Kardiolodzy odsyłają do internistów, interniści do kardiologów. Rzecznik praw pacjenta na urlopie, a producenci trefnych leków nie czują się winni
Brać leki czy nie brać? Jeśli iść do lekarza, to do którego? – zastanawiają się tysiące Polaków leczących się na nadciśnienie medykamentami, w których substancją czynną jest walsartan. Rocznie sprzedaje się ponad 9 mln opakowań takich leków. Tych, w których znalazła się substancja pochodząca z chińskiej fabryki, gdzie wykryto nieprawidłowości przy produkcji – co najmniej 2,5 mln.
Eksperci mówią jasno: mamy do czynienia z największym skandalem od 2008 r., kiedy to kilkaset osób umarło, a znacznie więcej odczuło poważne skutki uboczne z powodu zażywania sfałszowanej heparyny produkowanej w Chinach.
Wygląda jednak na to, że problem widzą na razie głównie pacjenci, eksperci oraz media. Informacje przekazywane przez Ministerstwo Zdrowia są bardzo skąpe. W zasadzie opierają się one na stanowisku konsultanta krajowego w dziedzinie kardiologii, który radzi, by pacjenci udali się jak najszybciej do lekarza podstawowej opieki zdrowotnej po receptę na lek niewycofany z obrotu z powodu wady jakościowej.
Interniści jednak wcale nie kwapią się do przestawiania pacjentów na nowe leki. Z 10 przychodni, do których zadzwoniliśmy, zaledwie w trzech udało nam się porozmawiać z lekarzem mającym jakiekolwiek pojęcie o zamieszaniu wokół walsartanu. Jeden z medyków stwierdził, że nie ma problemu i może zmienić leki. Dwóch zaś stwierdziło, że może jedynie wystawić receptę na inny lek z walsartanem, a jeśli ktoś chciałby leczyć się inną substancją czynną, to musi skorzystać z porady kardiologa. Sęk w tym, że niemal codziennie wykrywane są nowe leki, przy których produkcji używano składników z trefnej chińskiej fabryki. W efekcie zmiana jednego leku z walsartanem na inny z tą samą substancją może być niebezpieczna. A na szybkie umówienie się na wizytę u kardiologa oczywiście nie ma szans.
Sprawą w ogóle nie interesuje się Biuro Rzecznika Praw Pacjenta. Sam rzecznik Bartłomiej Chmielowiec jest na urlopie. Po kilku godzinach od naszego zapytania udało się znaleźć osobę, która może nam udzielić informacji. Paweł Grzesiewski, dyrektor wydziału prawnego, poinformował nas, że rzecznik będzie apelował do zakładów opieki zdrowotnej, aby szybko przyjmowały pacjentów. Działa też pacjencka infolinia. Ale zainteresowani mogą co najwyżej dowiedzieć się, gdzie w pobliżu znajduje się przychodnia. Tego, czy leki pochodzące z chińskiej fabryki brać, czy do czasu wizyty u lekarza zaprzestać leczenia, tam się nie dowiemy, gdyż – jak usłyszeliśmy – biuro rzecznika nie udziela porad medycznych.
Problemu nie widzi też większość producentów, którzy od prawie dwóch lat sprzedawali zanieczyszczone leki. W zasadzie nie da się do nich dodzwonić. Ci zaś, z którymi jest kontakt, przyznają, że poza informowaniem pacjentów o konieczności pójścia do lekarza żadnych propacjenckich działań nie planują. Słyszymy, że przecież lek był sprzedawany legalnie, a chińska fabryka posiadała wszelkie wymagane przez prawo certyfikaty, zatem pretensje do przedsiębiorców są nieuzasadnione.
Na tym tle wyróżnia się Polfarmex. Pracownicy spółki odpowiadają szybko. Otrzymaliśmy zapewnienie, że bezpośrednio po decyzji głównego inspektora farmaceutycznego o wstrzymaniu obrotu produktami spółki ta zaczęła rozmawiać z lekarzami. Uruchomiona została też specjalna infolinia dla pacjentów.
