Braki kadrowe i niewystarczające środki z NFZ to główne problemy Szpitalnych Oddziałów Ratunkowych w woj. śląskim – wynika z poniedziałkowej informacji NIK. Efektami są wielodobowe dyżury lekarzy, nieodpowiednie warunki czy bałagan w dokumentacji.

Jak informowała w sierpniu ub. roku delegatura Najwyższej Izba Kontroli w Katowicach, rozpoczęta wówczas doraźna kontrola była efektem serii powikłań i zgonów pacjentów, którzy zgłosili się po pomoc do izb przyjęć i szpitalnych oddziałów ratunkowych w Częstochowie, Zawierciu, Sosnowcu i Wodzisławiu Śląskim.

W związku z tym, że w szpitalach, w których miały miejsce tamte zdarzenia, trwały jeszcze wówczas działania prokuratury, NFZ i służb wojewody, do kontroli NIK wytypowano podobne placówki: w Cieszynie, Częstochowie, Jaworznie, Rybniku i Tarnowskich Górach.

W poniedziałkowej informacji z zakończonej kontroli NIK podano, że wszystkie sprawdzone szpitale spełniały wymagania dotyczące minimalnej obsady kadrowej na oddziałach ratunkowych - jednak w części przypadków opiekę zorganizowano niewłaściwie.

W trzech z pięciu szpitali Izba stwierdziła przypadki braku stałej obecności co najmniej jednego tzw. lekarza systemu (mającego wymagane kwalifikacje). W jednej z tych placówek w wybranych do analizy 430 dniach stwierdzono 74 takie przypadki.

W czterech oddziałach w niektóre dni nie było lekarzy zatrudnionych na SOR-ach, a świadczeń udzielali lekarze wezwani z innych oddziałów. W trzech szpitalach kilkakrotnie taka sytuacja była uwzględniana na etapie planowania dyżurów. Przy braku wyodrębnionej opieki lekarskiej, posiłkowano się personelem niezgłoszonym w umowie z NFZ.

We wszystkich skontrolowanych szpitalach omijano przepisy: lekarze zatrudnieni na umowach o pracę, bezpośrednio przed lub po jej świadczeniu pełnili dyżury na podstawie umów cywilnoprawnych - zawieranych przez szpitale bezpośrednio z nimi lub podmiotami zewnętrznymi.

Na etacie lekarze pracowali więc 7 godzin i 35 minut, a na umowach pełnili ponaddobowe dyżury bez 11-godzinnego, nieprzerwanego odpoczynku. Czas pracy takich lekarzy wynosił więc nieprzerwanie ponad 31 godzin, a w skrajnych przypadkach 55 godzin.

NIK stwierdziła przypadki, w których lekarze pracujący na SOR-ach (na umowach cywilnoprawnych), wykonywali czynności bez przerwy przez ponad 24 godziny, często na dyżurach trwających ok. 50 godzin, w niektórych przypadkach - 72 czy 96 godzin. Stwierdzono też przypadki wskazywania do NFZ lekarzy dyżurujących na oddziale, podczas gdy faktycznie nie świadczyli oni pracy.

W zakresie realizacji świadczeń we wszystkich pięciu szpitalach pacjentom zapewniono całodobowy i niezwłoczny dostęp do badań, a w przypadkach, które tego wymagały - możliwość transportu sanitarnego.

W czterech z pięciu skontrolowanych szpitali spełniono większość wymagań w zakresie lokalizacji i organizacji SOR-ów w strukturze szpitala oraz warunków technicznych, w tym wyposażenia. Nieprawidłowości dotyczyły np. braku bezprzewodowego przywoływania personelu czy odpowiedniej komunikacji radiowej, niewłaściwego oznakowania SOR, lądowiska czy dojazdu.

NIK negatywnie oceniła działalność oddziału ratunkowego w szpitalu w Tarnowskich Górach: na czas remontu został on przeniesiony do pomieszczeń tymczasowych, które nie spełniały wymogów.

Tylko w dwóch szpitalach nie stwierdzono nieprawidłowości w zakresie prowadzenia dokumentacji. W pozostałych nie zawierała ona np. danych lekarzy badających pacjenta. W jednym szpitalu tylko część leczonych osób miała historie choroby (dla pozostałych sporządzono karty informacyjne z leczenia), a w kolejnym zaginęły historie choroby trzech pacjentów.

Do zakończenia kontroli NIK w dwóch szpitalach nie dostosowano zasad segregacji medycznej pacjentów do przepisów obowiązujących od lipca 2019 r. Tylko w jednej placówce wszystkie te zasady wprowadzono w pełni i w terminie. We wszystkich SOR-ach nie było sprzętu niezbędnego do segregacji. Jak wyjaśnili kierownicy tych jednostek – sprzęt miał miał zostać kupiony przez resort zdrowia, jednak po nierozstrzygniętym przetargu, termin wydłużono do 1 stycznia 2021 r.

We wszystkich skontrolowanych szpitalach odnotowano coroczny wzrost nakładów NFZ na leczenie w SOR-ach., przede wszystkim w związku z rosnącą liczbą przyjmowanych pacjentów. W latach 2016-2019 ta stawka rosła od 27 proc. do 74 proc. Mimo to, w całym okresie objętym kontrolą w trzech kontrolowanych szpitalach funkcjonowanie SOR-ów przynosiło straty, a od I poł. 2019 r. - już we wszystkich pięciu.

Kontrola SOR-ów w woj. śląskim objęła Zespół Zakładów Opieki Zdrowotnej w Cieszynie, Wojewódzki Szpital Specjalistyczny im. N.M.P. w Częstochowie, Szpitalu Wielospecjalistyczny w Jaworznie, Wojewódzki Szpital Specjalistyczny nr 3 w Rybniku oraz Wielospecjalistyczny Szpital Powiatowy SA w Tarnowskich Górach.

W lipcu 2019 r. śląski NFZ nałożył kary finansowe od 40 do ponad 300 tys. zł na cztery inne szpitale, w których doszło do bulwersujących opinię publiczną nieprawidłowości w opiece nad pacjentami w SOR-ach. Jedną ze spraw skierowano do rzecznika odpowiedzialności zawodowej, większość podjęła prokuratura. W wyniku nieprawidłowości dwóch pacjentów zmarło, jedna pacjentka straciła nogę.

Jak relacjonowały władze śląskiego NFZ, na pięć skontrolowanych następnie jednostek tylko w jednej były kłopoty natury kadrowej: w pozostałych były kadry i sprzęt, natomiast problemami była realizacja procedur w praktyce, w tym m.in. rozmycie kwestii odpowiedzialności ws. decyzji co do podjęcia - lub nie - leczenia pacjenta.

W jednym z takich przypadków w Sosnowieckim Szpitalu Miejskim 18 marca ub. roku w izbie przyjęć zmarł 39-letni pacjent, który zgłosił się ze spuchniętą nogą i wysiękiem, a następnie wiele godzin oczekiwał na przyjęcie do szpitala.