Bon edukacyjny może zostać przeznaczony przykładowo na kursy specjalizacyjne, hotele, materiały edukacyjne czy jakieś drogie książki - mówi wiceminister zdrowia Marek Tombarkiewicz.
Czy wprowadzenie „umów lojalnościowych” dla młodych lekarzy to nowy pomysł resortu zdrowia na zatrzymanie ich w Polsce?
Jest to propozycja dla osób, które są zdecydowane, że chcą się szkolić i pracować w kraju. Jeśli lekarz odbywający szkolenie specjalizacyjne nie chce szukać szczęścia za granicą, bo na przykład tu ma rodzinę, będzie mógł wystąpić o bon edukacyjny. Później miałby obowiązek odpracowania tego wsparcia w publicznej służbie zdrowia przez tyle miesięcy, przez ile ten bon otrzymywał.
Obecnie tego typu rozwiązania tworzone są oddolnie w wielu szpitalach – na zasadzie umów lojalnościowych. Ja sam pamiętam zamierzchłe czasy komuny, gdy brałem stypendium ufundowane z kopalni na Śląsku i nie widziałem nic złego w tym, żeby to później odpracować na rzecz jednostki, która mi płaciła. Nasza propozycja nie oznacza konieczności zwracania za studia. To będzie zupełnie dobrowolne, a odpracować lekarz będzie musiał tylko taki okres, przez jaki otrzymywał dodatkowe środki w trakcie specjalizacji.
Na co mogłyby być przeznaczone te pieniądze?
Na to, czego lekarz rezydent najbardziej potrzebuje, czyli na przykład na kursy specjalizacyjne, hotele, materiały edukacyjne, jakieś drogie książki.
Kluczowe w tej propozycji są jednak rozwiązania szczegółowe. Jaka mogłaby być wysokość takiego wsparcia? Czy wszyscy chętni mogliby się o nie ubiegać?
Na dyskusję o szczegółach, ustalenie kwot i mechanizmów będziemy mieli czas w trakcie konsultacji publicznych. Byłem już pytany, czy z bonu mogliby skorzystać cudzoziemcy. Dlaczego nie, nie widzę przeszkód. Myślę, że projekt nowelizacji ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty w ciągu najbliższych dni będzie przekazany do konsultacji. Chcemy, żeby w tym czasie padały różne propozycje co do szczegółów.