Znacznie bardziej wylewni są za to przedstawiciele konkurencyjnych firm, które w walsartan nie zaopatrywały się w fabryce, gdzie stwierdzono zanieczyszczenie. Nie uważają jednak, aby sami mogli zrobić coś więcej niż zapewnić pacjentom własne leki. – Rozumiem ideę społecznej odpowiedzialności biznesu, ale najważniejsze, żeby pracownicy przemysłu farmaceutycznego skupili się przede wszystkim na dostarczaniu na rynek produktów odpowiedniej jakości – komentuje Bogdan Manowski, członek zarządu Celon Pharma. I dodaje, że interesujące jest to, że firmy kupujące surowce nie były w stanie wykryć, czy nie występują w nich żadne zanieczyszczenia.
Podobnie uważa prof. Zbigniew Fijałek z WUM, dyrektor Narodowego Instytutu Leków w latach 2005–2015. Jego zdaniem to sprawa przede wszystkim pieniędzy, a nie możliwości. Producenci leków po prostu oszczędzają, także na kontroli jakości.
Coraz więcej pacjentów zaczyna mówić o żądaniu odszkodowań od producentów. Prawnicy wskazują jednak, że jeszcze za wcześnie, by o tym myśleć. Przede wszystkim najpierw Europejska Agencja Leków musi ustalić, jak dużo niepożądanej trującej substancji trafiło do medykamentów. Jeśli okazałoby się, że dużo, pacjenci – aby otrzymać odszkodowanie – powinni wykazać, że ich zdrowie pogorszyło się wskutek zażywania leku z wadą jakościową.
800 tys.nawet tylu Polaków zażywa leki z walsartanem
770 tys.opakowań leków z walsartanem sprzedano w polskich aptekach w maju 2018 r.
Ponad 50 medykamentów zostało już wycofanych z obrotu; inspekcja farmaceutyczna pisze wprost o zagrożeniu dla zdrowia lub życia
Źródło: własne, PEX PharmaSequence
Zdaniem radcy prawnego Tomasza Kaczyńskiego, partnera w kancelarii Domański Zakrzewski Palinka, regulacje dotyczące bezpieczeństwa leków oraz systemy szybkiego reagowania typu Rapid Alert nadzorowane przez Europejską Agencję Leków są coraz lepsze. Całkowitego ryzyka nieprawidłowości nie da się jednak wyeliminować w stu procentach. Tym bardziej nie pomaga fakt, że wielu producentów leków zaopatruje się u niewielkiej liczby dostawców surowców. Ich błędy odczuwają bowiem jednocześnie pacjenci stosujący leki wielu różnych firm.
Tomasz Latos z PiS, wiceprzewodniczący sejmowej komisji zdrowia, podkreśla, że formalnie rzecz biorąc, organy państwowe posiadają odpowiednie instrumenty do tego, aby móc skutecznie zareagować w sytuacjach kryzysowych. Tym bardziej nie powinny unikać odpowiedzi mediom i pacjentom tylko dlatego, że sprawa jest wciąż w trakcie wyjaśniania.
Leki na receptę bez recepty
Naczelna Izba Aptekarska poinformowała, że farmaceuci postarają się pomóc wszystkim pacjentom. W prawie farmaceutycznym istnieje bowiem procedura pozwalająca na wydawanie leków na receptę bez recepty. W sytuacji zagrożenia życia (a samorząd aptekarski za takie uznaje dalsze zażywanie trefnych leków lub przerwanie leczenia) aptekarz może wydać jedno opakowanie. Pacjent musi liczyć się z wyższym kosztem zakupu, gdyż w takiej sytuacji produkt nie jest refundowany. Dzięki tej procedurze osoby zażywające walsartan będą zabezpieczone do czasu wizyty u lekarza.