Nie będzie zaświadczeń zwalniających z noszenia maseczek. Po prostu, tam gdzie wynika to z przepisów, usta i nos musi zasłaniać każdy.
DGP
Dotąd na liście regionów zagrożonych znajdowało się 19 powiatów. W poniedziałek dane będą zaktualizowane, ale jak się dowiedzieliśmy, lista pozostanie taka sama, a pierwsze zmiany mogą nastąpić w czwartek.

Duże miasta bezpieczne

– Na razie żadne miasto wojewódzkie nie jest zagrożone tym, że trafi choćby do żółtej kategorii – mówi DGP Janusz Cieszyński, wiceminister zdrowia. Aby tak się stało, np. w Warszawie wskaźniki dziennej liczby nowych przypadków musiałyby się zwiększyć aż sześciokrotnie.
Na liście na razie znajdują się głównie te powiaty, w których ogniska pojawiły się w zakładach pracy albo podczas imprez okolicznościowych typu wesela. Na przykład w powiecie nowosądeckim – jak podawał w mediach wojewódzki inspektor sanitarny Jarosław Foremny – jednym z pierwszych ognisk koronawirusa na Sądecczyźnie było wesele zorganizowane w Nawojowej, po których zakażone wirusem zostały aż 272 osoby. Uczestnicy tego przyjęcia stali się ogniwami procesu epidemicznego, który rozszedł się na kilka zakładów pracy. Ruda Śląska trafiła na listę, bo w tamtejszej kopalni Bielszowice do czwartku koronawirusem zakaziło się 500 górników. Z kolei w powiecie pszczyńskim ogniskami zakażeń okazały się dwa wesela, a w powiecie wodzisławskim – wesela oraz kopalnia Marcel w Radlinie.
Nie ma powodów do zwolnienia z zasłaniania nosa i ust
Jednocześnie to właśnie branża weselna ma najwięcej wątpliwości odnośnie do wprowadzanych ograniczeń. Rządowe rozporządzenie w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii, wprowadzające strefy zielone, żółte i czerwone, określiło, że w najbardziej zagrożonej czerwonej strefie wesela będą mogły zgromadzić maksymalnie 50 osób, a w strefie żółtej do 100. W pozostałej części kraju utrzymany jest limit 150 osób. Resort zapowiada także kontrole inspektorów sanitarnych i policji. Inspektor będzie miał możliwość nałożenia mandatu na organizatorów wesela za przekroczenie liczby uczestników, a policja może zmniejszyć liczbę gości. Wiceminister Janusz Cieszyński tłumaczy, że kontrole będą wszczynane po zawiadomieniu, a nie z urzędu.
Na listę regionów zagrożonych każdorazowo trafiać będą powiaty, w których w ciągu ostatnich dwóch tygodni średnia zachorowań przekraczała progi stosowane przez europejskie centrum ds. chorób zakaźnych (ECDC). W razie stwierdzenia powyżej 12 przypadków zachorowań na 10 tys. mieszkańców powiat kwalifikowany jest jako czerwony. Jeśli wskaźnik wynosi między 6 a 12, wówczas staje się żółty. Reszta traktowana jest jak strefy niezagrożone, czyli zielone.
– Przesłanką do przejścia do niższej kategorii, czyli np. z czerwonej do żółtej lub z żółtej do zielonej, jest sytuacja, w której w ciągu trzech kolejnych dni liczba zachorowań na 10 tys. mieszkańców będzie mniejsza niż 1 – wyjaśnia wiceminister Janusz Cieszyński.
Nie ma planów zamykania granic powiatów, czyli ograniczenia swobody poruszania się, np. między powiatem zielonym a czerwonym.

Bez minitarcz

Samorządy, zwłaszcza te, które trafiły do żółtej lub czerwonej strefy, obawiają się o sytuację przedsiębiorców, np. z branży gastronomicznej. Niektóre władze lokalne, np. powiatu pszczyńskiego, zamierzają interweniować w tej sprawie w rządzie. Na razie jednak nie zapowiada się na to, by ten przygotował jakieś mikrotarcze dla takich podmiotów. „W dobie pandemii koronawirusa na bieżąco obserwujemy sytuację społeczno-gospodarczą i zdrowotną w kraju. Zachęcamy przedsiębiorców i pracowników do dalszego korzystania z różnego rodzaju oferowanych form i instrumentów wsparcia, jakie już od kilku miesięcy są dostępne z tarczy antykryzysowej i Tarczy Finansowej PFR” – odpowiedziało na nasze pytanie Ministerstwo Rozwoju. Do tej pory z przeznaczonych na ten cel 312 mld zł do przedsiębiorców trafiło 130 mld zł – w tym ponad 60 mld zł z PFR, prawie 23 mld zł z Ministerstwa Rodziny, 22 mld zł z ZUS i ponad 21,5 mld zł z BGK oraz 51 mln zł z Agencji Rozwoju Przemysłu.

Każdy w maseczce

Resort zdrowia zdecydował się na istotną zmianę w kwestii noszenia, a właściwie nienoszenia maseczek. Przygotowane w ubiegłym tygodniu rozporządzenie pierwotnie przewidywało, że od 1 września zostanie wprowadzony obowiązek przedstawiania zaświadczenia potwierdzającego niemożność zakrywania ust i nosa ze względów zdrowotnych. Ostatecznie jednak Ministerstwo Zdrowia zrezygnowało z tego rozwiązania. – Konsultując ewentualne przeciwwskazania do noszenia maseczek z konsultantami krajowymi z innych dziedzin, ustaliliśmy, że nie ma powodów medycznych do trwałego zwolnienia pacjenta z tego obowiązku, więc nie ma merytorycznych podstaw do wydawania zaświadczeń. Pozostały tylko wskazania jasno określone w rozporządzeniu – mówi prof. Agnieszka Mastalerz-Migas, krajowa konsultant ds. medycyny rodzinnej. I dodaje, że maseczki są ważnym elementem walki z epidemią.
Zdaniem ekspertów, jeżeli chory jest w stanie bardzo ciężkiego zaostrzenia choroby (np. ostrej psychozy czy niewydolności oddechowej uniemożliwiającej samodzielne oddychanie) nie będzie chodził do sklepu czy jeździł komunikacją miejską. – Obawiam się, że takie przepisy mogłyby zmobilizować antymaseczkowców, do tego, żeby naciskali na lekarzy o wydanie zaświadczenia – dodaje prof. Mastalerz-Migas.