NIL przypomina w stanowisku zamieszczonym na swojej stronie internetowej, że w projekcie NFZ z 2 czerwca, dotyczącym leczenia stomatologicznego, wzrost wyceny wybranych świadczeń jest nieadekwatna do kosztów, które muszą ponosić gabinety działając w sytuacji zaleceń ograniczenia liczby przyjmowanych pacjentów oraz zaostrzonych wymogów sanitarnych ze względu na epidemię.
"Jeśli Fundusz zamierzał uaktualnić refundację kosztu utrzymania gabinetu stomatologicznego w warunkach zwiększonego reżimu sanitarnego, udzielanych a niefinansowanych przez Fundusz teleporad i zmniejszonej zgodnie z zaleceniami Ministerstwa Zdrowia liczby zabiegów poprzez wycenę punktową świadczeń najniżej punktowanych, to musiałaby to być zmiana rzędu kilkuset procent, a nie – jak w projekcie – o 10 proc. w przypadku świadczeń udzielanych dorosłym i 6,6 proc. w przypadku świadczeń udzielanych dzieciom (wzrost współczynnika korygującego z 1,5 na 1,6)" – wyjaśnił samorząd lekarski.
Ponadto przypomniał, że nowelizacja projektu zarządzenia prezesa NFZ z 7 kwietnia 2020 r. zakładała w kontraktach ogólnostomatologicznych i dziecięcych współczynniki korygujące odpowiednio na poziomie 2,4 i 4,0, a w przestawionym projekcie wynoszą one 1,1 i 1,6.
Samorząd lekarski zauważył, że proponowany współczynnik korygujący na poziomie 1,1 dla wybranych świadczeń podniósłby wycenę jednej wizyty o 2,3-4,4 zł przy średniej wycenie wynoszącej 23-44 zł. Jego zdaniem to wartość, której nie da się "w ogóle porównać z kosztem wprowadzenia nowej organizacji, rygorów sanitarnych oraz zmniejszonej drastycznie liczby możliwych do przyjęcia pacjentów".
"Jeśli rekompensatą wspomnianych kosztów ponoszonych przez ponad 7 tys. podmiotów przez cały okres epidemii ma być kwota 10 mln zł, to jest to 0,5 proc. tegorocznego budżetu w pozycji +leczenie stomatologiczne+ i tym samym średnio ok. 1 300 zł na jednego świadczeniodawcę, na cały okres trwania stanu epidemii" – wyliczył samorząd.
Dodatkowo też NIL przypomniał, że fundusz zaproponował wzrost współczynników korygujących w stosunku jedynie do dwóch zakresów świadczeń. Tymczasem – jak wskazuje dalej – umowy w pozostałych zakresach "obarczone są nawet w wyższym stopniu ryzykiem niemożności wykonania, a limit liczby zabiegów i zwiększone koszty sanitarne dotyczą ich w takim samym stopniu, jak w przypadku kontraktów ogólnostomatologicznych i na leczenie dzieci i młodzieży".
Jednocześnie samorząd lekarski zwrócił uwagę na to, że w odniesieniu do świadczeń udzielonych kobietom w ciąży i połogu stosuje się współczynnik korygujący 1,2. "Obniżanie w czasie epidemii tego współczynnika do 1,1 i pogarszanie tym samym finansowania świadczeń tej grupie pacjentów jest zupełnie niezrozumiałe" – stwierdził.
Ponadto, jak wypunktował dalej samorząd lekarski, w proponowanych zmianach nie ma nigdzie mowy o aneksowaniu umowy z gabinetami, by uwzględnić kwoty maksymalnego zobowiązania. Co oznacza, że poza ryczałtem godzinowym dla świadczeń pomocy doraźnej, inne proponowane zmiany odbywają się w obrębie niezmienionej całkowitej kwoty kontraktu. Dlatego też – zdaniem samorządu lekarskiego – twierdzenie o zwiększeniu finansowania, które znalazło się w ocenie skutków regulacji (pkt 1) do projektu jest nieuzasadnione.
Samorząd podkreśla, że jest otwarty na rozmowy z Funduszem, bo jest to najefektywniejsza forma konsultacji nad projektem.