Budowa systemu informatycznego zarządzania służbą zdrowia już kosztowała 700 mln zł. By go dokończyć, potrzeba kolejnych 245 mln.
Na 700 mln zł zasadnicze wydatki miały się skończyć, ale nie udało się zamknąć przedsięwzięcia na czas ani zmieścić w budżecie. Teraz prace nad uruchomieniem platformy P1, czyli kluczowego elementu systemu e-Zdrowia, przyspieszyły, bo Komisja Europejska, która już sporo na ten cel wyłożyła, dała nam czas tylko do początku 2020 r.
W ramach Komitetu Rady Ministrów ds. Cyfryzacji zakończyły się właśnie rządowe konsultacje założeń projektu. I jak się okazuje, by nasza służba zdrowia wreszcie została scyfryzowana, potrzebne będą jeszcze ogromne wydatki.
Jak wylicza Ministerstwo Zdrowia, by ukończyć system, który już kosztował 711 mln zł, trzeba będzie wydać kolejne 245 mln zł, z czego większość, bo 223 mln zł, rząd planuje pozyskać z dotacji unijnych w ramach Programu Operacyjnego Cyfrowa Polska. Ale to nie koniec. Jeżeli system ruszy, to i tak trzeba będzie w niego dalej sporo inwestować.
W pierwszych pięciu latach od startu, czyli 2020–2025, według analiz MZ, trzeba będzie wyłożyć aż 480 mln zł. Przez pierwsze cztery lata ma kosztować rocznie budżet państwa po ok. 65 mln zł. W piątym roku działalności koszt podskoczy aż do 211 mln zł. Skąd taka różnica?
/>
– Po pierwsze, trzeba będzie opłacić nowe licencje za używanie oprogramowania, bo te są wydawane tylko na kilka lat. Wzrośnie też liczba użytkowników systemu, czyli pacjentów z niego korzystających – tłumaczy nam Wiesław Paluszyński z Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji.
Rzeczywiście, z e-Zdrowia z roku na rok ma korzystać więcej pacjentów, a związane to będzie z prowadzoną równolegle wymianą dowodów na nowe – elektroniczne, mające pełnić także funkcję karty ubezpieczenia zdrowotnego. Dowód ma umożliwić logowanie się do danych medycznych pacjenta. – W efekcie wzrośnie też liczba danych, jakie system ma obsługiwać. Ich transmisja to kolejny wydatek. Koszty działania e-Zdrowia będą porównywalne z wydatkami na funkcjonowanie systemów Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Będą zresztą obsługiwały podobną liczbę użytkowników – dodaje Paluszyński.
ZUS – KSI i PUE są obecnie najdroższymi w obsłudze i utrzymaniu systemami. Łącznie wydatki na nie w 2011 r. sięgnęły 250 mln zł, obecnie oscylują w granicach 120–130 mln. Oczywiście samo wdrożenie systemu e-Zdrowie ma też przynieść oszczędności dla całego systemu publicznej opieki zdrowotnej. Jakiego rzędu? Na to pytanie resort zdrowia nie odpowiada.
Nie tylko koszty oczekiwanej już od lat cyfryzacji systemu opieki zdrowotnej budzą wątpliwości. – Harmonogram całego projektu niestety jest mało realny. Przyjęto założenie, że wykonawca szyny, usługi mającej połączyć różnego rodzaju funkcjonalności, zostanie wyłoniony w trybie przetargu ograniczonego, tzn. dwuetapowego. Na sam ten proces potrzebny jest rok. A resort zakłada, że za dwa lata będzie już wdrożona e-Recepta – zauważa urzędnik związany z informatyzacją i dodaje, że w projekcie są też wykluczające się nawzajem wymogi. – Według koncepcji w 2024 r. 50 proc. recept będzie elektronicznych. Jak to się ma do przepisów, które mówią, że w tym czasie cała dokumentacja bez wyjątków ma już być elektroniczna? To, co zaproponowało Ministerstwo Zdrowia, wygląda na próbę przyspieszenia prac, byleby system ruszył, a potem będziemy się martwić i poprawiać – dodaje ekspert.
Koszty działania e-Zdrowia będą porównywalne z wydatkami na ZUS
Informatyczna epopeja
Prace nad wielkim informatycznym systemem cyfryzacji dokumentacji medycznej rozpoczęto dziewięć lat temu. Pierwotnie termin zakończenia wyznaczono na 2014 r.
W związku z poważnymi problemami z przeprowadzeniem przetargu na system, a nawet podejrzeniem zmowy przetargowej przełożono start na połowę, a potem na końcówkę 2015 r. Żadnej z tych dat nie udało się dotrzymać. Projekt zakończył się klapą. Bo choć zakończono kilka funkcjonalności (np. jest model e-recepty), to nie mogły one wspólnie zadziałać, bo nie zakończono budowy tzw. szyny usług, która miała spinać różne funkcjonalności przygotowywane przez różne firmy IT. W efekcie podczas rozliczania z Komisją Europejską poprzedniej perspektywy budżetowej trzeba było ten system zgłosić jako niefunkcjonujący i wnioskować o zgodę na dokończenie go albo z budżetu państwa, albo z nowych dotacji. Zgodę uzyskaliśmy dopiero na przełomie 2016 i 2017 r., z ostateczną datą zakończenia prac marzec 2020.