Odnotowywane w ostatnim czasie przypadki odry w Polsce mają charakter ognisk epidemicznych, czyli zachorowań w określonym miejscu, co wskazuje, że jest to wirus pochodzenia zagranicznego – powiedziała we wtorek krajowy konsultant ds. epidemiologii Iwona Paradowska-Stankiewicz.

Na Mazowszu w ostatnich dniach zgłoszono 18 przypadków zachorowań i podejrzeń zachorowań na odrę – 17 w powiecie pruszkowskim i jedno w warszawskim. W poniedziałek dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej we Włodawie (woj. lubelskie) poinformowała, że uczeń tamtejszego liceum przebywa w szpitalu z podejrzeniem zachorowania na odrę. Zaś we wtorek pomorski sanepid poinformował o wystąpieniu ogniska odry – zachorowały cztery osoby: obcokrajowcy pracujący w jednym z dużych zakładów w Kwidzynie.

"Ogniska są rozproszone, co wskazuje na to, iż jest to wirus pochodzenia zagranicznego, obcego, nie jest to nasz rodzimy wirus" – wskazała dr Paradowska-Stankiewicz. Jak zaznaczyła, przy wysokim stopniu uodpornienia polskiej populacji przeciw odrze – sięgającym około 95 proc. – należy pamiętać, że pozostają grupy wrażliwe na zakażenie tym wirusem.

"Do tej pory mówiło się głównie o populacji romskiej, która z zasady nie szczepi się. W związku z tym obserwowaliśmy ogniska związane z tą grupą etniczną. Obecnie sytuacja jest nieco inna, przeważają zachorowania osób narodowości ukraińskiej, które przyjeżdżają do Polski" – wskazała.

Ekspertka przekazała, że w ognisku na Mazowszu, jest pięć osób pochodzenia ukraińskiego. Podała, że z 18 przypadków zachorowań 13 dotyczy dzieci w wieku od jednego do ósmego roku życia, cztery przypadki to osoby dorosłe, a jeden to nastoletnia, 14-letnia osoba.

W powiecie kwidzyńskim (Pomorskie) na odrę zachorowały cztery osoby. Z ustaleń PAP wynika, że są to obywatele Ukrainy. Obcokrajowcy są zatrudnione w dużym zakładzie produkcyjnym w Kwidzynie. Pomorski Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny przekazał, że tysiąc osób z otoczenia chorych zostało objętych nadzorem epidemiologicznym – wszyscy narażeni poddani zostaną profilaktycznym szczepieniom.

Także z Ukrainy pochodzi uczeń liceum we Włodawie (woj. lubelskie), który przebywa w szpitalu z podejrzeniem zachorowania na odrę. Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologicznej we Włodawie informowała, że sytuacja jest monitorowana. Sprawdzany był stan uodpornienia zarówno uczniów szkoły, do której uczęszcza nastolatek, jak i osób zamieszkujących razem z nim w internacie.

"Ogniska zakażeń odry mają charakter rozproszony, nie ma możliwości prognozowania miejsc ich wystąpienia" – poinformowała dr Paradowska-Stankiewicz. "Dlatego osoby szczególnie narażone np. personel medycznym, nauczyciele, pracodawcy zatrudniający obcokrajowców powinni się szczepić przeciw tej chorobie" – wskazała.

Główny Inspektorat Sanitarny zaleca, by osoby dorosłe, które nie pamiętają, czy chorowały na odrę i czy były szczepione, zgłosiły się do swojego lekarza, zapytały o zasadność badania poziomu przeciwciał przeciwko odrze i ewentualnie poddały się szczepieniu ochronnemu. GIS przypomina, że w okresie przed zastosowaniem powszechnych szczepień przeciwko odrze, czyli przed 1975 rokiem, przechorowanie odry w populacji było zjawiskiem powszechnym. Koszt zarówno badania, jak i szczepienia dorosłego, pokrywa osoba zainteresowana.

Odra jest jedną z najbardziej zaraźliwych chorób. Zakażenie szerzy się drogą kropelkową i przez bezpośrednią styczność z wydzieliną jamy nosowo-gardłowej chorej osoby. Objawy choroby to gorączka, mocny kaszel, wysypka plamisto-grudkowa, zapalenie spojówek, światłowstręt i nieżyt błony śluzowej nosa. Dość częste są powikłania po odrze. Te lżejsze to np. zapalenie ucha środkowego i zakażenie żołądkowo-jelitowe, a poważniejsze – m.in. zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych.

Według danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny od 1 stycznia do 31 października br. w Polsce zanotowano 144 przypadki odry. W tym samym okresie roku ubiegłego takich zachorowań było znacznie mniej – 59 (w całym 2017 r. w Polsce zanotowano 63 zachorowania na odrę).