Wiele grup, wiele stawek
W wersji z zeszłego tygodnia zakładał, że już 1 lipca najniższe uposażenia etatowych pracowników m.in. publicznych i prywatnych przychodni i szpitali zaczną rosnąć. W ustawie pogrupowano pracowników i każdej z kategorii przypisano wartość, która mnożona będzie przez kwotę 3900 zł brutto, a docelowo przez publikowaną przez GUS informację o średniej płacy w całej gospodarce. W ten sposób wyliczana będzie płaca minimalna dla danej grupy. Dla lekarza z II stopniem specjalizacji współczynnik wyniesie 1,27, a np. dla fizjoterapeuty i farmaceuty bez specjalizacji 0,73. W sumie ustawa będzie dotyczyć ok. 442 tys. pracowników medycznych zatrudnionych na etatach (wielu zarabia już lepiej niż planowana dla nich płaca minimalna) 1 lipca placówki musiałyby zniwelować różnice między najniższymi zarobkami swoich pracowników, a ustawowym minimum o przynajmniej 10 proc. w kolejnych latach różnica ma topnieć o 20 proc. rocznie.
Szkopuł w tym, że nie przewidziano finansowania tych zmian. Placówki mają to zrobić m.in. w ramach kontraktów z NFZ, ale problem w tym, że ich wartość rośnie wolniej niż koszty.
Z kolei pracownicy medyczni chcą o wiele wyższych podwyżek niż przewiduje rząd. Zebrali ponad 100 tys. podpisów pod obywatelskim projektem ustawy zakładającym, że płace minimalne będą nawet 2-3 razy wyższe niż przewiduje rząd. Ale ich propozycje - zdaniem ministerstwa zdrowia - wymagałyby znalezienia przynajmniej 30 mld zł w skali 5 lat, podczas gdy rządowe podwyżki niespełna 9 mld zł.
To właśnie obywatelski projekt mógł byś jednak kołem zamachowym do przyspieszenia prac w rządzie – bo pozwoli wyhamować prace nad projektem obywatelskim w Sejmie (posłowie PiS będą pewnie pracować nad obydwoma wersjami ustawy jednocześnie, zamiast nad hojniejszą przygotowaną przez medycznych związkowców)
Morawiecki w kontrze
Projekt ustawy o najniższych pensjach pracowników był przez ostatnie miesiące blokowany przez ministra finansów Mateusza Morawieckiego. Sprawa ciągnie się od blisko roku – od czerwcowych protestów pracowników medycznych, gdy obiecano dać im propozycje podwyżek. Od września projekt resortu zdrowia był konsultowany społecznie i międzyresortowo i w kolejnych miesiącach spodziewano się, że wreszcie stanie na posiedzeniu rządu. Przyjęcie go w trybie obiegowym pozwoliło uniknąć części dyskusji między ministrami.