- Praca ośrodków, które mają stworzyć nowy system wsparcia psychicznego dzieci i młodzieży, ma sens, jeśli tworzą one sieć. Nie wyobrażam sobie planu leczenia bez ich współpracy - mówi dr Tomasz Rowiński, dyrektor Środowiskowego Centrum Zdrowia Psychicznego dla Dzieci i Młodzieży Warszawa Bielany, członek zespołu ds. zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży przy resorcie zdrowia.
NIK opublikowała w ubiegłym tygodniu raport, w którym krytycznie ocenia stan opieki psychiatrycznej dla dzieci i młodzieży. Diagnoza tyleż trafna, co mało odkrywcza – w raporcie wskazano problemy, o których mówi się od lat. Tyle że podjęto już pewne działania naprawcze, czego NIK nie mogła uwzględnić, gdyż kontrola skończyła się, zanim reforma ruszyła. Powstały tzw. placówki pierwszego poziomu, które mają stanowić podstawę nowego systemu opieki. Widać już poprawę sytuacji?
Ośrodki środowiskowej opieki psychologicznej i psychoterapeutycznej dla dzieci i młodzieży funkcjonują od kilku miesięcy, jednak rozpoczęły działalność w czasie pandemii, kiedy praca środowiskowa nie była możliwa. Wiemy jednak, że tam, gdzie działają już nowe placówki, rodziny otrzymują wsparcie – w ramach konsultacji bezpośredniej lub teleporad.
Ile ich jest w tej chwili?
Narodowy Fundusz Zdrowia zakontraktował ponad 130 zespołów w różnych regionach Polski. Do konkursu mogły stanąć podmioty lecznicze z powiatów lub dzielnic z większych miast. Kontrakt zdobyły placówki, które uruchomiły po kilka lub jeden zespół. Obserwujemy zróżnicowanie regionalne, są także białe plamy w poszczególnych województwach. Niestety wynikają one z nierównego dostępu do kadr. Niemniej wiemy, że Ministerstwo Zdrowia systematycznie będzie kształcić specjalistów na potrzeby psychiatrii dzieci i młodzieży ze środków krajowych i unijnych. Samo złożenie oferty – tak, żeby spełniała ona warunki formalne – też nie jest proste, jeśli świadczeniodawca nie miał wcześniej doświadczenia we współpracy z NFZ. To również mogło stanowić pewną barierę na początku. Miała być druga tura, ale nie zdążyliśmy, bo pojawiła się epidemia.
Państwa placówka działa już od kilku lat, ale dopiero od niedawna w ramach NFZ. Czy wejście w ten system coś zmieniło w jej pracy?
Raczej nie, ponieważ pierwszy poziom jest bardzo spójny z naszym modelem. Można nawet powiedzieć, że on wyrasta z doświadczeń bielańskich, dlatego dla nas niewiele się zmieniło. Większość ośrodków dopiero uczy się pracy na nowych zasadach. Doświadczamy tego w czasie webinariów, które dla takich placówek organizuje resort zdrowia. Tam odpowiadamy na praktyczne pytania dotyczące pracy takich ośrodków.
Wiadomo, co dalej? Kiedy będą kolejne konkursy, kiedy drugi poziom?
Dostrzegamy, że drugi poziom referencyjny – Centra Zdrowia Psychicznego dla dzieci i młodzieży – jest pilnie potrzebny. Pacjenci z poradni pierwszego poziomu często potrzebują szybkiej konsultacji z psychiatrą, natomiast okres oczekiwania w działających „po staremu” poradniach to dalej 3–6 miesięcy. Na czas pandemii wszystkie konkursy są wstrzymane, ale zawarte z NFZ umowy obowiązują. To bardzo trudny okres dla wszystkich i większość podmiotów leczniczych nie spełnia warunków kontraktów ustalanych przecież przed epidemią. Wydaje mi się, że tak się dzieje z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że nie można prowadzić pracy środowiskowej, nie można oferować pełnej gamy usług. W zarządzeniu prezesa NFZ jest wymóg, by wizyty środowiskowe stanowiły co najmniej 15 proc. wszystkich świadczeń (tj. wizyty domowe oraz w szkołach). W okresie pandemii jest to jednak niemożliwe. Druga rzecz to narzucone w nim minimum 412 porad w ramach ryczałtu miesięcznego. Od początku mówiliśmy, że to jest nierealne, jeśli poważnie podchodzi się do pracy środowiskowej. To jest nie do zrealizowania także po ustaniu pandemii.
Są szanse, że te wymogi się zmienią?
Liczymy na to. Opublikowane jest rozporządzenie ministra zdrowia w tej sprawie. Kiedy ono się zmienia, będzie też aktualizacja zarządzenia prezesa NFZ. Prowadzimy negocjacje, żeby urealnić minimalną liczbę porad miesięcznie oraz zabezpieczyć sposób rozliczenia pracy ośrodków po sześciu miesiącach ich działalności. Poza tym rozmawiamy o finansowaniu drugiego poziomu. W lipcu spotkaliśmy się z ówczesnym prezesem NFZ, obecnym ministrem, Adamem Niedzielskim i złożyliśmy propozycję, jak można ułożyć i jak finansować ten poziom, bazując na rozporządzeniu „koszykowym”. Chodzi o to, żeby przyjąć takie samo finansowanie pakietowe, jak mamy na pierwszym poziomie (teraz dla drugiego przewidziane jest płacenie za usługę, co m.in. doprowadziło do zapaści w psychiatrii dzieci i młodzieży). No i oczywiście praca tych ośrodków ma sens, jeśli one są w sieci, jeśli współpracują ze sobą. Bazując na naszym doświadczeniu, nie wyobrażam sobie planu leczenia bez współpracy. Niezbędne są ramy ustawowe dla sieci referencyjnej w psychiatrii dzieci i młodzieży, tj. podmiotów pierwszego, drugiego i trzeciego poziomu.
Taka była chyba idea reformy – że mamy trzy poziomy, które tworzą swoistą sieć.
Tak, ale okazało się, że potrzeba do tego określonych przepisów, umożliwiających powoływanie takich podmiotów w każdym powiecie i regionie, ale niekoniecznie bazując na konkursach, lecz na kryteriach dostępu – jeśli placówka je spełnia, to wchodzi do sieci. To by było idealne rozwiązanie, ułatwiające współpracę pomiędzy poszczególnymi poziomami. Można wówczas określić obowiązki świadczeniodawcy poza wymaganiami „koszykowymi”. Powstanie sieci powinno dać naturalną przestrzeń do organizacji kompleksowej usługi. Jest także bardzo dobrym narzędziem dla płatnika do kompleksowego i spójnego zarządzania usługami w obszarze zdrowia psychicznego dla dzieci i młodzieży.