Prezes NRL zwrócił uwagę na to, że wytyczne Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), na których oparto decyzję o skróceniu kwarantanny do 10 dni i uzależniono zwalnianie z izolacji od przypadku klinicznego, pochodzą z maja.
"Zmiany dotyczące zasad kwarantanny i izolacji oparte są na wytycznych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) z maja. Nowy minister szybko tę zmianę opublikował, podczas gdy jego poprzednik tych zleceń zdawał się nie zauważać" – stwierdził.
Zmiana rozporządzenia w sprawie chorób zakaźnych powodujących powstanie obowiązku hospitalizacji, izolacji lub izolacji w warunkach domowych oraz obowiązku kwarantanny lub nadzoru epidemiologicznego, a także dotyczącego standardu organizacyjnego opieki w izolatoriach weszły w życie od środy, 2 września. Zapowiedział je w minionym tygodniu nowy minister zdrowia Adam Niedzielski, który od 26 sierpnia objął tę funkcję.
Przewidują one m.in. skrócenie czasu kwarantanny do 10 z 14 dni i wiążą zasady zwalniania z izolacji ze stanem klinicznym pacjenta. Przewidują także, że lekarz może zwolnić z izolacji osobę z objawami klinicznymi COVID-19 po 3 dniach bez gorączki oraz objawów ze strony układu oddechowego, jednak nie wcześniej niż 13 dni od dnia wystąpienia u niej objawów. Osobę, u której objawy nie wystąpiły wypisać można po 10 dniach od zdiagnozowania u niej zakażenia.
Prezes NRL, komentując rozwiązania zawarte w tych rozporządzeniach, stwierdził, że są one dobre, tym bardziej że zdążyliśmy się już przyzwyczaić do tego, że COVID-19 jest częścią naszego życia.
"To jest dobre rozwiązanie, bo nie unikniemy w tej chwili wirusa. Musimy przyzwyczaić się do życia w sytuacji epidemii i ryzyka zachorowania. Nie da się tego uniknąć, ale musimy zrobić wszytko, by opanować epidemię, stosując szybką identyfikację przypadków i izolację. Teraz już – na podstawie obserwacji – wiemy, jaki to ma być okres. Utrzymywanie w nieskończoność kwarantanny paraliżowało nie tylko ochronę zdrowia, ale też wprowadzało dezorientację wśród pacjentów" – stwierdził.
Odniósł się też do zapisu, że osoby wykonujące zawód medyczny, a przebywające w izolacji, poddaje się testom na wykrycie koronawirusa. Zwalniane są one z izolacji dopiero wtedy, gdy otrzymają dwukrotnie wynik ujemny.
"W związku z nieuprawnionymi wypowiedziami, że to personel medyczny jest często źródłem zakażenia, takie rozwiązanie jest zabezpieczeniem pacjenta i jasną deklaracją, by się nie bać korzystać z innych świadczeń zdrowotnych" – powiedział.
Jednocześnie zwrócił uwagę na to, że instytucje działają w epidemii dość chaotycznie. Nie mają jasnych wytycznych, a najbardziej w tym wszystkim zdezorientowany jest pacjent.
"Działania podejmowane przez różne instytucje są bardzo chaotyczne. Zarówno lekarze, jak i pracownicy powiatowych sanepidów są zdezorientowani. Ale najbardziej zdezorientowany jest pacjent, bo nie wie, do kogo ma się zgłosić, jak postępować. Tak naprawdę odpowiedzi na stawiane przez niego pytania zależały od człowieka, który interpretował zalecenia, które też były różne. Inne zalecenia mieli pracownicy sanepidu, inne przekazywali konsultanci krajowi" – powiedział.
Zaznaczył też, że strategia dotycząca funkcjonowania ochrony zdrowia nie powinna się ograniczać tylko do zagrożenia koronawirusem. Plan jesiennych działań dla personelu medycznego ma przedstawić w czwartek resort zdrowia.
"Ta strategia powinna dotyczyć nie tylko walki z COVID-19, ale również całości funkcjonowania systemu, bo stany nagłe, przewlekłe, np. onkologiczne czy kardiologiczne nie przestały istnieć. Odłożone w czasie dadzą o sobie znać ze zdwojoną siłą. Nie poradzimy sobie z innymi chorobami. Inne problemy będą narastać, gdy strategia dotyczyć będzie tylko i wyłącznie opracowania strategii związanej z COVID-19" – podsumował.