Zasady rozliczania pieniędzy z NFZ muszą się zmienić, bo przez epidemię wiele lecznic nie jest w stanie zrealizować kontraktu – przekonują prezydenci miast z województwa śląskiego. Taka sama sytuacja jest w innych regionach. Wczoraj resort zdrowia zapowiedział dodatkowe 300 mln zł – w odpowiedzi na postulat dyrektorów szpitali powiatowych.
Temat finansowania ochrony zdrowia wraca wraz z odmrażaniem kolejnych jej dziedzin. Choć coraz więcej placówek przywraca planowe zabiegi, zaległości trudno będzie odrobić. W czasie wstrzymania świadczeń NFZ wypłacał im jedną dwunastą zaplanowanego budżetu bez bezpośredniego powiązania z poziomem realizacji świadczeń. Mowa była jednak o tym, że to swoisty kredyt, który będzie trzeba spłacić. Dla wielu placówek może okazać się to niemożliwe.
Nawet jeśli NFZ przyjmie korzystny dla szpitali sposób rozliczania tych środków (na razie jeszcze nie został on ustalony), problemem może się okazać również przyszłoroczny budżet. Ryczałt na następny rok ustalany jest bowiem na podstawie wykonania z roku bieżącego. Jeśli placówka go nie zrealizuje, dostanie mniej pieniędzy. NFZ deklaruje, że nie zostawi szpitali samym sobie, ale na razie konkretów brak.
Dlatego coraz więcej właścicieli szpitali martwi się o przyszłość swoich placówek. Śląscy samorządowcy dyskutowali na temat sytuacji podległych im szpitali na ostatnim Konwencie Prezydentów Miast na Prawach Powiatu, po którym przyjęli apel w tej sprawie. Mówi on przede wszystkim o finansowaniu i wprowadzeniu testów przesiewowych dla pracowników ochrony zdrowia oraz pacjentów.
– Niezależnie od bieżących problemów szpitali, na których barkach spoczywa główny ciężar zmagań z epidemią (na Śląsku sytuacja epidemiczna jest nadal najtrudniejsza – red.), trzeba pamiętać o konieczności urealnienia wysokości ryczałtów, które wciąż bazują na historycznych wynikach z 2015 r. Od tego czasu nastąpił ogromny wzrost wszelkich kosztów, w tym wydatków związanych z regulacjami rządowymi, takimi jak wyśrubowane limity liczby pielęgniarek i ustawowe wzrosty płac – mówi Adam Neumann, prezydent Gliwic.
– W województwie śląskim tzw. niedowykonania w największych szpitalach sięgają 8 mln zł. Taki stan rzeczy doprowadzi do głębokiej zapaści i tak już pogrążonych w kryzysie finansowym szpitali – dodaje Michał Bieda, wiceprezydent Bytomia.
Dlatego samorządy oczekują, że szpitale miejskie i powiatowe otrzymają z NFZ kwoty ryczałtu za udzielone świadczenia zdrowotne w wymiarach i wysokościach pierwotnie zakontraktowanych na bieżący rok, ale z uwzględnieniem rzeczywiście udzielonych w tym roku świadczeń. Takie rozwiązanie częściowo umożliwi zwaloryzowanie wartości świadczeń zdrowotnych w 2020 r. i w latach następnych. Pokryje też koszty, które ponoszą szpitale na profilaktykę COVID-19.
Na razie resort zdrowia zapowiedział 3-proc. wzrost wyceny świadczeń w ramach leczenia szpitalnego. Jest to jednak związane ze wzrostem kwoty bazowej w ustawie z 8 czerwca 2017 r. o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1471 ze zm.). W związku z wynikającą z niej koniecznością podniesienia płac od 1 lipca szefowie szpitali powiatowych zwrócili się do resortu z postulatem podwyższenia wycen. To jednak nie rozwiązuje problemu ryczałtów.