Na rozpatrzenie czeka kolejny projekt całkowicie zakazujący usuwania ciąży, a nawet antykoncepcji awaryjnej. Komisja ma zdecydować, czy powinny się toczyć nad nim prace. Posłowie PiS przyznają, że stawia ich to w trudnej sytuacji.
Przeciwnicy zmian uruchomili wczoraj zbieranie podpisów pod petycją za odrzuceniem ustawy. W krótkim czasie podpisało się pod nią ponad 70 tys. osób. Jeśli posłowie ich nie posłuchają – zapowiadają protesty.
Jesienią toczyła się w Sejmie batalia wokół projektu Ordo Iuris, który zakazywał aborcji i zakładał kary zarówno dla osób wykonujących zabieg, np. lekarzy, jak i kobiet przerywających ciążę. Ostatecznie PiS odrzucił te propozycje, do czego z pewnością przyczyniły się czarne protesty, w ramach których tysiące kobiet wyszły na ulice. Ponadto lekarze ostrzegali, że ustawa będzie zagrażać życiu kobiet, ponieważ z poważnymi restrykcjami mogli się spotkać np. medycy wykonujący badania prenatalne.
Jeszcze raz to samo
Dziś sejmowa komisja ds. petycji ma zająć się bardzo podobnym projektem, tyle że Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia. Organizacja zgłosiła go w trybie petycji, by nie trzeba było składać projektu obywatelskiego, do którego wymagane jest minimum 100 tys. podpisów. Biuro Analiz Sejmowych uznało, że procedura jest dopuszczalna i petycja oraz zawarty w niej projekt nowelizacji przepisów mogą być procesowane. – Przyjęcie momentu zapłodnienia komórki jajowej jako początku życia zdeterminowało normatywne propozycje wnioskodawcy – pisze o projekcie BAS.
Projekt zakłada całkowity zakaz przerywania ciąży, przewiduje za jego złamanie karę trzech lat pozbawienia wolności dla sprawcy, ale nie dla kobiety poddającej się takiemu zabiegowi. Kara dwóch lat więzienia grozić miałaby za wytwarzanie, wprowadzanie do obrotu, reklamowanie, sprzedaż lub nieodpłatne udostępnianie tzw. awaryjnej antykoncepcji (nie dopuszcza do zagnieżdżenia zarodka) oraz środków wczesnoporonnych.
Co ciekawe, choć w Polsce trudno skorzystać z prawa do legalnej aborcji, przedstawiciele federacji twierdzą co innego. Uważają, że obecna ustawa prowadzi do „niemożliwych do zaakceptowania (...) wniosków, że przerwanie ciąży może być uzasadnione każdym, nawet krótkotrwałym i przemijającym rozstrojem zdrowia psychicznego i fizycznego niezależnie od fazy ciąży”. I chcą wykreślenia zapisów umożliwiających aborcję np. w razie poważnego uszczerbku na zdrowiu matki (straty wzroku). A także w razie nieuleczalnej choroby dziecka. – Przesłanka eugeniczna nie odpowiada aktualnemu stanowi wiedzy i sztuki medycznej. Nie jest dostępny żaden autoryzowany wykaz chorób, stanów zdrowia, czy też szerzej wskazań medycznych, w jakich ta przesłanka mogłaby być wykorzystywana – twierdzą autorzy projektu.
Jak zachowa się PiS
Niezależnie jak zagłosują posłowie, PiS i tak będzie mieć problem. Poprzednio przeciw zaostrzeniu przepisów w wersji proponowanej przez Ordo Iuris wypowiedział się sam prezes Jarosław Kaczyński. Ale później tłumaczył też, że obecne rozwiązania są złe. Elektorat ugrupowania był w tej sprawie podzielony. Program „Za życiem” wspierający rodziny z nieuleczalnie chorymi dziećmi miał ostudzić atmosferę. Mimo to część środowisk uznało decyzję PiS za zdradę. Fundacja PRO – Prawo do Życia przyznała Kaczyńskiemu tytuł „Heroda roku”.
Andrzej Smirnow z PiS, wiceprzewodniczący komisji, która dziś ma decydować o losach ustawy, przyznaje, że jest to kłopot. – Większość naszych posłów jest przeciwna aborcji. Jednak Sejm już raz zajmował się projektem obywatelskim, który zawierał podobne treści. I go odrzucił. I nie dlatego, że parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości są zwolennikami usuwania ciąży, tylko uznaliśmy, że kolejne zakazy nie ograniczą aborcji – przekonuje Smirnow. I dodaje, że dlatego rządowy program „Za życiem” proponuje kompleksowe wsparcie społeczne i medyczne dla rodzin, którym urodzi się niepełnosprawne dziecko. Jego zdaniem komisja petycję odrzuci. Kilku innych polityków tej partii w ogóle nie chciało komentować sprawy, tłumacząc się natłokiem zadań związanych z kryzysem politycznym w parlamencie. Unikali nawet odpowiedzi na ogólne pytanie, czy obecne przepisy należy zmienić. Szef sejmowej komisji Sławomir Piechota z PO brał jednak pod uwagę różne scenariusze, ponieważ większość w kierowanym przez niego zespole mają posłowie PiS. Opozycja uważa, że temat będzie nadal poruszany. – Całkowity zakaz aborcji to uderzenie w prawa kobiet. Fakt, że dyskusja na ten temat powraca do Sejmu, nie jest zaskoczeniem – mówi DGP Bartosz Arłukowicz, były minister zdrowia, a obecnie szef sejmowej komisji zdrowia. – Jeszcze przed końcem poprzedniego roku można było usłyszeć, iż PiS ponownie zajmie się tą kwestią – dodaje. – Ekipa rządząca ma pewne długi wdzięczności względem Episkopatu. Może spodziewać się, że kobiety znów wyjdą na ulicę – podsumowuje Romuald Dębski, szef Kliniki Ginekologii i Położnictwa Szpitala Bielańskiego w Warszawie.