prywatnie.
Dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne stwarzają szansę na uporządkowanie rynku usług medycznych. Mogą przyczynić się do tego, że system stanie się bardziej efektywny, pozwolą na lepsze wykorzystanie kadr, a także sprzętu posiadanego przez szpitale. Dziś sprzęt wykorzystuje się na poziomie 70, a czasem nawet 50 procent. Zagospodarowanie wolnych zasobów, pod warunkiem planowej realizacji kontraktu z NFZ, pozwoliłoby szpitalom na uzyskanie dodatkowego strumienia pieniędzy od ubezpieczycieli. To z kolei pozwoli na sfinansowanie także części kosztów stałych.
Pacjent w centrum systemu
Szacunki ekspertów wskazują, że wprowadzenie dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych spowoduje widoczną poprawę efektywności całego systemu opieki zdrowotnej w ciągu 4 – 8 lat. Z ekspertyz wynika też, że to krok, który przyczyni się do konkurencji o pacjenta między świadczeniodawcami. Powstanie jeden spójny system opieki zdrowotnej, w którym, wzorem sprawdzonych rozwiązań europejskich, mieszać się będą pieniądze prywatne i publiczne. Pacjent natomiast znajdzie się w centrum systemu – z łatwiejszym dostępem do należnych mu świadczeń, objęty zaplanowanym procesem leczenia. Obecnie, w ramach opieki prywatnej (np. korzystając z popularnych abonamentów), pacjent ma co prawda łatwy dostęp do wizyt u lekarzy specjalistów, ale korzysta z nich w sposób doraźny, często za każdym razem trafiając do innego lekarza. Brakuje także zarządzania całym procesem leczenia. To kolejny dowód na nieefektywność – tym razem prywatnej – opieki zdrowotnej.
„DGP” ostrzega - Dominika Sikora
Projekt ustawy o dodatkowych ubezpieczeniach zdrowotnych zakłada ulgę podatkową dla osób, które wykupią prywatną polisę. Nie zostanie ona jednak wprowadzona w życie wcześniej niż w 2013 roku, czyli wtedy, gdy Polska ma szansę wyjść z procedury nadmiernego deficytu. Brak możliwości odliczenia od podatku kosztów zakupu ulgi może spowodować, że zainteresowanie nią będzie małe.
Jeżeli dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne nie staną się masowym produktem, ich cena będzie wysoka. Tym samym rynek się nie rozwinie.
Brak odpowiednich zabezpieczeń może spowodować, że osoby starsze lub przewlekle chore będą skazane na ubezpieczenie u publicznego płatnika – NFZ. Zagrożenie to wynika z tego, że prywatnym ubezpieczycielom nie będzie zależało na przyciągnięciu do siebie osób, których leczenie jest zbyt drogie. A to oznacza podział na lepszych i gorszych pacjentów.
Szpitale, które nie podniosą standardu i jakości usług, nie podpiszą kontraktów z prywatnymi ubezpieczycielami. Tym samym nie zdobędą dodatkowych pacjentów i nie zyskają dodatkowego źródła finansowania.
NFZ będzie monitorował wykonywanie kontraktów na rzecz swoich pacjentów, a także na rzecz innych ubezpieczycieli. Nadanie mu nadmiernych kompetencji kontrolnych może zniechęcać świadczeniodawców do zawierania dodatkowych kontraktów.
Grudzień 2007 r. – Ewa Kopacz przedstawia pierwszy projekt ustawy o dodatkowych ubezpieczeniach zdrowotnych, który jest zmodyfikowaną wersją projektu prezentowanego pod koniec kadencji przez profesora Zbigniewa Religę, ministra zdrowia w rządzie Jarosława Kaczyńskiego
Styczeń 2008 r. – do Sejmu trafia poselski projekt ustawy, które de facto przygotował rząd
Marzec 2008 r. – wstrzymanie prac nad poselskim projektem ustawy, ten trafia do sejmowej zamrażarki
Wrzesień 2008 r. – rząd wycofuje poparcie dla poselskiego projektu ustawy
Czerwiec 2009 r. – Ministerstwo Zdrowia przedstawia nowy projekt ustawy
Październik 2009 r. – minister finansów nie zgadza się na wprowadzenie ulgi podatkowej dla osób, które kupią dodatkowa polisę zdrowotną, resort wycofuje się z projektu
Październik 2010 r. – Jakub Szulc, wiceminister zdrowia, przedstawia założenia do projektu
Marzec 2011 r. – resort zdrowia przesyła projekt do konsultacji społecznych
Sierpień 2011 r. – nowa wersja projektu ustawy, która powstała po zakończeniu konsultacji
Dorota M. Fal. Autorka jest ekspertem ubezpieczeń zdrowotnych i ochrony zdrowia, doradcą zarządu Polskiej Izby Ubezpieczeń