Szastanie zasobami ludzkimi – tak o tym, co dzieje się w Narodowym Funduszu Zdrowia, mówią działający tam związkowcy. Instytucja ta przechodzi właśnie reorganizację, zmieniany jest jej statut. Przy tej okazji pracownicy chcą upomnieć się o swoje. W przyszłym tygodniu mają się spotkać z ministrem zdrowia.
1 czerwca wchodzi w życie nowelizacja ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. poz. 399), która powołuje z NFZ korpus kontrolerski, podległy prezesowi funduszu. W związku z tym trwają prace nad nowelizacją rozporządzenia w sprawie nadania statutu NFZ. Projekt jest już po konsultacjach. Jednocześnie o 4 mld zł zwiększany jest tegoroczny plan finansowy (czytaj na str. 11).
Podwyżki pilnie potrzebne
Podczas ostatniego posiedzenia zespołu trójstronnego ds. zdrowia Maria Ochman, przewodnicząca sekcji zdrowotnej w NSZZ „Solidarność”, pytała, czy ten wzrost odczują również pracownicy NFZ.
A sytuacja w tej instytucji nie wygląda dobrze. Na koszty administracyjne, w tym płace, przeznaczane jest zaledwie 1 proc. budżetu NFZ, co w porównaniu z innymi tego typu instytucjami – zarówno krajowymi, jak i zagranicznymi, gdzie 5–6 proc. jest standardem – stanowi bardzo małą kwotę. To odbija się na wynagrodzeniach.
– Przez 10 lat płace były zamrożone – mówi Bronisława Czarska-Marchelewicz, przewodnicząca Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” przy Narodowym Funduszu Zdrowia.
Dodaje, że dlatego z funduszu odchodzą pracownicy. Z powodu braków kadrowych trzeba było przedłużyć umowy na ambulatoryjną opiekę specjalistyczną (AOS), bo nie ma komu przeprowadzić nowych konkursów. – Związek był zmuszony wejść w spór zbiorowy z pracodawcą – podkreśla.
Prezes NFZ Andrzej Jacyna poinformował, że na wzrost wynagrodzeń zarezerwowane jest w tym roku prawie 7 mln zł. Bronisława Czarska-Marchelewicz zwraca jednak uwagę, że pieniądze są przeznaczone na korpus kontrolerski, przede wszystkim na wyrównania dla tych osób, które z oddziałów terenowych przejdą pod nadzór centrali.
Inne zmiany
Niepokój pracowników budzą także inne zmiany, które ma wprowadzić znowelizowane rozporządzenie. Przewiduje ono m.in. likwidację departamentu spraw świadczeniobiorców w centrali NFZ i utworzenie departamentu obsługi pacjenta. Analogiczne zmiany – dotyczące wydziałów – planowane są w oddziałach wojewódzkich. Powstać ma także np. biuro nadzoru wewnętrznego.
Podczas konsultacji społecznych zarówno zakładowa Solidarność, jak i OPZZ zwracały uwagę, że zasadnicze zadania komórek do obsługi świadczeniodawców nie różnią się od tego, czym zajmować mają się te do obsługi pacjentów. Tymczasem likwidacja i powołanie nowych będzie wymagało zwolnień grupowych i wypowiedzeń zmieniających. Może to oznaczać konieczność wypłacania odpraw, a nawet odszkodowań. Wątpliwości w tej sprawie zgłaszali też pracodawcy.
Wiceminister Maciej Miłkowski poinformował, że zapis dotyczący departamentu i wydziałów obsługi świadczeniodawców zostanie zmieniony, nie wykluczył, że resort wycofa się z tej zmiany.
Minister zdrowia Łukasz Szumowski zaprosił na spotkanie w przyszłym tygodniu przedstawicieli pracowników NFZ oraz jego zarząd. – Ustalimy dalsze działania – zapowiedział, podkreślając, że również jego zdaniem 1 proc. na obsługę takiej instytucji to za mało.
Etap legislacyjny
Projekt po konsultacjach