Być może rodzić po ludzku w Polsce można, a być może nie – szpitale odmawiają informacji w tej sprawie.
Fundacja Rodzić po Ludzku zapytała o standardy okołoporodowe blisko 400 oddziałów położniczych. Efekt? Zamiast szczerych odpowiedzi dowiedziała się, że „szpital nie wykonuje usług na rzecz pacjenta, tylko NFZ” i że „placówka nie udzieli odpowiedzi, bo nie musi”. Część za wypełnienie ankiety domagała się pieniędzy.
Odpowiedzi na pytania fundacji odmówiły głównie szpitale, które przekształciły się w spółki. Również osiem oddziałów NFZ (na 16) uznało, że dane m.in. o tym, ile jest znieczuleń, nacięć krocza i jak długo trwa pobyt kobiety w szpitalu, będą służyć partykularnym celom fundacji, a nic nie dadzą rodzącym. Nie ma więc powodu takich informacji udostępniać.
Fundacja zbiera dane w ramach projektu „Na straży praw kobiet w opiece okołoporodowej”. Jest on finansowany z Funduszu Inicjatyw Obywatelskich, którym zarządza resort pracy. Dane są potrzebne m.in. do uaktualnienia przeglądarki GdzieRodzic.info. Za jej pośrednictwem kobiety mogą sprawdzić, wpisując nazwę szpitala (albo regionu czy miasta, które je interesuje), jakie warunki pobytu, wyposażenie w sprzęt i zaplecze kadrowe gwarantują konkretne oddziały położnicze. Zainteresowane dowiedzą się również o dostępnych sposobach znieczulania przy porodzie w danej placówce. Fundacja za przygotowanie przeglądarki otrzymała nagrodę Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) za wkład w rozwój działań na rzecz poprawy zdrowia.
Nie po raz pierwszy szpitale odmawiają fundacji przekazywania danych. Podobny brak zrozumienia wykazywały przy pierwszej edycji projektu. Przy obecnej ankiet nie wypełniło kilka procent placówek, ale takich, które rocznie przyjmują kilka tysięcy porodów. Jedna z wrocławskich jednostek zażądała za „usługę” 1,2 tys. zł.
– Przesyłamy fakturę tytułem zwrotu kosztów za udostępnienie informacji publicznej – napisali w wyjaśnieniu. Wyliczenie opierało się na liczbie godzin nadliczbowych, które musieli poświęcić pracownicy, żeby odpowiedzieć na pytania. Podobnie zrobiła prywatna placówka w Ełku.
Największy opór, aby podzielić się danymi, wykazywały niepubliczne placówki mimo posiadania kontraktu z NFZ. Na przykład Nowy Szpital w Nakle i Szubinie działający w formie spółki z ograniczoną odpowiedzialnością na czterech stronach tłumaczył, dlaczego nie może przekazać danych o warunkach, jakie oferuje. Koronnym argumentem było to, że robić tego... nie musi. Placówka powoływała się przy tym na brak orzecznictwa, które obligowałoby prywatne zakłady lecznicze do ich udostępniania na gruncie prawa o dostępie do informacji publicznej. Fakt, że za porody płaci im NFZ, nie ma dla nich znaczenia – bo jak podkreśla zarząd szpitala – ich placówka nie wykonuje usług na rzecz pacjenta, tylko na rzecz... Narodowego Funduszu Zdrowia.
Zdaniem prawnika Szymona Osowskiego, prezesa Sieci Obywatelskiej, to błędna interpretacja. – Przy wydawaniu pieniędzy publicznych powinna istnieć pełna transparentność. Ponadto pytania dotyczące standardów nie powinny stanowić tajemnicy handlowej – tłumaczy.
Iwona Adamska-Sala, która przygotowywała ankietę, przyznaje, że pytań było sporo (139), jednak wiedza, którą w ten sposób uzyska fundacja, może być wykorzystana nie tylko do uaktualnienia danych w przeglądarce skierowanej głównie dla rodzących. Może także pomóc ministerstwu w diagnozowaniu sytuacji, co należałoby poprawić, aby standardy okołoporodowe były przestrzegane. Ale także, żeby np. zmniejszyć odsetek cesarskich cięć. Na ich niepokojącą wysokość (ponad 40 proc. porodów odbywa się tą drogą) zwraca uwagę sam minister zdrowia Konstanty Radziwiłł.
Takiej argumentacji nie uznaje połowa oddziałów NFZ, które otrzymały z fundacji 11 pytań (w celu uzupełnienia danych uzyskanych ze szpitali). Osiem zdecydowało, że udzielenie odpowiedzi nie idzie w parze z interesem publicznym. Jeden z dyrektorów regionalnego oddziału funduszu napisał, że gdyby o informacje wystąpił np. poseł lub senator zasiadający w komisji ustawodawczej albo organizacja, która swoim działaniem może wpływać na istniejące prawo, to ich przekazanie miałoby sens. Jednak sama chęć podsumowania, jak działają standardy okołoporodowe, oraz uaktualnienie informacji na ten temat nie wpływają na „dobro publiczne”.
Zdaniem Szymona Osowskiego również w tym przypadku odmowa NFZ jest niesłuszna. Organizacje pozarządowe (a taką jest FRPL) mogą w istotnym stopniu wpływać na kształt przepisów. I taki jest cel finansowania działań obywatelskich.