W czwartek resort zdrowia opublikował komunikat, w którym kolejny raz zapewnił, że jeśli szpital nie wejdzie do sieci, jego pacjenci nie stracą miejsca w kolejkach oczekujących.
Zgodnie z przepisami, jeśli szpital traci umowę z NFZ, wówczas pacjenci zapisani na listach oczekujących zostają wpisani na listy do innej placówki z zachowaniem terminu. Pacjent nie trafia więc na koniec kolejki, ale jest do niej dopisywany zgodnie z datą wpisania na poprzednią listę.
Jednocześnie resort zaznacza, że "znakomita większość pacjentów znajdujących się aktualnie na listach oczekujących czeka na przyjęcie w szpitalu objętym siecią". W sieci znalazło się ok. 145 tysięcy łóżek ze wszystkich 153 tysięcy obecnie zakontraktowanych przez NFZ.
MZ przypomina też, że szpitale, które nie wejdą do sieci, nadal mają szansę udzielać świadczeń w ramach kontraktu z NFZ, ponieważ zachowany zostaje obecny konkursowy tryb kontraktowania świadczeń. Na zakup takich świadczeń NFZ przeznaczy ok. 7 proc. wszystkich środków na leczenie szpitalne.
"Wprowadzenie sieci szpitali nie zwiększa – w porównaniu ze stanem obecnym – prawdopodobieństwa, że dana placówka ochrony zdrowia będzie musiała zaprzestać działalności z powodu utraty kontraktu z NFZ" - podkreśla resort. Przypomina, że dotychczasowy system nie gwarantował szpitalom ciągłego finansowania i mogły one stracić kontrakty, jeśli przegrały w konkursie.
"Szpitale zakwalifikowane do sieci, które wykonują większość świadczeń szpitalnych oraz znaczną część świadczeń ambulatoryjnych, uzyskają kontrakty na 4 lata. To ustabilizuje ich sytuację" - pokreśliło ministerstwo.