Część podmiotów zajmujących się wentylacją mechaniczną wstrzymała przyjmowanie. Powodem są niezapłacone nadwykonania. Oznacza to, że pacjenci nie mogą być wypisani z oddziałów.
Część podmiotów zajmujących się wentylacją mechaniczną wstrzymała przyjmowanie. Powodem są niezapłacone nadwykonania. Oznacza to, że pacjenci nie mogą być wypisani z oddziałów.
/>
Pat trwa od kilku tygodni. Podmioty zrzeszone w Ogólnopolskim Związku Świadczeniodawców Wentylacji Mechanicznej (OZŚWM) nie przyjmują nowych pacjentów. Chodzi o chorych, którzy oddychają za pomocą respiratora – albo metodą inwazyjną (przez rurkę wprowadzoną do tchawicy), albo są wentylowani nieinwazyjnie przez maskę. – Większość naszych pacjentów (ok. 60–70 proc. na ok. 7 tys.) to chorzy na przewlekłą obturacyjną chorobę płuc (POChP). Dwa główne powody tej choroby to palenie papierosów oraz smog. I tych pacjentów najwięcej jest właśnie w regionach najbardziej zanieczyszczonych, – mówi Robert Suchanke, prezes Ogólnopolskiego Związku Świadczeniodawców Wentylacji Mechanicznej (OZŚWM).
Związek ten zrzesza 13 podmiotów i, jak sam twierdzi, jego członkowie zapewniają opiekę ponad 90 proc. pacjentów wymagających wentylacji w warunkach domowych.
Problem, o którym mówi prezes Suchanke, dotyczy zaległości w płaceniu za świadczenia. – Rokrocznie wkraczamy w nowy rok z coraz większymi nadwykonaniami. Nie aneksuje się nam umów na bieżąco, proponuje nam się spłaty za lata ubiegłe tylko w części. Tymczasem jesteśmy po pozytywnych rozstrzygnięciach i w Sądzie Najwyższym, i w sądach apelacyjnych, gdzie uznaje się to świadczenie za ratujące życie i zasądza nam się zapłaty w pełnej wysokości. Nadwykonania w tym roku, gdybyśmy nadal przyjmowali pacjentów, osiągnęłyby 100 mln zł – wylicza.
Paradoksalnie sytuację pogorszył krok, który poprawił dostęp do wentylacji mechanicznej – uruchomienie przez resort zdrowia programu POLVENT. Poza tym można założyć, że chorych będzie przybywać, biorąc pod uwagę jakość powietrza w naszym kraju. Jednak zdaniem OZŚWM nie znajduje to odzwierciedlenia w kontraktach.
Jak podkreśla Robert Suchanke, problem w mniejszym lub większym stopniu występuje na terenie całej Polski, ale dotyczy głównie pięciu województw: dolnośląskiego, łódzkiego, małopolskiego, śląskiego i świętokrzyskiego. Łódzki NFZ zapewnia jednak, że za nadwykonania z 2018 r. zapłacił w 100 proc., podobnie oddział śląski. Zdaniem prezesa OZŚWM dialog ze związkiem podjęto tylko na Dolnym Śląsku i tam zapowiada się, że sytuacja zostanie uregulowana.
– Musieliśmy wstrzymać przyjęcia nowych chorych, żeby zabezpieczyć opiekę nad obecnymi. Szpitale dzwonią do nas, wiemy, że pacjenci czekają na wypis, ale nie możemy ich przyjąć – mówi prezes Suchanke.
Informacjom tym zaprzecza resort zdrowia. – Żaden pacjent nie jest pozbawiony dostępu do świadczeń, nie ma sytuacji, że chorzy ze szpitali nie mogą być wypisywani do domów – podkreśla wiceminister Janusz Cieszyński. I zapewnia, że NFZ płaci na bieżąco za wszystkie świadczenia do wysokości kontraktu. – Nadwykonania także są rozliczane – na identycznych zasadach jak w latach ubiegłych. Wszystkie podmioty otrzymują środki według jednakowych zasad i to się nie zmieni – dodaje.
Inne doniesienia jednak płyną ze szpitali. – Żadna firma nie przyjmuje pacjentów niewydolnych oddechowo do opieki domowej. Chorzy zalegają w oddziałach chorób płuc. Nie mamy jak leczyć nowych pacjentów, bo wszystkie respiratory są w użyciu. Podobna sytuacja jest w całej Polsce – piszą lekarze w internecie.
Potwierdza to dr Aleksander Kania z Kliniki Pulmonologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. – Pacjent, który mógłby opuścić oddział, z uwagi na fakt, że nie można mu znaleźć miejsca w ramach opieki domowej, musi zostać w szpitalu. To ogromny problem, bo po pierwsze trzymanie pacjenta na oddziale jest działaniem nieekonomicznym, po drugie naraża go na rozwój zakażeń szpitalnych, więc jest dla niego niebezpieczne, po trzecie blokuje to łóżka, przez co nie można przyjąć innych chorych – i tych z zewnątrz, i tych przenoszonych z oddziałów intensywnej terapii – mówi.
– Trudno mi powiedzieć, jak wygląda sytuacja w innych placówkach, ale słyszałem, że dotyczy co najmniej kilku województw. My z tego powodu staliśmy się mniej otwarci na przyjmowanie pacjentów z innych szpitali, z którymi na co dzień współpracujemy. Ubolewam nad tym, że z jednej strony jest fantastyczny program POLVENT, który pchnął do przodu rozwój wentylacji nieinwazyjnej, z drugiej jednak nie ma kontynuacji tych działań – dodaje.
OZŚWM chciałby, żeby świadczenie to nie było limitowane. – I właśnie o zniesieniu limitów chcemy rozmawiać z MZ i NFZ – mówi Robert Suchanke. Na razie jednak nie ma odzewu.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama