Zapytany o wchodzącą w życie 1 lipca ustawę o szczególnych rozwiązaniach dla osób ze znaczną niepełnosprawnością, wprowadzającą szczególne uprawnienia w dostępie do świadczeń opieki zdrowotnej, usług farmaceutycznych i wyrobów medycznych dla tych osób, Szumowski odpowiedział, że od tego dnia będą oni mogli korzystać ze świadczeń poza limitami i poza kolejkami.
Szumowski zaznaczył, że opinia prezesa NFZ Andrzeja Jacyny, który powiedział, że nie uda się zapewnić dostępu do rehabilitacji od razu, jest niesłuszna. "Uważam, że się uda. Rozmawialiśmy wczoraj dosyć dużo na ten temat. Przeznaczamy dosyć duże środki na dodatkowe kontraktowania, na podwyższenie obecnie istniejących ryczałtów i warunków finansowych dla jednostek, które mają już kontrakty na rehabilitację. Akurat w tej dziedzinie zawsze chętnych było więcej niż środków. W związku z tym, jeżeli środków się znajdzie więcej - a się znajduje więcej - to liczba świadczeń skoczy gwałtownie" - zapewnił Szumowski.
Dodał, że dla osób uprawnionych do korzystania z tych świadczeń poza kolejnością - czyli niepełnosprawnych, kobiet w ciąży, honorowych krwiodawców i kombatantów - będzie odrębna ścieżka finansowania usług medycznych.
Szumowski przyznał, że wyzwaniem dla resortu jest także zbyt mała liczba lekarzy i pielęgniarek. Jak poinformował, obecnie w Polsce pracuje 250 tys. pielęgniarek, z czego pielęgniarek poniżej 40 r. życia tylko ok. 30 tys.
"Musimy coś zrobić. Mamy strategię dla pielęgniarstwa, którą razem z samorządem pielęgniarskim i związkami zawodowymi wprowadzamy w życie, czyli normy pielęgniarstwa, pewnego rodzaju zachęty, aby pielęgniarki, które kończą studia, odbierały prawo wykonywania zawodu. Bo 30 proc. nie odbiera i emigruje do innych zawodów - do kosmetologii, w inne obszary gospodarki. Tutaj staramy się takie zachęty stworzyć, żeby ten zawód był bardziej atrakcyjny. No i oczywiście warunki pracy i warunki płacy" - podkreślił Szumowski.
Jego zdaniem, import lekarzy z Ukrainy i Białorusi nie jest rozwiązaniem, które może pomóc załatać dziury kadrowe. "Czuję się odpowiedzialny głównie za polskich lekarzy i polskie pielęgniarki" - zaznaczył.