Podwodny pokój hotelowy serwis Airbnb stworzył we współpracy z francuską firmą designerską Ubi Bene na zamówienie jednej z paryskich instytucji turystycznych: Aquarium de Paris (lokalizacja tuż obok wieży Eiffela). Apartament znajduje się 10 metrów pod taflą wody, w zbiorniku wypełnionym trzema milionami litrów wody. Jest skromnie wyposażony: okrągłe łóżko dwuosobowe, stolik i dwa krzesła, półka na książki, lampa.
Każdy z gości będzie mógł skorzystać z podwodnej wycieczki, którą poprowadzi znany podwodny fotograf, Fred Buyle. Jest on również znawcą życia rekinów. Opowie gościom o ich zwyczajach.
Podwodny pokój nie był dostępny na normalnych zasadach komercyjnych. Nie dość, że trzeba było słono zapłacić, by się w nim znaleźć, to zainteresowani musieli jeszcze złożyć wniosek, w którym wyjaśnili, dlaczego to właśnie oni są idealnymi kandydatami do tej przygody. Konkurs jest już, niestety, zamknięty. Po tym, jak goście odwiedzą podwodny lokal, posłuży on naukowcom, jako punkt obserwacyjny życia rekinów.
Podwodny apartament to kolejna już niezwykła inicjatywa Airbnb. W listopadzie 2015 roku firma zapłaciła 350 tys. euro władzom Paryża za wynajęcie na jedną noc katakumb. I wprowadziła tam chętnych na obudzenie się w grobie. Impreza została nazwana All Hallow’s Eve.
Co ciekawe, Airbnb nie jest pionierem, jeśli chodzi o dziwaczne hotele i apartamenty hotelowe. Nawet, jeśli chodzi o spanie w grobie, ktoś to już wymyślił wcześniej. W St. Patrick's Church w miasteczku Lewiston w stanie Maine (USA) działa noclegownia, która daje możliwość przenocowania w krypcie, w drewnianych trumnach.
Jeśli chodzi o bardziej cywilizowane pomysły, trzeba wspomnieć o lodowym hotelu Kakslauttanen Arctic Resort. Oferuje on nocleg w igloo, za około 1.800 – 2.400 zł za noc (w zależności od pory roku). Znajduje się on na dalekiej północy Finlandii, 250 km za kołem podbiegunowym. Co ciekawe, jest oddalony ledwie 30 km od najbliższego lotniska, na które można się dostać samolotem z Helsinek. Bliźniaczo podobnym biznesem jest Icehotel znajdujący się w Jukkasjärvi, w Szwecji.
Tym, którym mało kontaktu z naturą i egzotycznymi zwierzętami, spodoba się z pewnością w Giraffe Manor, pensjonacie położonym na przedmieściach Nairobi (Kenia). Nazwa zobowiązuje: żyrafa wkładająca głowę przez okna i kradnąca śniadanie ze stołu to dla jego gości codzienność.
Jednym z najbardziej oryginalnych kompleksów hotelowych na świecie jest z pewnością Treehotel umiejscowiony w lasach nieopodal Harads (Szwecja). Wszystkie pokoje hotelowe z jego oferty znajdują się na drzewach. Jest to m.in. UFO oraz ptasie gniazdo (apartament 5-pokojowy!). Ceny za noc zaczynają się od 2.000 zł.
Również Spitbank Fort (znany jako No Man’s Fort) jest miejscem, które oferuje niezapomniane wrażenia. Jest to XIX-wieczny fort znajdujący się na oceanie, w pobliżu brytyjskiego Portsmouth. Pierwotnie miał chronić Wielką Brytanię przed flotą Napoleona III. Niedawno został przerobiony na luksusowy hotel. Ma basen na dachu i klub nocny. Goście częstowani są najlepszym rumem. Za noc trzeba zapłacić od 2.800 zł w górę.
Jeśli ktoś, jako dziecko uwielbiał zasypianie na sianie z widokiem na gwiazdy, z pewnością zainteresuje go hotel Attrap'Rêves znajdujący się we francuskiej miejscowości Allauch. Rolę pokoi pełnią całkowicie przeszklone bańki. Zasłon tam nie ma. Aby zapewnić gościom intymność, kapsuły otoczone są szczelnie krzewami i drzewami.
Z kolei na wielbicieli sztuki czeka w Chicago replika pokoju, w którym nocował we francuskim Arles Vincent van Gogh. Uwiecznił go potem na obrazie „Pokój artysty” (1888). Nocleg nie jest drogi (40 zł za noc), ale trudno o wolny termin. Trzeba dokonywać rezerwacji z około półrocznym wyprzedzeniem...
Ciekawym nie z punktu widzenia położenia czy wyposażenia, ale obsługi, jest japoński hotel The Henn na (mieści się w miejscowości Sasebo). Otóż większość personelu to... roboty. Przyjmują rezerwacje i meldunki, dostarczają bagaże do pokoi. Pełnią rolę boyów i szatniarzy. Być obsłużonym przez robota? Bezcenne. Ale trzeba za to zapłacić minimum 320 zł za noc.
W zestawieniu z wymienionymi już miejscami noclegowymi, niemal jako normalne jawi się The Strawberry Roan Horsebox. Jest to ciężarówka służąca pierwotnie do przewozu koni, która została przerobiona na noclegownię. Jest zaparkowana w Kent (Anglia). Stanowi część agroturystycznego kompleksu wypoczynkowego Waypost Farm Glamping. Tych, którzy żałują, że nie prześpią się w podwodnym apartamencie Airbnb w Paryżu zapewne zainteresuje informacja, że na Fidżi jest budowany Poseidon Undersea Resort. Wszystkie jego pokoje mają mieć przeszkloną co najmniej jedną ścianę, by goście mogli podziwiać podwodne rafy koralowe i niezwykłej piękności ryby. Jego właścicielem jest prezes spółki Triton, L. Bruce Jones. Z hotelem tym wiążą się jednak dwa problemy. Pierwszy problem jest taki, że budowa tegoż hotelu trwa już 13 lat i jeszcze nieznana jest data jego otwarcia. Drugi problem jest taki, że nocleg zabukowało już 150,000 osób!