Bez określenia, jak dokładnie miałby wyglądać obowiązek nadzoru nad lekarzem cudzoziemcem, trudno przewidywać, na ile specjalista będzie ponosił odpowiedzialność za jego błędy – wskazują eksperci
Na mocy ostatniej ustawy antycovidowej (z 28 października o zmianie niektórych ustaw w związku z przeciwdziałaniem sytuacjom kryzysowym związanym z wystąpieniem COVID-19; Dz.U. poz. 2113) nasz rynek został otwarty na lekarzy spoza UE. Jednocześnie ustawa o zmianie niektórych ustaw w celu zapewnienia w okresie ogłoszenia stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii kadr medycznych, która znajduje się w Senacie, ma wprowadzić dalszą liberalizację zasad uznawania kwalifikacji – już nie tylko w odniesieniu do lekarzy, ale również pielęgniarek, diagnostów laboratoryjnych i ratowników (pisaliśmy o tym m.in. w DGP nr 233/2020 „Niespodziewany zwrot akcji w sprawach kadr medycznych”). Tym samym pracownik medyczny, który uzyska prawo wykonywania zawodu na nowych zasadach, będzie pracował przy walce z pandemią pod nadzorem (odpowiednio lekarza specjalisty, ratownika, pielęgniarki lub diagnosty) przez okres roku, zaś ten, który uzyska warunkowe prawo wykonywania zawodu – kolejno trzy miesiące lub przez cały okres obowiązywania tego prawa.
Obowiązek sprawowania nadzoru nad osobami, którym na mocy decyzji ministerialnych przyznane będzie prawo wykonywania zawodu bez konieczności nostryfikacji dyplomu, budzi wątpliwości. – Obawiamy się, że ze względu na pominięcie całej procedury sprawdzenia kompetencji merytorycznych oraz językowych może dochodzić do tragicznych w skutkach błędów, za które koniec końców my, jako nadzorujący, będziemy odpowiadać – wskazuje Lech Kucharski, wiceprezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Krakowie. – Inna sprawa, że nikt z nas nie wie, jak ten nadzór miałby wyglądać – dodaje. Samorząd lekarski obawia się też bariery językowej – jak bowiem ponosić odpowiedzialność za pracę ludzi, z którymi nie można się realnie dogadać?
DGP

Jak lekarz z lekarzem?

Eksperci wskazują przede wszystkim na brak doprecyzowania przez ustawodawcę, jakie obowiązki miałby opiekun względem cudzoziemca. – Nadzór należy do tego rodzaju pojęć, które nie mają własnego znaczenia, lecz za każdym razem powinno być ono ustalone na podstawie obowiązujących przepisów. Oznacza to, że z faktu, iż lekarz X ma nadzorować lekarza Y, nie wynikają żadne konkretne obowiązki lekarzy X i Y, jeżeli nie określono tego w przepisach – wskazuje dr Radosław Tymiński, twórca portalu PrawaLekarza.pl.
Tymczasem w treści ustawy nie sposób znaleźć jakiejkolwiek wskazówki na ten temat. Stąd eksperci zwracają się raczej ku znanym mechanizmom. – Co do zasady instytucję „nadzoru nad wykonywaniem zawodu” znamy w odniesieniu do lekarzy stażystów. Jednak w ich przypadku ustawa wprost wskazuje, do jakich czynności są oni upoważnieni, a które muszą uzgadniać z opiekunem stażu – wskazuje Aleksandra Kosiorek, radca prawny z Kosiorek Konieczny Kancelaria Prawna. Stąd zdaniem ekspertki można się spodziewać, iż powstanie wiele wewnętrznych interpretacji pojęcia i zakresu „nadzoru” – począwszy od bardzo restrykcyjnego, skończywszy na wręcz iluzorycznym.
W przypadku lekarzy pewną wskazówkę stanowi art. 7 ust. 2a ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 514, ze zm.). Bowiem wydawana przez ministra zdrowia decyzja o zgodzie na wykonywanie zawodu powinna wskazywać „określony zakres czynności zawodowych”. Jednak, jak podkreśla Aleksandra Kosiorek, w praktyce trudno to sobie wyobrazić, bowiem diagnostyka oraz leczenie pacjenta składają się z ogromnej liczby procedur i nie sposób wyczerpująco wymienić ich w treści dokumentu.
Prawnicy wskazują również na definicję legalną nadzoru, która nie jest tożsama z powszechnym rozumieniem tego sformułowania. – Z zasady nadzór jest podejmowany następczo, nie zaś w postaci wydawania bieżących poleceń i egzekwowania ich wykonywania. Tym samym, jak się wydaje, lekarz nadzorowany samodzielnie podejmuje pewne działania, po czym powinien poinformować o nich opiekuna. Ten zaś może ewentualnie później zmienić jego decyzję, zlecić podjęcie innych, zmienić kierunek diagnostyki i leczenia – wyjaśnia Małgorzata Hudziak, radca prawny z Lazer & Hudziak Adwokaci i Radcowie Prawni S.K.A. Lekarze wskazują jednak, że w przypadku leczenia części decyzji po prostu nie da się odwrócić. – Trudno cofnąć choćby podaną dawkę leku – martwi się Lech Kucharski.

