Szpitale, eksperci, związkowcy i pracodawcy alarmują, że trzeba na nowo przedyskutować podział pieniędzy na zdrowie. Sieć szpitali dramatycznie uwypukli wady dotychczas stosowanego algorytmu.
Z poszczególnych regionów dochodzą informacje, że pieniędzy dla placówek spoza sieci może zabraknąć. Straciłyby na tym nie tylko podmioty prywatne, ale też np. oddziały szpitali publicznych niewłączone do sieci (w tym nowo budowane). W zeszłym tygodniu wiceminister Piotr Gryza pytany m.in. przez mazowieckich samorządowców zapewniał, że fundusze się znajdą (w razie potrzeby z rezerw NFZ), ale nie mówił ani o kwocie, ani tym bardziej o jej podziale. W czasie wczorajszego posiedzenia zespołu ochrony zdrowia NFZ i resort miały przedstawić informację na ten temat. Ale znów nie uzyskano ostatecznej odpowiedzi. – Takie informacje podamy dopiero pod koniec czerwca, kiedy będzie już ogłoszona lista szpitali zakwalifikowanych do sieci – mówił Wojciech Zawalski, dyrektor departamentu świadczeń opieki zdrowotnej centrali NFZ.
– Prosiliśmy o konkretne informacje, jak wygląda szacunkowy podział środków na ryczałty, procedury wydzielone osobno rozliczane w sieci oraz środki na kontraktowanie poza siecią – mówił Maciej Piróg, ekspert Lewiatana. – Kiedy pytamy o to, co stanie się ze szpitalami czy oddziałami, które w sieci się nie znajdą, za każdym razem słyszymy, że będą dla nich ogłaszane konkursy. Ale z oddziałów funduszu słyszymy, że np. w opolskim na konkurs trafi tylko 3 proc. środków lub mniej, w innych np. 7 proc. A ogólna pula deklarowana przez ministerstwo na ten cel topnieje – podkreślał.
Złupić bogatych
Źródłem problemu jest algorytm podziału środków. Powoduje on, że gdy budżet NFZ rośnie, to w jednych regionach szybciej, w drugich wolniej. Tracą przede wszystkim Mazowsze i Śląsk. O jego zmianę od kilku lat apelują samorządowcy, eksperci i partnerzy społeczni. Ostatnio minister Konstanty Radziwiłł stwierdził jednak, że nie ma takich planów.
Algorytm określa liczbę ubezpieczonych zarejestrowanych w oddziale wraz ze strukturą wiekową, płci oraz typami świadczeń przy uwzględnieniu ryzyk zdrowotnych. W skrócie: np. tam gdzie jest więcej seniorów, rośnie ryzyko częstszego korzystania z opieki szpitalnej np. na oddziałach interny. Pod uwagę nie jest brane, ile składek płacą mieszkańcy danego regionu, jakie są w nim koszty dla placówek medycznych, ale przede wszystkim nie odzwierciedla tego, ilu i jakich pacjentów faktycznie jest leczonych.
Bolączką Mazowsza czy Śląska jest to, że na ich terenie jest wiele placówek o charakterze ogólnopolskim, w których leczą się mieszkańcy innych części kraju. Ponadto np. w Warszawie z opieki medycznej korzysta wiele osób faktycznie tu mieszkających, ale formalnie zarejestrowanych w innych regionach.
Przy nowym systemie problem się uwypukli. Otóż NFZ w pierwszej kolejności da pieniądze szpitalom z sieci na te oddziały, które do niej się zakwalifikują (jeden z warunków to przynajmniej dwa lata ciągłego kontraktu z NFZ). Pozostałe środki trafią na konkursy m.in. dla szpitali prywatnych (chirurgii jednego dnia, kardiologicznych, onkologicznych). Średnio w kraju do konkursów miało trafić blisko 20 proc. całych nakładów na szpitalnictwo, ze skutków finansowych ustawy wynikało, że będzie to 9 proc., a z rozporządzeń już tylko 7 proc. Ale na Mazowszu jest aż 20 placówek ogólnopolskich (m.in. wielkich instytutów – Narodowy Instytut Geriatrii, Reumatologii i Rehabilitacji, Centrum Zdrowia Dziecka), na Śląsku do najwyższego poziomu sieci zakwalifikuje się przynajmniej 9. Mają one najwyższe budżety. I poważne obawy. – Obawiamy się, że bez uruchomienia dodatkowych pieniędzy przez NFZ i skierowanie ich tam, gdzie są najbardziej potrzebne, a nie tam, gdzie wskazuje algorytm, część oddziałów funduszu nie będzie mieć z czego sfinansować konkursów – mówi Maria Ochman, szefowa NSZZ na Mazowszu. Problem mają też regiony, którym np. ubywa mieszkańców, ale w ślad za tym nie mogą nagle likwidować szpitali. Tam też trafia mało pieniędzy i jest ryzyko, że placówki z sieci skonsumują niemal wszystko, nie dając szans np. nowym oddziałom.
NFZ na finansowym minusie
Przy okazji dyskusji o finansach okazało się, że choć fundusz twierdził, że spływ składki jest dobry, to jednak po czterech miesiącach roku jest na minusie. Styczeń był słabszy, niż wynikało to z prognoz i trendów z lat ubiegłych, po lepszym lutym i marcu kwiecień znów okazał się słaby. Efekt – spływ składki o 77,7 mln zł niższy, niż planowano. – Niezależnie od tego w innych pozycjach planu finansowego nie widzimy ryzyka niższego wyniku niż obecnie planowany – uspokajał partnerów społecznych przedstawiciel NFZ.