Na barkach lekarzy

Sformułowanie zasad sprawowania nadzoru i zakresu obowiązków jest o tyle istotne, że zależy od tego zakres odpowiedzialności lekarzy opiekunów. – Aby przypisać winę sprawującemu nadzór (np. w razie popełnienia przez lekarza cudzoziemca błędu medycznego), musielibyśmy wiedzieć, do czego konkretnie nasz specjalista był w tym przypadku zobowiązany – wskazuje mec. Kosiorek.
– Zapewne zasady nadzoru powinny zostać uregulowane na poziomie regulaminu organizacyjnego podmiotu leczniczego – podkreśla dr Radosław Tymiński. Zwraca przy tym uwagę, że w tym zakresie rozwiązań może być wiele i nie ma żadnego ustalonego wzorca.
Jest to o tyle ważne, że chodzi o szeroki zakres odpowiedzialności – zarówno cywilnej, w postaci odszkodowań za błędy medyczne, jak i karnej. – Wydaje się, że w zakresie odpowiedzialności cywilnej opiekun będzie ponosił co do zasady odpowiedzialność z lekarzem in solidum za szkodę wyrządzoną pacjentowi – mówi adwokat Joanna Lazer. Podkreśla jednak, że dla określenia charakteru i zakresu będzie istotne, jaka umowa będzie wiązać opiekuna z podmiotem leczniczym. Wtóruje jej Bartłomiej Pawłowski, adwokat z Duraj Reck i Partnerzy Kancelaria Adwokacka. – Wiele zależy od formy zatrudnienia, tj. czy będzie to umowa o pracę (wtedy odpowiadać będzie podmiot leczniczy, z możliwością ewentualnego regresu w wysokości trzymiesięcznego wynagrodzenia, z wyjątkiem sytuacji, gdy szkoda została spowodowana z winy umyślnej) czy cywilnoprawna (wtedy solidarnie z podmiotem leczniczym) – podkreśla ekspert. Ta zależność może przełożyć się na praktyczne konsekwencje. – Niewykluczone, że wykształci się praktyka nawiązywania umów o pracę wyłącznie w zakresie sprawowania nadzoru, dzięki czemu można byłoby ograniczyć odpowiedzialność lekarza opiekuna – prognozują eksperci.

Czy dobry samarytanin pomoże?

Ustawa z 28 października wprowadziła klauzulę dobrego samarytanina, która częściowo zwalnia lekarzy z odpowiedzialności za błędy. Czy mogłaby również ograniczyć konsekwencje „błędu w nadzorze” nad lekarzem cudzoziemcem? Eksperci wskazują jednak, że dotyczy ona wyłącznie odpowiedzialności karnej. A i tej w ograniczonym zakresie. – Nie przeceniałabym roli tej klauzuli, w której wiele osób upatruje złagodzenia bądź też całkowitego uchylenia odpowiedzialności karnej lekarza. Po pierwsze, została ona skonstruowana w sposób nieostry pojęciowo, po drugie – odnosi się do konkretnie wskazanych przestępstw – podkreśla mec. Kosiorek. Także Radosław Tymiński zwraca uwagę, że dotyczy ona wyłącznie osób, które „udzielają świadczeń zdrowotnych”. – Zaś nadzór nim po prostu nie jest – argumentuje.
Mecenas Kosiorek wskazuje również, że skoro – ze względu na brak zdefiniowania samego nadzoru – może on być sprawowany w różnych podmiotach odmiennie, nie sposób poszukiwać obiektywnego wzorca zachowania, którego złamanie może być dopiero uznane za czyn sprzeczny z ustawą. – Ewentualnej linii obrony w przypadku błędu w nadzorze poszukiwałabym zatem nie w klauzuli dobrego samarytanina, lecz w podstawowych zasadach prawa karnego i szczególnych okolicznościach, w jakich przyszło nam obecnie żyć – podkreśla ekspertka.
O wyjaśnienia w tej sprawie poprosiliśmy również resort zdrowia, jednak dotychczas nie uzyskaliśmy odpowiedzi.